Ach, te demony
Dramat Antonia Buero Vallejo "Gdy rozum śpi, budzą się demony"opowiada o schyłku życia Francesco Goi. Malarz ma 76 lat. W Hiszpanii po okresie tak zwanej rewolucji liberalnej dochodzi do restauracji porządku absolutnego. Goya głuchy od 31 lat popada w osamotnienie. Zaszywa się w swoim domu na przedmieściach Madrytu. Czeka na wyrok, ponieważ był zwolennikiem opcji liberalnej...
- W inscenizacji Wajdy z 1976 roku bardzo ważny był kontekst polityczny - mówi Marek Fiedor, reżyser poznańskiej inscenizacji. - Sam Vallejo miał sympatie lewicowe i to był dla niego także ważny rys dramatu. Mnie to nie interesuje. Stępiłem ostrze polityczne na rzecz bezbronności i bezradności starego człowieka. Interesuje mnie w tym dramacie problem starzenia się, utraty sił twórczych, ludzkich... Bardzo ważna jest też dla mnie głuchota, czyli stan chorobowy, który zwraca uwagę na szczególny odbiór świata. Vallejo zaproponował w swoim dramacie potrójną narrację: mamy plan obiektywny przedstawiania rzeczywistości, perspektywę Goi i wreszcie coś, co się rozgrywa w umyśle starego człowieka. Zaczyna słyszeć jakieś dźwięki. Czy to jest powrót zdrowia, czy wręcz odwrotnie - złudzenia słuchowe, objaw szaleństwa, niepokoju?
Aktorzy dla potrzeb przedstawienia musieli się nauczyć języka migowego, ponieważ jest on organiczną częścią świata człowieka głuchego. - Ci, którzy dłużej znają malarza, posługują się nim, inni piszą karteczki lub znajdują swoje własne gesty, aby porozumieć się z głuchym Goyą. - W trakcie prób okazało się, że nie można mówić i posługiwać się językiem migowym, ponieważ nie są one równoległe - zauważa reżyser. - Oko widza zatrzymuje się na "miganiu", a nie na tekście i dlatego szukaliśmy odpowiedniej formuły, aby wtopić język migowy w dialog.
Przed Fiedorem po tekst Vallejo sięgnął w Polsce po raz pierwszy Andrzej Wajda, a kreacja Tadeusza Łomnickiego (Goya) obrosła teatralną legendą. W 1992 roku sztukę zrealizował w Teatrze Telewizji Piotr Mikucki ze Zbigniewem Zapasiewiczem w roli hiszpańskiego malarza. Marek Fiedor do współpracy zaprosił Jacka Palaczka, aktora Teatru Współczesnego w Szczecinie, który w latach 70. występował już w Poznaniu.