Artykuły

Niezła "Gąska" w Rubinie

Teatr Improwizacje podaje w białostockim hotelu Rubin dobrze przyrządzoną "Gąskę" Mikołaja Kolady. Jest się z czego pośmiać, jest nad czym zadumać. Doskonały tekst i przyzwoite aktorstwo. "Gąska" podana jest fachowo i smakuje wybornie - pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.

Teatr Improwizacje to pospolite ruszenie, ale zawodowego wojska. Grupę stworzyli aktorzy Teatru Dama-tycznego: Jolanta Borowska, Justyna Godlewska-Kruczkowska, Dorota Radomska i Robert Ninkiewicz. Wspiera ich Krzysztof Zemło (Teatr Okno z Supraśla). Reżyserowali się sami, ale pod dobrą opieką - Waldemara Śmigasiewicza (reżyser "Tanga" w białostockim Dramacie) i Pawła Aignera (do niedawna jeden z najlepszych aktorów Białostockiego Teatru Lalek, obecnie wolny strzelec). Autorką scenografii jest Magdalena Gajewska (m.in. scenograf "Elektry" w Dramatycznym). Nawet w takim gronie zmagania z Koladą mogły zakończyć się mało spektakularną klapą. Stało się inaczej.

Dramat prowincjonalny

"Gąska" opowiada o miłosnych i zawodowych rozterkach aktorów prowincjonalnego teatru. Pojawienie się młodej, seksownej dziewczyny wywraca do góry nogami ustabilizowane i nudne życie naszych bohaterów. Panowie się kochają, panie szaleją z zazdrości - o facetów i role.

Podobnie jak inne dramaty Nikołaja Kolady, opowiadają o ludziach z zapadłej prowincji. Są to persony pospolitego kalibru, których człowieczeństwo ujawnia się w marzeniach, w dojmującej tęsknocie za lepszym życiem. W przypływie natchnienia, owładnięci chwilowym uczuciem zrywają się do lotu, nie zważając na nic, usiłują zacząć nowe życie. Finały są zawsze podobne - klęska i powrót do odrzuconej, znienawidzonej, lecz bezpiecznej małej stabilizacji.

Bohaterowie Kolady to w gruncie rzeczy dobrzy ludzie, tylko charaktery mają trochę spsiałe, horyzonty ciasne. Fabuły są proste. Wszystko co istotne rozgrywa się w ludzkim wnętrzu, w spotkaniu z drugim człowiekiem, w doskonałych, błyskotliwych, pełnych humoru i ironii dialogach.

Ile aktora, tyle sztuki

Jakość całej "Gąski" zależy od kreacji aktorskich. Tym lepsza rola, im większą przestrzeń udaje się aktorowi wytworzyć pomiędzy codzienną duchową nędzą swoich bohaterów a kalekim, ale i wzruszającym szaleństwem momentów buntu. Bo bohaterowie Kolady są tak samo prawdziwi w swoich małych świństwach, jak i w heroicznych wzlotach.

W białostockiej "Gąsce" bywa różnie. Zwykle dobrze. Humor jest pewny - publika zaśmiewa się do łez. Tu prym wiedzie Robert Ninkiewicz - naturalna vis comica, świetne wyczucie tekstu, idealne wpasowanie w postać. Dyrektor artystyczny prowincjonalnego teatru - babiarz i teatralny grafoman, który tęskni za prawdziwą miłością i ma świadomość własnych porażek artystycznych. Zwalisty brytan, potrafiący groźnie warczeć - innym razem giętki w karku, płaszczący się bez oporu.

Nieźle jest też w sekwencjach tragikomicznych. Na czwartkowej premierze bardzo korzystnie wypadła Jolanta Borowska. Czepialska, złośliwa plotkara i jednocześnie mała, załamana kobieta, przeżywająca rozpad swego trzeciego już małżeństwa. Najgorzej bywa z wydobywaniem elementów tragicznych. Tylko w niektórych scenach czuje się ukłucie autentycznego bólu - tragedii zagadywanej, ukrytej za błazenadą, ironią. Twórcy białostockiej "Gąski" zdecydowanie najlepiej odnajdują się w warstwie komediowej. Dzięki temu mogą być pewni powodzenia u szerokiej publiczności.

Rzecz z podtekstami

"Gąska" rozgrywa się w środowisku aktorskim, w prowincjonalnym teatrze. Analogie są wprost narzucające się. Szczególnie dla tej części widowni, która jako tako orientuje się w układach panujących w białostockim światku teatralnym. Taki odbiór, taka interpretacja jest dopuszczalna, lecz dość ciasna. W żadnym środowisku zawodowym nie brakuje przecież ludzi, którym zabrakło siły i odwagi, by się zbuntować - by ze swego Zadupińska wyjechać do jakiegoś Borysoglebska. "Gąska" to samograj -sztuka dla każdego. Usatysfakcjonowani będą poszukiwacze godziwej rozrywki, nie rozczarują się ci, którzy od teatru oczekują życiowej mądrości, chwili refleksji.

***

Najbliższe spektakle "Gąski" 21,22, 28 i 29 stycznia o godz. 19 w hotelu Rubin w Białymstoku (ul. Warszawska 7). Bilet - 25 zł. Rezerwacje i bliższe informacje - tel. 0604 47 79 33. Teatr Improwizacje nie powinien mieć problemu z zapełnianiem widowni. Może też uda mu się pokazać poza rogatkami grodu nad Białą. "Gąska" powstała pod patronatem Sceny Inicjatyw Artystycznych Związku Artystów Scen Polskich. ZASP obiecał, że podejmie próbę zorganizowania białostockiej trupie występów w Warszawie. Dobrze by się stało. Lokalne teatry z rzadka prezentują się w stolicy, a Teatr Improwizacje wstydu nam nie przyniesie - "Gąska" wyszła mu naprawdę niezła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji