Artykuły

Chorzy na samotność

"Zwariowana terapia" w reż. Marcina Sławińskiego w Teatrze Komedia w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalskie w serwisie Teatr dla Was.

Wizyty terapeutyczne u psychoanalityków okazują się być wdzięcznym tematem dla żartów nie tylko dla kawalarzy, ale i dla teatru. W repertuarze Polonii wciąż bawi "Depresja komika" ze znakomitymi rolami Adama Woronowicza i Rafała Rutkowskiego, ale spektakl Michała Walczaka ma już swojego konkurenta w postaci "Zwariowanej terapii", którą na deskach Teatru Komedia przygotował Marcin Sławiński. Trzeba od razu przyznać, że tak dobrze wyreżyserowanego i zagranego przedstawienia nie widziałem przy Słowackiego od dobrych paru lat. Zabawny tekst Christophera Duranga, posiadający zalety popularnego, komercyjnego repertuaru w anglosaskim stylu, w bardzo dobrym tłumaczeniu Rubi Birden, to przede wszystkim popis aktorski Krzysztofa Dracza i Jolanty Fraszyńskiej, choć Jan Jankowski, Przemysław Sadowski i Anna Dereszowska wcale im nie ustępują.

Styl i poziom rozrywki w stołecznych teatrach bywa różny. Przyznaję, że dotychczasowe produkcje Teatru Komedia oglądałem bez szczególnego entuzjazmu. Tym razem za sprawą dobrze napisanego tekstu, spełniającego klasyczne reguły gatunku, jest inaczej. Durang napisał komedię bliską farsie, dając jej bohaterom tyle życia, by poniosły w sumie dość prostą intrygę, która swą uwerturę ma podczas spotkania w restauracji biseksualnego mężczyzny, żyjącego w związku gejowskim i nie potrafiącej odnaleźć się w samotności kobiety; takiej pierwszej randki będącej odpowiedzią na ogłoszenie matrymonialne. Po nieudanym rendez-vous obydwoje zasiadają na kozetkach swych psychoanalityków i wtedy okazuje się, że tak naprawdę cierpią wszyscy, tyle że ich dolegliwości emocjonalne i objawy chorobowe mają różne podłoża.

Literaturę tego typu, w tym przypadku na szczęście mało pretensjonalną, mogą przywieść do sukcesu w teatrze dobrze obsadzeni w niej aktorzy. Rozkosznie jest zatem patrzeć na Dracza i Fraszyńską w rolach nie mniej sfrustrowanych i zakręconych psychoterapeutów, zwariowanych i znerwicowanych, choć nie pozbawionych swoistego wdzięku, sprytu, odrobiny perwersji i z pogodnym lub bardziej mrocznym dystansem do swoich postaci. Na mocnych podstawach stoi tu aktorski kompromis wyznaczany przez elementy ironii połączonej z komizmem i absurdem. Jest w tym wszystkim odrobina pieprzu, wulgarności, sporo dowcipu, ale też nie mniej sentymentów. Przedstawienie w Komedii od początku toczy się w zawrotnym tempie, bo też jego siłą jest dobrze prowadzony dialog i jego zrytmizowanie. Wszystko kręci się wokół restauracyjnego stolika, terapeutycznej leżanki, telefonu i wody, która niestety nie studzi miłosnych zapałów pełnych zazdrości oraz psychiczno-emocjonalnych traum i zawirowań. Lawina komplikacji i niemalże farsowa galopada jest tutaj podporządkowana żelaznej logice i konsekwencji. Marcin Sławiński zadbał o to, by inwencja aktorska nie przekroczyła granicy szarży i wyszła poza banał rozwiązań już wielokrotnie zgranych, co najbardziej widoczne jest w roli homoseksualisty kreowanego przez Jana Jankowskiego. Widać, że doskonale czującym timing aktorom granie swoich postaci sprawia prawdziwą przyjemność, a partnerowanie jest autentyczną radością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji