O duszy pełnej sińców
- Poddanie się manipulacji sprawia, że dajemy się ustawiać - tresować, przez inne osoby, partnera, szefa, przez media. Tej tresurze podlegamy na wszystkich płaszczyznach, na okrągło. Zapolska pokazuje to uwikłanie na przykładzie perfidnie przenikających się środowisk dziennikarskich i biznesowych - rozmowa z aktorem Robertem Ninkiewiczem o nowej premierze Teatru Wybrzeże "Tresowane dusze" Gabrieli Zapolskiej.
Dramatopisarka i publicystka Gabriela Zapolska była również aktorką...
- Słyszałem, że niezłą, słyszałem też, że bardzo przeciętną.
Czuje się, że "Tresowane dusze" pisał ktoś, kto dobrze zna realia sceny?
- To jest niezły tekst, zwłaszcza jeśli przyłożymy go do współczesnych realiów, nie tyle sceny, co życia. To świadczy o jego wyjątkowości, jeśli rzeczywistość sprzed stu lat jak ulał pasuje do czasów nam współczesnych. Dramat Zapolskiej to 1902 rok. Minęło ponad sto lat od premiery, a tekst nadal odzwierciedla stan naszych umysłów, naszych dusz oraz emocji, jakie nami targają. Nasi teatralni dramaturdzy dokonali niewielkich przeróbek, na przykład niektórym z postaci zmieniono płeć, ale warstwa tekstowa w dużej części pozostała nietknięta. Widzowie na pewno zauważą, jak dawny dialog idealnie odzwierciedla opis świata współczesnych mediów.
Redaktor Sieklucki, którego Pan gra, to jest tak mięsista rola jak Broniewski?
- Każda postać to wyzwanie. Sieklucki nie jest bohaterem bezbarwnym. Ale Broniewski to inne realia.
Sieklucki to tytułowa tresowana dusza.
- Z duszą ma problem. Podobnie jak wszyscy, którzy podlegamy jakiejś tresurze, manipulacji. Są ludzie niegodzący się na manipulowanie swoją osobą, buntujący się. Są i tacy, którzy nie mają tej siły woli. Poddanie się manipulacji sprawia, że dajemy się ustawiać - tresować, przez inne osoby, partnera, szefa, przez media. Tej tresurze podlegamy na wszystkich płaszczyznach, na okrągło. Zapolska pokazuje to uwikłanie na przykładzie perfidnie przenikających się środowisk dziennikarskich i biznesowych. Media są tu bardzo dobrym przykładem. Mówi o tym choćby książka "Wyznanie hieny", którą opublikował w minionym roku były reporter "Faktu" Piotr Mieśnik. Brutalna, bezwzględna ocena świata brukowców. Mówi też o tym i niedawna sprawa Kamila Durczoka. Ale słuchając kolegów z innych branży, także z mojej, też można zauważyć, że dzieją się wokół nas rzeczy co najmniej dziwne. Człowiek wrażliwy, ideowiec, średniak z zewnątrz, widząc te uwikłania, w których funkcjonujemy, powiedziałby: Ludzie, żyjecie w popapranym miejscu! Choć przecież wiadomo, że każdy z nas podlega takim czy innym uzależnieniom, wpływom. Kwestia tylko, żeby umieć to wszystko wyważyć, a tym samym nie utracić siebie, swojej godności. Poraniony Sieklucki mówi: "Mam duszę pełną sińców... Czasem mi się rozpłomieni nagle... jak dziś. Ale zaraz ją chwytam za skrzydła i... do klatki". To człowiek, któremu na czymś jeszcze zależy, nie wszystkie ideały w nim się wypaliły, próbuje znaleźć sposób na rozniecenie w sobie dawnego ognia. To się udaje, choć jaki jest koniec tej historii, zdradzać nie będziemy. Sieklucki to człowiek uwikłany, duchowo chory.
Podobnie mówiła Zapolska o polskich aktorach przełomu XIX i XX wieku, nazywała ich "biedną gromadką skazaną na ciężkie roboty", "białymi Murzynami", pisała: "Ciężka jest dola tych, którzy polskiej sztuce służą. Wyrobnicy to raczej, nie wolne orły, które bujać mogą i śmiało patrzeć w słońce".
- Te realia w środowisku teatralnym dziś bardzo się zmieniły. Aktor to już rzadko jest biedny tułacz. Andrzej Seweryn swoim kolegom we Francji nie zdradził, że polscy aktorzy pracują na etatach. A tak naprawdę uwiązanie etatem czasem uniemożliwia rozwinięcie skrzydeł. Z kolei ci, którzy nie mają stałego angażu - często marzą o nim. I tak źle, i tak niedobrze. Ja kiedyś zarabiałem nie tylko w teatrze. Trochę czasu pracowałem zagranicą, na przykład w Stanach Zjednoczonych...
Co Pan tam robił?
- Lepiej spytać, czego nie robiłem. Generalnie, budowałem potęgę gospodarczą Stanów Zjednoczonych (śmiech).
Tresowanie dusz też musiało tam odbywać się na okrągło.
- Dlatego wiem, o czym mówię, grając tekstem Zapolskiej. Ale odbiegając już od moich doświadczeń amerykańskich, a wracając do tekstu sztuki. Zapolska sto lat temu opisała świat mediów, który dzisiaj podlega tym samym regułom. A wiemy o tym, właśnie ze współczesnych mediów, jaki mają wpływ na biznes, politykę i odwrotnie. Jak kształtują rzeczywistość. Te manipulacje, prowokacje były, są i pewnie będą. Tylko środki się zmieniły.
To Pana pierwszy "romans" z Zapolską?
- Tak, zagram w jej sztuce po raz pierwszy.
***
"Tresowane dusze", reżyseria Adam Orzechowski. Premiera - 15 maja, godz. 19, Scena Malarnia.