Artykuły

Wieczór doskonały

Choć mam świadomość niezbyt odkrywczej konstatacji, nie mogę oprzeć się chęci odnotowania refleksji, że stolica światowej opery była przez jeden wieczór Warszawa. A stało się to w niedzielę 15 marca podczas koncertu Mariusza Kwietnia w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej - pisze Stanisław Bukowski w Ruchu Muzycznym.

Jego występ, odwołany w ubiegłym roku, tym razem doszedł do skutku, zgodnie z wcześniejszymi obietnicami dyrekcji teatru i samego śpiewaka. Że Mariusz Kwiecień jest wybitnym artystą, nikogo, kto śledzi wydarzenia operowe, przekonywać nie trzeba. Wspaniale wykorzystuje swoje warunki wokalne i aktorskie. Dysponuje charyzmą, dzięki której przykuwa uwagę słuchaczy i widzów w każdym momencie. Nie trzeba znać charakterystyki bohatera, którego kreuje, aby się z nim utożsamiać. To przywilej tylko wybitnych i - co najważniejsze - autentycznych artystów. Mariusz Kwiecień dysponuje muzykalnością, kulturą, wyczuciem frazy, a przede wszystkim głębokim zrozumieniem kreowanych ról. I nigdy nie zaprzepaści szansy, bowiem jest świadomym swoich możliwości i celów śpiewakiem. To nieczęsta cecha.

Mariuszowi Kwietniowi towarzyszyła tego wieczoru - znana już polskim słuchaczom - Nadine Sierra, śpiewaczka dysponująca niezbyt wielkim, jeśli chodzi o wolumen, głosem, ale o ogromnej muzykalności i kulturze. Piękna barwa, łatwość i naturalność emisji, to dodatkowe cechy tej amerykańskiej artystki. Wraz z Mariuszem Kwietniem tworzyli znakomity duet. Warto dodać, że Nadine Sierra jest piękną kobietą, pełną naturalnego wdzięku. W dzisiejszych czasach, gdy teatralna umowność jest w odwrocie, to równie ważna - co umiejętności wokalne - cecha.

I moje największe zaskoczenie: poziom orkiestry Opery Narodowej. Nie przypominam sobie aby w ostatnim czasie zaprezentowała się tak znakomicie. Jestem pewien, że ogromną rolę odegrał dyrygent Carlo Montanaro, świetnie dysponowany tego dnia. Przy tej okazji nasuwa się niewesoła refleksja: dlaczego dobrzy szefowie muzyczni są tak często w tym teatrze wymieniani? W czasach słusznie minionych decydowały względy polityczne, ale teraz? Być może za zmianami dyrygentów kryją się rozgrywki personalne, animozje i walki poszczególnych grup wpływów, bo przecież nie względy merytoryczne... Tak czy inaczej muzycy Opery Narodowej wznieśli się na poziom rzadko w naszych orkiestronach spotykany. Od uwertury 2 "Cyrulika sewilskiego" po uwerturę z "Don Pasquale".

Najważniejsze oczywiście były arie i duety w wykonaniu Kwietnia i Sierry. Cavatina Figara oraz jego duet z Rosiną I aktu "Cyrulika sewilskiego" Rossiniego, arie Adiny "Prendi, per me sei libero" z II aktu "Napoju miłosnego" oraz Riccardo ("Ah! per sempre io ti percie!") z "Purytanów" Belliniego. Aria Łucji "Regnava nel silenzio" i duet Łucji i Enrico z "Łucji z Lammermooru" oraz duet Noriny i Malatesty z I aktu "Don Pasquale" Donizettiego. No i bisy. Brawurowo zaśpiewany przez Kwietnia toast Don Giovanniego, sławiący wino i miłość, aria z klejnotami Julii z "Romea i Julii" Gounoda w wykonaniu Sierry, a na sam koniec - creme de la creme - duet "La ci darem la mano" z "Don Giovanniego" Mozarta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji