Z teatrów warszawskich.ZASTÓJ? KRYZYS? POSZUKIWANIA? (fragm.)
Początek sezonu teatralnego 1962/63 w Warszawie przyniósł sporo rozczarowań. Nazwiska obiecywały wiele, zbyt wiele, rzeczywistość w dużej mierze zawiodła. Afisz Teatru Dramatycznego zapowiada: Czechow, Holoubek. A spektakl nieudany - "Płatonow" - to młodzieńcza sztuka. Tekst olbrzymich rozmiarów, rozgadany, przegadany. Pozytywy - ostre, satyryczne widzenie rosyjskiego społeczeństwa, szereg ciętych dialogów, nie równoważą dostatecznie niedopracowania postaci i kompozycji, braku dyscypliny dramaturgicznej. Reżyseria Hanuszkiewicza nie dodała spektaklowi zwartości i konsekwencji. Mimo skreśleń (przydałoby się więcej) przedstawienie rozłazi się, jest niejednolite stylowo; dramat - melodramat - groteska? Wydaje się tak samo "nieokreślone" jak bohater sztuki. Tylko że nieokreśloność nauczyciela Płatonowa jest założona przez autora świadomie (czego nie można chyba powiedzieć o realizacji scenicznej), ma wyrażać właśnie pospolitość w pozorach wielkości, kabotyństwo, przeciętność rosyjskiej niemożności. Mit czegoś - i wielkie nic. Nieprecyzyjny idealizm i zdobyta praktyką życia mądrość w rodzaju: "zmądrzeć w odniesieniu do kobiet, to znaczy unurzać w błocie i kobietę,i siebie samego"- To romansowe nurzanie w błocie prezentuje nam cały światek postaci sztuki. Kobiety agresywnie, bez skrupułów. Płatonow, rosyjski Don Juan, pozwala sobie na luksus niesmaku z własnych czynów, babrania się we własnym sumieniu przez szkło kieliszka, patrzenia na siebie z pewnej perspektywy, chociaż nic z tego praktycznie nie wyniknie. To jest właśnie ta nieokreśloność bohatera czasu. Ogólnikowe teoretyzowanie o lepszym,rzeczywiste staczanie się w dół. Znamy powszechnie aktorskie możliwości Holoubka. A jednak jego Płatonow, mimo poszczególnych i ciekawych momentów, niewiele dopomógł do lepszego odebrania tekstu. Męczące i niejasne przedstawienie jest chyba wynikiem pomieszania różnych ujęć postaci i scen. Spektakl nie przyniósł chluby autorowi i realizatorom a widzom...
...Jak widzimy, bilans początku sezonu napawa niepokojem, ale i nadzieją. Niepowodzenie, ale i pozytywy. Każdy aktor ma prawo do nieudanej roli, każdy reżyser do błędu, każdy teatr do pomyłki repertuarowej. Byle to nie było zbyt częste. Zobaczymy, co przyniosą następne premiery.