Artykuły

Wybitny kompozytor Thomas Ades: zakochałem się w Chopinie już jako dziecko

9 maja Mariusz Treliński wystawił w Operze Narodowej "Powder Her Face" Thomasa Adesa, jednej z największych kompozytorskich gwiazd naszych czasów. - Mam w głowie całą historię muzyki - opowiada Annie S. Dębowskiej z Gazety Wyborczej.

Anna S. Dębowska: Dlaczego na bohaterkę swojej pierwszej opery wybrał pan Margaret, księżnę Argyll?

Thomas Ades: Chodziło o osobę z wyższych sfer, której życie byłoby zaprzeczeniem wysokich standardów wymaganych w tych kręgach. Lady Margaret jako osoba kompletnie dzika i nieokiełznana była idealna pod tym względem. "Arię fellatio" skomponowałem nie po to, żeby wywołać skandal, ale żeby pokazać Księżną jako osobę we władzy pożądania i instynktu, której nic nie jest w stanie powstrzymać na drodze ku zaspokojeniu.

Wyższe sfery są bardzo typowe dla życia Londynu. Kiedyś to była stara arystokracja, obecnie zastąpiła ją klasa celebrycka, ludzie, którzy są sławni bez żadnej wyraźnej zasługi. Trochę znam to środowisko. Księżna pochodziła z najwyższych kręgów, ale za sprawą swojego charakteru skończyła tragicznie. To dość często spotykany temat w operach.

Czy inspiracją był dla pana "Żywot rozpustnika" Igora Strawińskiego?

- Najbardziej była nią "Lulu" Albana Berga, ale "Żywot " też. Na początku drugiego aktu "Powder Her Face" cytuję kilka taktów "Żywotu...", scenę, w której Tom spotyka Babę-Turek o gorącym sercu. Ona też była inspiracją do zbudowania postaci Księżnej.

"Żywot rozpustnika" to moja ulubiona opera, dyrygowałem jej dwiema inscenizacjami.

W pańskiej muzyce jest mnóstwo nawiązań do kompozytorów z przeszłości.

- W przypadku "Powder Her Face" było to efekt zamierzony. Zmieniałem style muzyczne i grałem nimi po to, żeby naszkicować upływ czasu, od lat 30. do 90. XX w., 60 lat z życia tej kobiety. Kiedy więc akcja miała dziać się w latach 30., sięgałem do muzyki z tamtych czasów, nawet po popularne piosenki, jakich mogła słuchać Margaret.

Ale w mojej muzyce instrumentalnej i tej, którą napisałem po "Powder Her Face", chodzi o coś innego. Mam w głowie całą historię muzyki, zwłaszcza przemian w zakresie harmonii. Kiedy słucham jakiegoś utworu lub kiedy gram, uruchamia mi się natychmiast cały ciąg skojarzeń harmonicznych z innymi kompozytorami. Podobnie jest, gdy komponuję. Po prostu słyszę rozmaite współbrzmienia harmoniczne, jakie pojawiły się w XIX czy XX w.

Dlaczego wybrał pan film Bunuela jako temat kolejnej opery, której premiera odbędzie się w przyszłym roku na festiwalu w Salzburgu?

- Zawsze uwielbiałem surrealistów, których poznałem dzięki matce, historyczce sztuki, która specjalizowała się w malarstwie hiszpańskim i latynoamerykańskim. "Anioł zagłady" wydaje mi się bardzo podobną historią do "Burzy" Szekspira, na podstawie której też skomponowałem wcześniej operę. W obu przypadkach mamy do czynienia z ludźmi zamkniętymi w jakiejś przestrzeni, którzy nie mogę się uwolnić, podporządkowanymi władzy, której źródła nie znają. Tak naprawdę nie wiedzą, co się z nimi dzieje. Coś ponad nimi decyduje o ich losie.

Polscy kompozytorzy pana interesują?

- Najbardziej Chopin [Ades wymawia z polska "Szopen"]. To chyba pierwszy kompozytor, w którym się zakochałem jako dziecko. Uwielbiałem jego polonezy. Cenię także Lutosławskiego i Panufnika. Parę dni temu byłem na premierze "Króla Rogera" Szymanowskiego. To bardzo piękna opera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji