Artykuły

Dla mnie teatr jest jak narkotyk

ROMA GĄSIOROWSKA, jedna z najlepiej zapowiadających się młodych aktorek, 24 lata, bydgoszczanka. W tym roku dostała angaż w Teatrze Rozmaitości. Wielu krytyków okrzyknęło ją "objawieniem". Ona sama nie wie, skąd ten szum. Po prostu robi swoje.

Swoją przygodę z teatrem zaczęła jeszcze w liceum. Razem ze znajomymi tworzyła teatr plastyczny "Witryna". W 2001 r. dostała się do krakowskiej PWST. Już po pierwszym roku debiutowała na wielkim ekranie w "Pogodzie na jutro" w reżyserii Jerzego Stuhra. Później mogło być już tylko lepiej. - W 2003 r. znalazłam się w szczęśliwej jedenastce, która tworzyła eksperymentalny projekt warszawskiego Teatru Rozmaitości - Teren Warszawa - wspomina Roma. - Grałam tam przez cały sezon. Po powrocie do szkoły, razem z Mikołajem Grabowskim (dyrektorem Teatru Starego w Krakowie - red.) zaczęliśmy pracę nad "Nocą" Andrzeja Stasiuka. To koprodukcja polsko - niemiecka o stosunkach między tymi dwoma krajami. Gram tam Duszę - polskiego złodzieja samochodów. Gramy na przemian - to w Krakowie, to w Dusseldorfie. Wystawiliśmy ten spektakl na festiwalach, m.in., w Dortmundzie, Helsinkach, Rzymie.

W tym roku widzowie mogli ją zobaczyć w głośnym filmie "Karol - człowiek, który został papieżem". Zagrała młodą kobietę w teatrze. Zdecydowanie większą rolą była postać Marty, w którą wcieliła się w warszawskiej etiudzie filmu "Oda do radości" Jana Komasy.

- To dobry film, za który dostaliśmy nagrodę specjalną na festiwalu w Gdyni - mówi Roma. - Szkoda tylko, że pewnie nigdy nie wejdzie na ekrany kin. Producenci nie lubią ambitnych produkcji młodych reżyserów. Boją się dać kasę na coś, co nie zapowiada się na sukces.

Dlatego też Roma zdecydowanie woli teatr. Tutaj ma w czym wybierać. Na początku tego roku angaż zaproponowały jej teatry - Stary w Krakowie i Rozmaitości w Warszawie. Wybrała stolicę i współpracę z Grzegorzem Jarzyną. W Krakowie wciąż gościnnie gra zadziorną Duszę, w Warszawie - agresywną, ale kochającą lesbijkę w "Cokolwiek się zdarzy, kocham cię" w reżyserii Przemysława Wojcieszka.

- Dla mnie teatr jest jak narkotyk - oznajmia. - Kiedy dotkniesz już czegoś nieokreślonego, to cię wciąga. Dostrzegasz wciąż nowe rzeczy, emocje, które w tobie siedzą. Teatr jest jak psychoterapia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji