Artykuły

Śpiewane lata Ewy Iżykowskiej

To niebywałe w skali polskiej, ba - nawet światowej, aby Opatrzność jedną osobę obdarowała aż tyloma artystycznymi przymiotami, które odpowiednio ukształtowane legły u podstaw artystycznej kariery. Mowa o Ewie Iżykowskiej, śpiewaczce nieschodzącej ze scen i estrad począwszy od lat osiemdziesiątych, a już w naszym stuleciu pedagogu z coraz bardziej interesującymi rezultatami, obecnie prorektorze Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie - pisze Sławomir Pietras w Tygodniku Angora.

Od czasu do czasu śpiewa jeszcze repertuar pieśniarski, aby młodzieży dać przykład mistrzostwa interpretacji i kunsztu w posługiwaniu się głosem.

Niedawno uczyniła tak na wieczorze jubileuszowym w sali koncertowej swej uczelni, obliczywszy, że mija właśnie 35 lat jej pracy artystycznej. Uroczystość cechowała zawstydzająca skromność. Tylko niezawodny ZASP rękami jak zawsze aktywnej i koleżeńskiej Danuty Renzówny wręczył wciąż młodej Nestorce okazałą statuetkę, ciężką i solidną. Nie było sążnistych przemówień, laudacji, orderów, medialnego szumu ani stada celebrytów. Nawet niektórzy wychowankowie Maestry przyszli odziani niestosownie, z czego pani Prorektor powinna wyciągnąć dydaktyczne wnioski.

Od dawna gdzie mogę, sugeruję, że w uczelniach artystycznych powinny się odbywać zajęcia edukujące młodzież w profesjonalnych sposobach planowania kariery, kreowania własnego wizerunku, rozeznawania się w labiryntach stosunków towarzyskich, powiązań medialnych, a nawet poruszania się w życiu publicznym w odpowiednich ubiorach na różne okazje. W tym wszystkim dzisiejsza Jubilatka była zawsze mistrzynią, o czym wiem dobrze, bo nasza znajomość pochodzi jeszcze z czasów, kiedy Pan Bóg miał długą i nie bardzo siwą brodę.

Ewa Iżykowska najpierw w kaliskiej szkole muzycznej uzyskała równolegle dyplom z fortepianu i śpiewu, którego nauczyła ją prof. Lidia Małachowicz. Studia wokalne odbyła w Warszawie, pod kierunkiem prof. Kazimiery Goławskiej, potem przez wiele lat konsultując się z prof. Ewą Wdowicką w Poznaniu. Wkrótce wyjechała do Włoch, aby kształcić głos u kilku wybitnych pedagogów, wśród których była Giulietta Simionato i Giorgio Favaretto. W tym czasie zdobywała nagrody i wyróżnienia na konkursach wokalnych oraz debiutowała jako Fiordiligi w Cosi van tutte w Alessandrii.

Tę samą rolę zaprezentowała podczas polskiego debiutu w Słupsku pod dyr. Grzegorza Nowaka i w reżyserii Ryszarda Peryta, jako że od zarania kariery dbała o to, aby pracować z najlepszymi. Wrocław poznał ją jako Magdę Wang w prapremierowym przedstawieniu Manekinów Zbigniewa Rudzińskiego. Poznań podziwiał jej "Traviatę", "Zemstę nietoperza" (Rozalinda), "Uprowadzenie z Seraju" (Blonda), "Carmen" (Micaela), "Turandot" (Liu), "Krainę uśmiechu" (Liza), "Cyganerię" (Mimi i Musetta).

W wiedeńskiej Kammeroper zadebiutowała Neddą w "Pajacach", wykonała kilka spektakli "Wesela Figara" (Hrabina) i "Traviaty", po czym przez kilka sezonów gościła w Lucernie, śpiewając Popeę, Hrabinę Adrianę Lecouvreur, Saffi, Wesołą wdówkę i Dialogi karmelitanek.

Po powrocie do kraju stała się wybitną odtwórczynią głównych ról w operach Krzysztofa Pendereckiego, śpiewając również "Fedorę" (Giordano), Marszałkową w "Rosenkavalierze", Rachelę w "Żydówce", Florę w "Chopinie" (Orefice), Galinę (Landowski), "Toscę" i "Quo Vadis". Z jej obszernego repertuaru koncertowego należy wymienić VIII Symfonię Mahlera, Requiem Verdiego, IX Symfonię i Missa Solemnis Beethovena, XIV Symfonię Szostakowicza, Jutrznię i Siedem bram Jerozolimy Pendereckiego, oraz III Symfonię Góreckiego.

Co poza pięknym głosem i muzykalnością było źródłem sukcesów operowych Iżykowskiej? Aby do głębi wykorzystać na scenie swą urzekającą aparycję, naturalną urodę i niewymuszony wdzięk, postanowiła równolegle z kształceniem wokalnym studiować sztukę aktorską i uzyskała dyplom ukończenia warszawskiej Szkoły Teatralnej.

Obecnie prowadzi działalność pedagogiczną, wykładając również w Korei, Stanach Zjednoczonych, Austrii i we Włoszech. Mówi płynnie po włosku, rosyjsku, niemiecku, angielsku i francusku. Ciągle jest młoda, energiczna, przedsiębiorcza, pełna inwencji i odwagi w działaniu.

Dlaczego więc jej jubileusz był tak zawstydzająco skromny i przeszedł niezauważony?

O tempora, o mores!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji