Artykuły

O jej charyzmie artystycznej i pięknych rękach mówili wszyscy...

Miała te unikalne cechy, które powodują, że tancerze przechodzą do legendy. Marzyłam, aby mieć taki wyraz artystyczny, takie uczucie w tańcu, a przede wszystkim, ręce - tak Olgę Sawicką, zmarłą na początku kwietnia, wybitną polską balerinę, wspomina Ewa Wycichowska. W portalu Kultura u podstaw artystkę wspominają też m.in. Mieczysław Dondajewski, Agnieszka Duczmal i Jacek Przybyłowicz.

Legendarna primabalerina Teatru Wielkiego w Poznaniu zmarła 2 kwietnia w Skolimowie, w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich, w wieku 83 lat.

Poznańską tancerkę kochała publiczność i uwielbiali krytycy, którzy chętnie komplementowali jej talent i wybitne kreacje artystyczne. O Sawickiej pisano "dziewczyna, która cała jest poematem". Debiutowała w Poznaniu, krótko po zakończeniu drugiej wojny światowej w 1947 roku. Tańczyła na scenach w Bytomiu, Warszawie i Poznaniu, a także za granicą: w Niemczech, Szwajcarii, Francji i Monte Carlo. W słynnym moskiewskim Teatrze Bolszoj kreowała postać Giselle.

Ostatecznie pożegnała się ze sceną w roku 1974.

W Poznaniu Sawicka stworzyła wiele wybitnych kreacji baletowych m.in. Sylfidy i Giselle. Zachwycała w "Jeziorze łabędzim" oraz w autorskich spektaklach Conrada Drzewieckiego -"Valses nobles et sentimentales", "La Valsce", "Błękitna rapsodia", "Improwizacje do Szekspira", "Divertimento" czy "Ognisty ptak".

Dzięki talentowi i wielkim sukcesom, została zapamiętana przez publiczność, jako najwybitniejsza polska tancerka, o Oldze Sawickiej pamięta wielu polskich artystów i ludzi kultury. U nas artystkę wspominają: Mieczysław Dondajewski, Ewa Wycichowska, Agnieszka Duczmal, Jacek Przybyłowicz i Renata Borowska - Juszczyńska.

***

Mieczysław Dondajewski

dyrygent, były dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu

- Osobę Olgi Sawickiej wspominam z największą atencją. Pracowałem z nią w Teatrze Wielkim w Poznaniu, każde pojawienie się Olgi Sawickiej na scenie było wielkim wydarzeniem artystycznym. Posiadała wielki talent, muzykalność, wielką osobowość artystyczną, urodę, wdzięk sceniczny i osobisty. Z tymi wszystkimi walorami odeszła jedna z największych gwiazd polskiego baletu. W ponad stuletniej historii poznańskiego Teatru Wielkiego, Olga Sawicka zapisała się złotymi zgłoskami, to jedna z największych artystek jakie występowały na deskach tej sceny.

***

Ewa Wycichowska

tancerka i choreografka, dyrektor Polskiego Teatru Tańca

- Wspominam Olgę Sawicką jako niezwykłą postać świata tańca. Miała te unikalne cechy, które powodują, że tancerze przechodzą do legendy. W czasach kiedy byłam jeszcze uczennicą szkoły baletowej, patrzyłam na nią jak na zjawisko, dziś byśmy powiedzieli, że była moją "idolką". Obserwując Sawicką na scenie marzyłam o tym, aby mieć taki wyraz artystyczny, takie uczucie w tańcu, a przede wszystkim - ręce. W tamtym czasie poznańska szkoła słynęła z rąk, w których objawiała się dusza tancerza, nie tylko potrzebna technika, ale właśnie to wybrzmiewanie w dłoniach, w układzie rąk, pleców, szyi. Niuanse, które decydują o tym, że zapamiętuje się kogoś na całe życie, jako objawienie.

Kiedy zaczynałam pracę w Teatrze Wielkim w Łodzi i miałam zatańczyć rolę Julii, to właśnie do Olgi Sawickiej przyjechałam z wieloma pytaniami. Pytałam, jak u niej wyglądał proces budowania postaci, jakie było jej podejście do tej kreacji i koniecznie chciałam, aby pokazała mi ręce i to się stało. Powiedziała mi przy tym, że najwięcej ręce mają do powiedzenia w scenie w grobowcu. To jest wtedy, kiedy tancerka nie ma technicznie trudnych zadań do wykonania, a ręce mogą opowiedzieć wszystko. Mając w oczach jej postać, jej wyraz i te słynne ręce, z tym doświadczeniem debiutowałam w Łodzi. Tak zaczęła się moja solowa kariera artystyczna, wielka w tym zasługa Olga Sawickiej. Życzyłabym młodym tancerzom, którzy rozpoczynają swoją artystyczną drogę, by mogli znaleźć taki wzór, jaki ja miałam.

Na przełomie lat 60 i 70 ubiegłego wieku, Olga Sawicka należała do czołówki polskich balerin, obok Barbary Bittnerówny czy Alicji Boniuszko. Każda z nich była zupełnie inna, ale ich niezwykle silnie kreacje oddziaływały na młode artystki, w Gdańsku tancerki chciały uzyskać styl Boniuszko, w Poznaniu Sawickiej, a w Warszawie Bittnerówny.

Trzeba także pamiętać, że Olga Sawicka kreowała wiele partii wychodzących poza repertuar klasyczny, tańczyła u Conrada Drzewieckiego. Do dziś mam przed oczyma Olgę Sawicką i Romę Juszkat w "Błękitnej rapsodii", a pomiędzy nimi Drzewicki. Jako młodzi ludzie mieliśmy wówczas wielkie i rzadkie szczęście, ponieważ z jednej strony mieliśmy szkołę baletową bardzo artystyczną, z drugiej zaś - wielkie wzory wspaniałych solistów, tańczących na deskach Opery Poznańskiej.

***

Agnieszka Duczmal

dyrygentka, twórczyni i dyrektor Orkiestry Kameralnej Polskiego Radia Amadeus

- Pamiętam Olgę Sawicką z moich młodzieńczych lat, zanim jeszcze zaczęłam pracę w operze. Kiedy o niej myślę, mam nieustannie przed oczyma obraz umierającego Łabędzia, jej kreację w "Jeziorze Łabędzim" Piotra Czajkowskiego. Był to łabędź ulotny, zwiewny, pełen przejmującej wymowy. Praca rąk Olgi Sawickiej była czymś niesamowitym, trudno to opisać słowami, Olga Sawicka mówiła rękami, przedstawiała muzykę i cały dramatyzm postaci. Zawsze fascynowała mnie umiejętność wielkich tancerzy w przekazywaniu emocji muzycznych za pomocą rąk. W moich oczach było to wyrazem ich mistrzostwa.

***

Jacek Przybyłowicz

tancerz i choreograf, były dyrektor baletu w Teatrze Wielkim w Poznaniu

- Nie miałem nigdy okazji podziwiać na scenie Olgi Sawickiej, ale ja i moim koledzy doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, kim dla historii polskiego tańca była ta wybitna balerina. O jej charyzmie artystycznej i pięknych rękach mówili wszyscy, rzadko się zdarza, aby o jakimś artyście, wszyscy mówili wyłącznie w superlatywach, a w przypadku Olgi Sawickiej tak właśnie było. To bezpośrednie potwierdzenie teorii, że ona była zjawiskowa. Myślę, że osoby, a właściwie dziś już legendy Olgi Sawickiej, nie można rozpatrywać w kategoriach wyłącznie lokalnych, poznańskich. To bez wątpienia nazwisko, które trwale zapisało się w historii polskiego baletu. Odeszła niezwykle ważna osoba, wielka artystka.

***

Renata Borowska-Juszczyńska

dyrektorka Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu

- Dla mnie Olga Sawicka jest legendą. Jej postać, to unikatowe połączenie talentu, charyzmy scenicznej, delikatności, muzykalności, wszystkiego tego, co artystce baletowej jest potrzebne, aby zbudować wspaniałą karierę. Olga Sawicka bez wątpienia jest jasnym punktem, promieniująca osobowością historii naszego teatru. Dlatego też moim zadaniem, jako dyrektora Teatru Wielkiego w Poznaniu, jest nie tylko obowiązek godnego pożegnania tej wybitnej artystki, ale i pielęgnowania pamięci o niej w przyszłości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji