Artykuły

Spektakl terrorystyczny

"Sprawa Gorgonowej" Jolany Janiczak w reż. Wiktora Rubina w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Do e-teatru pisze Marcin Kościelniak.

słaba krytyka

Recenzję "Sprawy Gorgonowej" Jolanty Janczak i Wiktora Rubina oddałem do druku dwa dni po obejrzeniu premiery, 30 marca. Ukazała się po dwóch tygodniach, w bieżącym numerze "Tygodnika Powszechnego" (15 kwietnia).

Czasem bywa tak, że recenzja napisana i oddana do druku zaraz po premierze (to rutynowy tryb publikacji w tygodnikach) nie męczy, bo i spektakl wydaje się sprawą zamkniętą. Czasem jednak spektakl klinuje się w głowie, rośnie, wirusuje i nie daje spokoju, szczególnie kiedy ma się poczucie, że nie doceniło się jego potencjału, nie dostrzegło czegoś, co jest istotne, decydujące. To przypadek "Sprawy Gorgonowej".

"Sprawa Gorgonowej" nie jest dziełem doskonałym i właśnie dzięki temu bardzo ciekawym - pod warunkiem, że widz zamiast poddawać się aurze i autorytetowi twórców lubi przyglądać się założeniom, sprawdzać je, poddawać w wątpliwość. "Sprawa Gorgonowej" świetnie się do tego nadaje: jako spektakl złożony i eksperymentujący zaprasza do dyskusji, jest żywy i otwarty na dialog"' - pisałem w recenzji. Jako pierwszy chciałem skorzystać z "otwartości" spektaklu, "otwierając" także swoją krytyczną lekturę. Słabość - jako przyjmowana na różnych polach humanistyki czy w sztuce perspektywa podmywania ujęć stabilnych, totalizujących, "przemocowych" przez procesualność, otwartość, niedojrzałość - niech będzie tym razem metodologią krytyki teatralnej.

historia / historia kryminalna

Nowa lektura spektaklu jest w tym przypadku sprawą drobnych przesunięć, może nawet jednego przesunięcia, które pociąga inne. W pierwszym odruchu czytałem "Sprawę Gorgonowej" jako kolejny w polskim teatrze wariant przeciw-historii, rządzącej się prawami narratywizmu i konstruktywizmu: historia jest tu konstrukcją, którą można składać i opowiadać na wiele sposobów, zgodnie z "postulatem współczesnej humanistyki podważającej dogmat historycznej prawdy i historycznych faktów". Jest o tyle istotne, że kto ma historię, ten ma władzę, a kształt ustanowionej historii nadaje kształt rzeczywistości. Teatralne przeciw-historie są więc praktyką polityczną.

Niewystarczająco doceniłem jedną rzecz: historia Rity Gorgonowej to historia kryminalna. To zatem nie tylko (kolejna po "Joannie Szalonej"; "Królowej i Carycy Katarzynie") przeciw-historia pisana z punktu widzenia kobiety (wykluczonej z racji na płeć), ale i historia pisana z punktu widzenia skazanej (wykluczonej z racji na popełniony lub domniemany czyn). Pod lupę bierze się nie tylko praktyki kulturowe decydujące o umieszczeniu kobiety na marginesie społecznym, ale również praktyki kulturowe decydujące o wyłączeniu jednostki poza margines społeczny. Przedmiotem krytyki przeciw-historycznej jest nie tyko system patriarchalny, ale i system penitencjarny. A to już sprawa wspaniale niebezpieczna.

historia / podmiot

Pisząc o rozpraszaniu sensów i narracji przez wielowarstwową konstrukcję spektaklu stwierdzałem, że Janiczak i Rubinowi chodzi o to, "by stworzyć swój własny, jednorazowy sposób ustanawiania historii, a najlepiej: by w ogóle jej nie ustanawiać". Na marginesie pisałem o rządzącej tym programowanym rozproszeniem "dyscyplinie kilku tez: o losie Gorgonowej zadecydował fakt że była kobietą, że była obca, że społeczeństwo żądało sprawiedliwości".

Dziś z chęcią żywioł rozproszenia widziałbym jako żywioł rządzący bardziej obrazem jednostki niż historii. Gorgonowa skonstruowana przez Janiczak i Rubina, jako kobieta i jako obca nie wypełniała obowiązujących wzorów postępowania, myślenia i odczuwania, których zadaniem jest podtrzymywanie społecznego ładu. "Nie Medea, nie Antygona, nie Demeter, nie Elektra - po prostu Rita" - mówi Rita/Ścisłowicz, kontestując również schematy kulturowe, w które można by ją wepchnąć. Konstruując w ten sposób bohaterkę, Janiczak i Rubin dokonują perswazji: Gorgonowa to wcielony nieład, nie dający się uporządkować i podporządkować, stający społeczeństwu kością w gardle. Jej czyn, morderstwo - domniemane lub popełnione, tego Janiczak i Rubin nie rozstrzygają - jest tylko przedłużeniem tego nieładu. Konkurencją dla Gorgonowej jest może tylko martwe ciało jej ofiary: wcielona anarchia.

tekst / doświadczenie

"W jaki system, w jaki światopogląd mam się teraz przyciąć?" - mówi Rita/Ścisłowicz pytana o popełnioną winę. W trybie zaproponowanym przez Janiczak i Rubina pytanie o winę staje się Foucaltowskim, genealogicznym pytaniem o definicję winy. Ta definicja nie jest jednak w spektaklu precyzyjnie wyłożona: brak tu detalicznie zakreślonego kulturowego tła. W zamian Janiczak i Rubin zapraszają na scenę prawdziwych więźniów, by to oni wydali wyrok na Gorgonową. Jest to oczywiście policzek wymierzony społeczeństwu, naszemu poczuciu sprawiedliwości. Policzek - pisałem - wymierzony jednak zbyt łatwo, "wszak przewinienia, do których przyznają się skazani, to rozboje i kradzieże, nie morderstwa dzieci (o co została oskarżona Gorgonowa)".

A jednak ta sprawa nie daje mi spokoju. Nie daje spokoju jakiś naddatek, brud, który nazwałbym doświadczeniem - namacalnym, konkretnym, często skrywanym doświadczeniem tych ludzi obecnych na scenie. Doświadczeniem, które stoi za nimi i rozsadza zwartą strukturę spektaklu. Które - jak kontr-kultuurowa konstrukcja bohaterki - jest po stronie nieładu.

Chodzi tu wszak nie o proste zaburzenie porządku społecznego przez fakt, że to skazani wymierzają sprawiedliwość. Ale o takie zaburzenie, w którym elementem wywrotowym, nie dającym się ująć w ramy definicji winy i kary, nie dającym się "przyciąć" w system, będzie jednostkowe, zagadkowe, niewyrażalne doświadczenie pojedynczego człowieka. Dlatego może bardziej w tym momencie zajmuje mnie nie to, co więźniowie mówią o sobie, ale to, co zostało przez nich przemilczane, niewypowiedziane.

Nie chodzi zatem o definiowanie winy - ale o jej niedefiniowalność. Nie o historię jako tekst - ale o historię jako doświadczenie. Nie o nierozwiązywalną zagadkę winy Gorgonowej - ale o nie dający się rozpuścić osad jej doświadczenia. Doświadczenia, które rozsadza struktury, zanieczyszcza normy, podważa definicje winy, moralności, sprawiedliwości.

system / nieład

Rita Gorgonowa staje się u Janiczak i Rubina patronem przeciw-historii, w której unikalne, niewyrażalne, nieprzekładalne, nie dające się uporządkować doświadczenie jednostki staje się argumentem przeciwko systemowi. Przeciwko systemowi społecznemu w jego najlepiej zabezpieczonym, uświęconym miejscu, w który poczucie sprawiedliwości odpowiedzialne jest za podtrzymywanie elementarnych zasad społecznego ładu.

System jest dla Janiczak i Rubina przemocą - nieład wyzwoleniem i pokusą.

Tu już nie jest spektakl krytyczny. To spektakl terrorystyczny.

Choć może najważniejsza jest radykalna nieufność nie wobec samych zasad porządku społecznego, ale wobec tego, co zaprowadzony porządek społeczny dostarcza: oczyszczenia. Zamiast tego Janiczak i Rubin eksponują nie dającą się wchłonąć i zneutralizować resztkę, brud.

Odbierają spokój.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji