Artykuły

Jacek Wójcicki: Ja po prostu nie lubię polskiej bylejakości

Na nowej płycie "Zaklinam czas" jest samba, pop, rock, a nawet pastisz disco polo. A wszystko to, jak twierdzi artysta, ładne piosenki. Z Jackiem Wójcickim rozmawiamy o polskiej bylejakości i sceniczych przesądach.

Album nosi tytuł "Zaklinam czas". Rzeczywiście czuje pan potrzebę takiego zaklinania?

- Nie, wychodzę z założenia, że czasu nie da się zakląć, cofnąć, odczarować. Wręcz przeciwnie, zwracam uwagę na to, by nie przywiązywać nadmiernej wagi do przeszłości. Można wspominać, ale nie żyć wspomnieniami. Trzeba śmiało patrzeć przed siebie.

I dlatego zrobił pan album, którego nikt się nie spodziewał. Ma pan na płycie jakieś swoje ulubione utwory?

- Chyba "Potop" i "O świcie". W ogóle każda z nich jest inna. To taki trochę eksperyment na własnej tkance, premierowy materiał w stylistyce, do której nie przyzwyczaiłem swoich słuchaczy. Są utwory, które można zakwalifikować do nurtu pop, jest balladowy utwór tytułowy z przepięknym teledyskiem z udziałem Anny Dymnej. Jest pastisz stylu disco polo, czyli "Naj" napisany przez Marcina Nierubca. Wreszcie taneczny, wręcz latynoski "Bal u Belzebuba" z udziałem Tomka Banasia (De Mono -przyp. red.) na gitarze i śpiewem Macieja Maleńczuka.

Wójcicki i Maleńczuk to dość oryginalny duet.

- Znajomi z Krakowa też się dziwili. W grudniu poszedłem na koncert Maleńczuka i jakoś tak mnie do siebie przekonał. Pomyślałem, że z naszej współpracy mogłoby wyjść coś oryginalnego, dobrego. W nagrywaniu płyty wzięło zresztą udział mnóstwo artystów w tym gościnnie Zbigniew Wodecki.

Mnóstwo ludzi, mnóstwo instrumentów. Jak wyglądała praca nad płytą?

- Trwała długo (śmiech). Wszyscy dobrze się bawili, zaangażowaliśmy mnóstwo muzyków i trzech młodych producentów: Artura Malika, Adama Drzewieckiego i Tomasza Banasia. To dla mnie zupełnie nowe, ale przyjemne doświadczenie. Prawie rok spędzony w studio to wynik tego, że wszystko chcieliśmy mieć dopracowane w najdrobniejszym szczególe. Duży w tym wkład Leszka Kamińskiego, który świetnie materiał zmiksował. Jego praca dała doskonałe efekty, których się chyba sam nie spodziewałem. Ale cieszę się, że to już za mną. Szczerze mówiąc rozkręciłem się i już myślę o kolejnej płycie!

Wielu pana kolegów z Krakowa deklarowało, że są gotowi pisać panu piosenki. Tymczasem na płycie mamy zaskakujące nazwiska: Jacek Łągwa, Marcin Nierubiec. Koledzy z Krakowa jednak nie napisali?

- Jakoś długo im to wszystko szło, więc postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Może jeszcze kiedyś napiszą...

Może się bali? Mówi się o panu, że umie zaśpiewać wszystko. To musi być ogromne wyzwanie dla kompozytorów.

- To nieprawda. Nie da się zaśpiewać wszystkiego. Ja na przykład nigdy nie czułem się dobrze w stylistyce rockowej. Jak we wszystkim, również w muzyce chodzi po prostu o to, żeby trzymać się swojej formy i doskonalić to, w czym jest się dobrym.

A to prawda, że jadąc w trasę koncertową zawsze włącza pan w samochodzie Abbę?

- Prawda! I katuję towarzyszy podróży. Tam się bardzo dużo dzieje muzycznie. Znam to wszystko na pamięć, ale i tak słucham, bo jest doskonałe. Abba jest jednym z moich najbardziej znanych natręctw, ale mam ich oczywiście więcej. Znajomi wiedzą, że nie wyjdę z domu, jeśli nie gra w nim muzyka. Sprzęt grający ustawiam tak, by wyłączył się dopiero kwadrans po moim wyjściu z domu. Lubię mieć świadomość, że na wypadek, gdybym musiał się cofnąć, wejdę do domu, w którym panuje przyjemny hałas.

Jeszcze jakieś "przypadłości"?

- Oczywiście! Jako aktor mam mnóstwo scenicznych przyzwyczajeń. Ostatnio na próbie prawie złamałem rękę skrzypaczce. Upadł jej instrument, chciałem przydepnąć, tak jak przydeptuje się upuszczony scenariusz. Powstrzymałem się w ostatniej chwili. Mogło dojść do nieszczęścia.

Data premiery "Zaklinacza czasu", 14 lutego, to też wynik bycia przesądnym?

- Nie, po prostu potrzebowaliśmy - jak to mówią warszawiacy - deadline'u. W Krakowie to zupełnie nieznane słowo. Ale jak już jest graniczna data, to łatwiej wywiązać się z obowiązków. Na pewno nie będzie to płyta dla zakochanych.

Chyba, że dla zakochanych w muzyce.

- Ja bym to jeszcze uściślił. To płyta dla zakochanych w piosence. Dziś to słowo jest niemodne. "Piosenka" brzmi banalnie. Ale na płycie znalazły się naprawdę ładne, ciekawe piosenki i tej wersji będę się trzymał.

Pan się podobno stanowczo broni przed banałem.

- Ja się bronię przed bylejakością. Wie pani, w Krakowie mówimy na to nasermater. Ja bardzo tego w polskim rynku muzycznym nie lubię. Trzeba w tym wszystkim zachować zdrowy rozsądek. Robię co, w mojej mocy, żeby się jakoś odnaleźć w zalewie jednosezonowych gwiazd, których u nas pełno. Uważam, że trzeba głośno wydawać własne opinie.

Ciężko pan na to pracuje. Olga Lipińska powiedziała o panu, że jeżeli tak się będzie eksploatował, to zmarnuje talent. Nie boi się pan tego?

- Nie. Takie wybrałem życie. Jak nie na estradzie, na koncercie, to w drodze. Wszystko ma swoją cenę i jestem z tym pogodzony. Ale talentu marnować nie zamierzam.

***

JACEK WÓJCICKI

Jacek Wójcicki ukończył studia na Wydziale Aktorskim w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. Występuje w teatrze (w latach 1982-1991 w Teatrze Słowackiego w Krakowie), grał w filmach, serialach, kabaretach, w tym w Piwnicy pod Baranami oraz w Kabarecie Olgi Lipińskiej i w programie dla dzieci Budzik telewizyjnej jedynki jako Pan Tenorek. Wykonuje piosenki filmowe i serialowe (Szpital na perypetiach, Konie apokalipsy, Ostatni dzwonek).

#Zaklinam Czas, Jacek Wójcicki

Album "Zaklinam czas" to propozcyja dla miłośników nie tylko dobrej muzyki, ale też świetnych tekstów. Żywiołowe, energetyczne i świetnie przemyślane utwory przeplatają się tu z dającymi do myślenia balladami. Słucha się tego dobrze. I chętnie wraca. Nad brzmieniem materiału czuwali muzycy o pokolenie młodsi, m.in. gitarzysta T. Banaś (DeMono), perkusista i producent A. Malik (Lombard), klawiszowiec A. Drzewiecki (Pudelsi).

Płyta dostępna w sklepach muzycznych za ok. 40 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji