Artykuły

Transfer

Pewnie o "Transferze", najnow­szej sztuce Jana Klaty można mówić różnie. Nie można jednak odebrać jej, że jest ważna. Reżyser miał nie­zwykły, a zarazem bardzo prosty pomysł. Artysta zainteresował się losami repatriantów. Niemcami i Polakami przesiedlanymi po II Woj­nie Światowej. Zabrał głos w miejscu" szczególnym we Wrocławiu. W mie­ście, gdzie krzyżowały się drogi Niemców przymusowo wypędza­nych i mieszkańców Kresów Wschodnich, którzy musieli opuścić swoje rodzinne strony i przenieść się na Dolny Śląsk. Klata nie tylko postanowił się zmierzyć z trudną przeszłością, ale zrobił to z perspektywy współczesnej, zjednoczonej Europy. Nie rozlicza, nie oskarża, nie komentuje. Do wypowiedzi wybrał niezwykłą formę. Odnalazł grupę pięciu Polaków i tyleż samo Niemców, którzy opowiadają swoje autentyczne historie. Choć trudno w to uwierzyć, Klacie udało się, tych nie aktorów, wyreżyserować. Warto tu podkreślić, że osoby występujące mają nierzadko osiemdziesiąt lat. Ingerencja reżysera jest jednak bar­dzo subtelna. W żaden sposób nie osłabia siły rażenia wspomnień. Są to raczej flesze niż długie opowiadania. Dzięki temu sztuka ma swoją dyna­mikę i tempo. Drugim równoległym wątkiem są negocjacje między Stalinem, Churchillem i Rooseveltem. Tym razem w słynną trójkę wcielają się zawodowi aktorzy - Zdzisław Kuźniar zamiennie z Przemysła­wem Bluszczem, Wiesław Cichy i Wojciech Ziemiański. Z kolei ich dialogi utrzymane są w konwencji prześmiewczej. Wielcy zwycięzcy II Wojny Światowej dowcipkują, dzielą Europę bez mapy za pomocą zapa­łek. To wzmacnia efekt zderzenia wielkiej polityki z życiem zwykłych ludzi. Do tego wszystko podkreślone jest piosenkami zespołu Joy Devision. Kiedy widzowie są już porusze­ni, a nierzadko ich oczy wypełniają łzy wzruszenia, twórcy przygotowali zaskakujący finał. Może on z jednej strony napawać optymizmem, a z drugiej smucić. Przywiązanie do miejsca urodzenia jest wartością czy tylko niepotrzebnym reliktem przeszłości. Niezależnie od odpowiedzi "Transfer" broni się. To mądry spek­takl skłaniający do refleksji. Tym większe gratulacje należą się Janowi Klacie, który pracował na żywym i szalenie wrażliwym organizmie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji