Artykuły

Delikatesy z sandaczem balatońskim

"Wycinka (Holzfällen)" Thomasa Bernharda w reż. Krystiana Lupy. Spektakl z Teatru Polskiego we Wrocławiu na XXXV Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Dionizy Kurz na swoim blogu.

Jeden z najsłynniejszych polskich reżyserów teatralnych Krystian Lupa wziął na swój warsztat kolejne dzieło Thomasa Bernharda. Tym razem na podstawie przekładu Moniki Muskały zaadaptował i wyreżyserował "Wycinkę "("Holzfällen'), powieść napisaną w 1984 roku. Tekst przed trzydziestu laty wzbudził sensację, a jego wydanie zostało nawet zablokowane przez rzekomo oczernionego w książce przyjaciela Bernharda.

Rzeczywiście, obraz środowiska artystycznego pokazanego w spektaklu nie rysuje się zachęcająco. Artyści zgromadzeni na kolacji z okazji pogrzebu przyjaciółki Joanny okazali się grupą składającą się z cyników, oportunistów i mitomanów. Autor drobiazgowo i skrupulatnie wyliczał wszystkie przywary i przewiny kolejnych uczestników wieczerzy i wkładał to w usta, w typowy dla siebie sposób, postaci stworzonej na swój obraz - Thomasa Bernharda (Piotr Skiba).

Niesamowitą kreację w tym spektaklu stworzył Jan Frycz, grający Aktora Teatru Narodowego. Artysta jest w życiowej formie. Posiada naturalny dar, który pozwala mu w jakiś magiczny sposób zogniskować na sobie uwagę całej widowni. Scenę przy stole, kiedy opowiadał o swojej roli Ekdala w "Dzikiej kaczce" Ibsena śmiało można umieścić w jednym rzędzie z legendarnymi scenami z "Zemsty" Aleksandra Fredry wystawionej w 1970 roku w Teatrze Dramatycznym w Warszawie z udziałem Jana Świderskiego, Gustawa Holoubka i Wiesława Gołasa.

Krystian Lupa stworzył spektakl wyrafinowany. Wydobył z aktorów najcenniejsze, bo ich własne, autentyczne emocje. Każda scena została dopracowana i przemyślana. Spektakl płynie szeroko jak strumień, natrafiając po drodze na różne lokalne spiętrzenia -punkty kulminacyjne, takie jak bardzo dobre sceny dialogów prowadzonych w łazience przez dwóch młodych artystów granych świetnie przez Adama Szczyszczaja i Michała Opalińskiego, czy też cyniczne pointy i metafizyczne pytania rzucane przez Wojciecha Ziemiańskiego. (Gerhard Auersberger)

Pozostali artyści również dotrzymywali kroku znakomitemu Fryczowi, a na szczególne wyróżnienie zasługuje Halina Rasiakówna, która potrafiła wspaniale przedstawić postać pretensjonalnej w swoich ambicjach kulturalnych kobiety, która samą tylko intonacją wypowiedzi doprowadzała do nerwowego zaciskania zębów przez połowę widowni. Mam na myśli oczywiście denerwującą autentyczność tego przekazu, który w męczący sposób świdrował głowę.

Reżyser delektował się tekstem utworu i nie zdecydował się na krótszą adaptację. Uważam to jednak za błąd, pięciogodzinnej wersji naprawdę trudno wysłuchać z pełną koncentracją, a spektakl teatralny jest jednak czymś innym niż książka. Z książką smakuje się tekst, można do niego wrócić, przemyśleć czy nawet zostawić go na jakiś czas. Teatr jest jednorazowy i w sposób nieunikniony po prostu kolejne sceny dzieją się na oczach widzów. Uważam, że z tej przyczyny powinien operować w uzasadniony sposób językiem symbolicznego skrótu i syntezy.

Wycinkę interpretuje się jako przyczynek do dyskusji o kondycji środowiska artystycznego i być może nawet o roli artystów w życiu społecznym. Moim zdaniem Lupa idzie głębiej i de facto jest to dyskusja o ewolucji postawy człowieka, która zmienia się w ciągu życia. Wnioski nie są optymistyczne.

Czy rzeczywiście w drugiej połowie gramy już tylko na utrzymanie wyniku?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji