Artykuły

Nieznośna kruchość bytu

O historii, pamięci i sztuce "Ostatni", napisanej dla Teatru Narodowego, rozmawiamy z Tomaszem Łubieńskim

Od paru dni nie żyjemy ni­czym innym tylko pytaniem "Bić się czy nie bić?".

- Już mi to pytanie stawia­no. Tylko że w tym wypadku ono raczej powinno brzmieć "Uderzać czy nie uderzać?" albo "Stawiać opór czy nie stawiać oporu?" - to zależy której ze stron konfliktu je postawimy. Z mojego punktu widzenia na pewno naduży­wa się całej tej retoryki "umierania za Gdańsk". I tak w ogóle to mnie to trochę przeraża. Przede wszystkim dlatego, że sam przeżyłem wojnę, pamiętam ją i od tam­tej pory mam do niej naiwnie pacyfistyczny stosunek. Poza tym historia jest dosyć strasz­ną rzeczą, zwłaszcza gdy tak jak teraz to się dzieje w Iraku, zaczyna dotyczyć zwykłych ludzi. Nie tych, którzy są za­wodowcami i ją tworzą, lecz zwykłych obywateli. Ale to pewnie nie jest główny temat naszej rozmowy?

Nie, ale się z nim wiąże.

- Tak mam już tego świado­mość. Sztuka "Ostatni" jest przecież właśnie o historii, o tym, jak ona puka do drzwi, nieproszona wchodzi do do­mu. Teraz mamy taki mo­ment, kiedy ona właśnie znowu zaczyna nas dotykać. Robi się trochę nieprzyjemnie.

Ale mamy luksus bycia na uboczu. Jak by na to nie patrzeć, jest to jednak luksus dla tego kraju nowy.

- Luksus mamy, ale na ile go mamy naprawdę, trudno po­wiedzieć. Oczywiście tu działa i odległość geograficzna, kul­turowa i historyczna. Irak nie jest naszym sąsiadem, a zawsze to, co za miedzą, staje się o wiele ważniejsze od tego, co, za horyzontem. Doświadczenie historyczne zaś jest nieprzekładalne i nieprzetłuma­czalne. Ale jednak jakoś po­winniśmy się tym przejmować, interesować. To taka mo­ral corectness.

Pytam, bo "Ostatni" rozpo­czyna się od następujących zdań, wypowiadanych przez głównego bohatera sztuki Eu­stachego: "Oto nadchodzi ko­niec świata. Naprawdę. Ma­my dokładnie 17 września 1939 roku, a na moim zegarku jest piąta po południu. Wro­gowie zbliżają się z dwóch stron". A jednak w czasie tej przemowy panuje spokój. Tylko że ten spokój jest tak kruchy, jak filiżanka z francu­skiej porcelany, którą Eustachy wynosi z domu jako jedy­ny dobytek.

- Ta filiżanka jest kruchym, ale istotnym antidotum na pa­nikę i lęk przed przyszłością. Jest metaforą historii, która dla mnie spełnia rolę takiego uspokajacza. Z wyjątkiem pewnych przedszkolno-koszarowych sytuacji - przy ca­łym szacunku dla tych dwóch instytucji - historia do niczego się nie przydaje. Jedyne, czego nas uczy to dystans. Świadomość, że w rozmaitych, wy­muszonych przez zewnętrzne okoliczności sytuacjach ludzie już byli i różnie sobie z tymi sytuacjami radzili. Że nie je­steśmy w żaden sposób wy­jątkowi, że różne rzeczy przy­trafiały się ludziom wcześniej i mówiąc z kościelna, że sta­nowią one część naszego by­towania ziemskiego. Wtedy we wrześniu, lu­dzie mieli poczucie, że naprawdę ich świat się kończy. Że nic już nie zostanie. Eusta­chy zachowuje się spokojnie, ponieważ ma poczucie, że wszystko dzieje się bez jego wpływu. Że historia dzieje się bez niego. I właściwie przez cały ten czas on ma poczucie, że ten świat, ta historia za chwilę się skończy.

Ale ostatecznie on ten ko­niec świata wymusza. Sam go prowokuje przez swoje samo­bójstwo.

- Ależ tak. Śmierć człowieka jest końcem pewnego świata, jego własnego świata. Ten świat, który zostaje, jest już światem innych. Ale tak na­prawdę jego świat skończył się we wrześniu 1939 roku, od tamtej pory stał się bardziej widzem, biernym obserwato­rem wydarzeń niż ich uczest­nikiem. Myślę, że jeżeli choć raz poczuje się, iż świat może się skończyć - już nigdy się od tego stanu nie można uwolnić.

Od momentu, kiedy rozpo­czyna się akcja sztuki, do mo­mentu śmierci Eustachego mija ponad 50 lat jednak bo­haterowie się nie starzeją. Eustachy, umierając we współczesnej Polsce, biolo­gicznie ma dokładnie tyle lat ile na początku sztuki.

- Chciałem uniknąć pokazy­wania czasu biologicznego po to, by pokazać, jak szybko ob­raca się historia. Człowiek stoi w rzece Heraklita, którą płyną trupy resztki uzbrojenia, nie­aktualnych haseł. Nie nadąża za upływem czasu, nie walczy z nim, nie przeciwstawia się mu. A dlaczego uśmierciłem Eustachego? Myślę, że on się bardziej sam uśmiercił. Nie chciał już dalej żyć. Być może dlatego, że nagle stanęła przed nim możliwość powrotu do czegoś, co było. Sytuacja, w której swoje życie musi przeżyć jeszcze raz.

Ale dlaczego w latach 90.? Pomyślałem że stawia Pan cezurę głębszą niż tylko jed­nostkowe losy. Że wtedy coś się skończyło.

- I co się zaczęło? Osobiście jako ktoś, kto "robi w historii" dostrzegam teraz coś, co na­zwałbym stanem "małej sta­bilizacji". A fakt, że historia na chwilę zwolniła, nie oznacza, że przestała się toczyć - zno­wu zacznie i kiedy oglądam w telewizorze tę "wirtualną" wojnę, to lekka mróweczka po kręgosłupie mi chodzi. Mimo że bawiłem się żołnierzykami do późnego chłopięctwa.

Czasy zaczynają być cieka­we?

- Czasy są ciekawe. To mo­ment szalonego przyspiesze­nia cywilizacyjnego, a my je­steśmy na jakimś wirażu, na którym wielu z nas wylatuje. Mnie to zarazem odmładza, jak i niszczy. A z drugiej stro­ny te czasy są trochę banalno-normalne, bo albo świat nas gniecie i my się opieramy czasem nawet bardzo inten­sywnie, albo też zaczyna się "nieznośna lekkość bytu". Czasy PRL-u były ciekawe, ale te obecne niby też są dość dalekie od banalnego kom­fortu.

Tomasz Łubieński studiował na UW, najpierw historię, potem polonistykę (dyplom 1960). Za­czął od pisania opowiadań ("Ćwiczenia", 1962), później za­jął się poezją. Jednak jego naj­głośniejsze utwory to eseje hi­storyczne ("Bohater naszych czasów", 1986). Największy roz­głos zyskał książką "Bić się czy nie bić", w której stawia pytania o sens i cel polskich powstań narodowych. Zajmował się tak­że przekładami poezji (Dante "Boska Komedia") oraz drama­turgią ("Zegary", "Koczowisko", "Historia z psem"). Obecnie pro­wadzi miesięcznik "Nowe książ­ki", do niedawna byt także jed­nym ze współprowadzących program telewizyjny "Dobre książki". (opr. jj)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji