Artykuły

Bydgoszcz. "Samuel Zborowski" jakiego nie znamy

"Samuel Zborowski", którego znamy ze szkoły to tekst zupełnie inny niż ten oryginalnie napisany przez Słowackiego. Dzieło będzie można odkryć na nowo dzięki najbliższej premierze w Teatrze Polskim.

Przenosząc "Samuela Zborowskiego" na scenę, reżyser i dyrektor teatru - Paweł Wodziński sięgnął do nieznanego szerszemu odbiorcy rękopisu Juliusza Słowackiego.

- Wydawać by się mogło, że "Zborowski" to utwór nam wszystkim doskonale znany. Ma naukowe wydania, bibliotekę opracowań, wielokrotnie był wystawiany w teatrze. Tymczasem jego autorska wersja znacząco różni się od wydanych i przyjętych za kanoniczne redakcji Juliusza Kleinera i Juliana Krzyżanowskiego - przekonuje Wodziński. Słowacki nie napisał dramatu w tradycyjnym rozumieniu - z podziałem na akty i sceny, z dokładnym określeniem czasu i miejsca akcji.

- To też literacki patchwork. Mieszają się tu różne stylistyki, świat realny i fantastyczny, spotykają się tu różne mitologie, religie i kultury. Wszystko - bohaterowie, zdarzenia i sceny, w każdym momencie mogą stać się czymś nowym. Z pokoju, w którym toczy się akcja bohaterowie nagle przenoszą się do starożytnego Egiptu, bezczasowego podwodnego królestwa Amfitryty - mitycznej żony Posejdona lub stają przed sądem w zaświatach. Problem stanowi też tożsamość bohaterów. W ich ciałach mogą przebywać duchy, które przemawiają w swoim imieniu lub wcielają się w różne role.

- Nic dziwnego, że tekst sprawił edytorom dużo problemów. Ostatecznie zmienili konstrukcję tekstu, wedle własnego uznania przypisali słowa poszczególnym postaciom, usunęli część scen, przywrócili te, które poeta wykreślił, inne połączyli wedle własnej interpretacji. Z tego względu sięgnięcie do rękopisu jest ciekawe. Daje nowe możliwości interpretacyjne - mówi Wodziński.

Reżyser w przeciwieństwie do dotychczasowych inscenizacji, nie chce skupiać uwagi widza jedynie na konflikcie dwóch wizji Polski. Odnalazł tez w "Samuelu Zborowskim" typ bohatera, którego obecnie w teatrze brakuje. Nie skupia się wcale na tytułowym bohaterze, ale na wieloimiennym duchu, w rolę którego wcieli się Grzegorz Artman.

- Ja nie lubię postaci przegranych, wykluczonych, słabych i cierpiących. Wolę bohaterów, którzy przyjmują aktywną postawę wobec rzeczywistości, a taki jest bohater Artmana. W dramacie nabiera mocy, tworzy nową rzeczywistość, szuka drogi wyjścia z problemów politycznych swojej współczesności - mówi Wodziński.

Czy jego nowe odczytanie dzieła Słowackiego przekona? Do roli aktorów reżyser zaprosił dwójkę nastolatków - Michała Kłosa i Katarzynę Wojewódzką.

- Zanim przyszłam na próby, przeczytałam "Samuela Zborowskiego" w oficjalnej edycji. Przyznam, że niewiele zrozumiałam. Po pracy z rękopisem, jasne stało się dla mnie zwłaszcza przenikanie światów realnego i duchowego w utworze - przyznaje Kasia.

Podobne odczucia mają już doświadczeni aktorzy.

- Dla mnie pasjonujące jest w jak niezwykły sposób w tekście Słowackiego spotykają się postaci historyczne, mityczne i duchy, jak niezwykłe autor przypisuje im role i symbole. Fantastyczna wyobraźnia - mówi Beata Bandurska, która wcieli się w rolę Amfitryty.

- Praca nad tekstem, ponowne jego odczytywanie, mierzenie się z nim, szukanie nowych znaczeń, to doświadczenie, które nazywam teatrem. Taka praca jak nad "Samuelem Zborowskim" zdarza się rzadko i jest wielką przygodą dla aktora - mówi Artman.

"Samuel Zborowski" Juliusza Słowackiego; reż. Paweł Wodziński. Premiera w sobotę 28 marca o godz. 19. Bilety 50 zł. O godz. 17 debata: Polska i Szlachta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji