Artykuły

Scena po huraganie

Skąd na bezludnej wyspie wziął się fortepian? W jakim celu teatralna ekipa jeździła do Puszczy Piskiej? Do czego może służyć w teatrze oli­wa? To tylko kilka tajemnic nowej inscenizacji "Burzy" w Polskim

Ci, którzy dobrze znają bogate, peł­ne kolorów i dziecięcej fantazji prace scenograficzne Adama Ki­liana i spektakle jego syna Jarosława Ki­liana, tym razem mogą być zaskoczeni. Scena jest prawie pusta. Widzimy gołe de­ski, wyciągarki teatralne i wiatrownicę.

- To urządzenie, znane w teatrze od wie­ków, służące do tworzenia odgłosów wia­tru, zwykle stoi za kulisami. My ustawia­my je na scenie, manifestując teatralność wszelkich zjawisk - mówi Adam Kilian.

- Bo w naszym przedstawieniu wyspa Pro­spera jest sceną, a scena wyspą. Taka sce­na z łatwością zmieni się w pokład okrę­tu. Posłużymy się też projekcjami chmur, obłoków, cieni. Wszystko jest iluzją. Prócz ludzi, którymi kierują emocje i namiętno­ści - zapowiada Jarosław Kilian.

Premiera "Burzy" w Teatrze Polskim uczci jubileusz 90-lecia sceny założonej przez Arnolda Szyfmana. To nie przypa­dek, że ten tytuł pojawia się teraz na afi­szu. 90 lat temu w Teatrze Polskim odby­ła się premiera "Burzy" w reżyserii Józe­fa Sosnowskiego, z dekoracjami Karola Frycza. - Inscenizatorzy tamtego spekta­klu dali podtytuł "Baśń". Ich wyspa była pełna wspaniałości, kwiatów, dziwów, by­ła utopią - opowiada Adam Kilian. - U nas jest wyspa po huraganie.

Jak wygląda wyspa po huraganie? Inspi­racją były fotografie wiatrołomów Edwar­da Hartwiga z albumów "Wariacje foto­graficzne" i "Halny". - Pojechaliśmy do Puszczy Piskiej i wróciliśmy z ciężarów­ką pełną drzew połamanych przez wichu­rę. Przyroda dokonała cudu. To paradoks, ale ta destrukcja jest piękna - mówi sce­nograf. Na scenie stanie też fortepian. Fortepian u Szekspira? - Zaczęło się od not­ki w "Gazecie" o tym, że na północny zachód od Tokio morze wyrzuciło ok. 300 telewizorów. To dlaczego nie mogło wy­rzucić fortepianu? - śmieje się scenograf. - To oczywiście anachronizm, ale Szek­spir lubił anachronizmy. W "Juliuszu Ce­zarze" bije mechaniczny zegar, chociaż w starożytnym Rzymie ich nie było.

Ostatnie chwile przed premierą. Adam Kilian pracuje nad tatuażem Kalibana i pa­rasolem Adriana. - Wciąż nie jestem pe­wien, czy Kaliban powinien mieć tatuaż. Ale na pewno go naoliwimy. Będzie wy­glądał tak, jakby ociekał wodą. A parasol? Ku przerażeniu tych, którzy go wykony­wali, nieco go szarpię. To będzie symbol destrukcji. Kostiumy - mimo burzy - są jak nowe. Szekspir nie może się nadziwić, że rozbitkowie przeżyli taką katastrofę, a ich stroje nie ucierpiały. Ale to właśnie teatralny trik Prospera. Bo pamiętajmy, że ta wyspa jest sceną - przypomina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji