Artykuły

Nie ma przebaczenia, jest tylko wstyd...

"Lód" na podstawie powieści Jacka Dukaja w reż. Janusza Opryńskiego Teatru Provisorium w Teatrze Centralnym w Lublinie. Pisze Anna Rzepa Wertmann w serwisie Teatr dla Was.

Dedicatio ab ovo...

Dawno temu w Tarnowie Jacek Dukaj miał druha serdecznego - Pawła Wajdowicz Kądzielawskiego... Dla mnie nie tylko literackiego mentora u progu drogi krytyka, ale i z czasem przyjaciela. Ludzie, którzy poszli spać bezpowrotnie - wracają, gdy o nich mówimy, piszemy, pamiętamy...Ten tekst, tyczący "Lodu", jest swego rodzaju podziękowaniem za skutecznie zainfekowanie mnie wirusem Duka-ius fantasticus. I nie tylko tym...

Co, gdzie, kiedy - czyli tytułem faktografii słów kilka...

30 czerwca 1908 roku, godzina 7,14 rano, okolice rzeki Podkamienna Tunguska. Spokojny letni poranek w tajdze w ciągu kilku sekund zamienia się w katastrofę naturalną - kilometr powalonej i spalonej tajgi, pożar trwający kilka dni, zaburzenia pogodowe i klimatyczne na terenie całej Rosji, zorze polarne i spektra świetlne widoczne w biały dzień nad Berlinem, Paryżem, Rzymem... Co to było? Wedle Jacka Dukaja i jego wizji przedstawionej w "Lodzie" zderzenie asteroidy z Ziemią. Taki był początek; w ciągu kilku miesięcy świat zaczął zamarzać, rzeczywistością zawładnęła bezczasowo wieczna zmarzlina. Choć były też i pozytywy: niedługo po katastrofie odkryto dwa nowe pierwiastki: zimnazo i tungetyt. Jak się wkrótce miało okazać, mające strategiczne znaczenie dla całego przemysłu ciężkiego Carskiej Rosji i dające jej prymarne miejsce na światowym rynku broni.

Lute...

Śnieg, lód, zimnica niepojęta - i tajemna formacja, powstała po katastrofie tunguskiej: Lute, Czarne Anioły Śmierci. Żyją poniżej temperatury zera bezwzględnego, podróżują podziemnymi Drogami Mamutów, rzadko opuszczają Syberię. Mają rzadki, wprost bezcenny dar: wydzierają ludzi wiecznej zmarzlinie, przywracając ich do życia, pozwalając na nowo bić sercu i krążyć krwi. Błogosławieństwo wskrzeszania, nieledwie boskie możliwości. Carscy urzędnicy uważają ich jednak za niebezpieczne zarzewie ewentualnego buntu przeciw Naturze, Władzy i Państwu. Zacięcie broniąc swych praw do Tajgi, jej bogactw i nieprzeniknionych możliwości i przez to własnej potęgi, która głównie skumulowała się w rękach polskich ex katorżników, po katastrofie tunguskiej nowo obszarników, manufakturzystów, oligarchii przemysłowej Syberii.

Lutych prowadzi Died Moroz. Carscy podejrzewają, że owym tajemnym guru mógł być Filip Filipowicz Gierosławski, polski szlachcic zesłany w 1908 na Syberię. Po 1917 darowano mu część kary i wtedy jakby zapadł się pod ziemię: przestał pisać do żony i synów, nikt nie wiedział gdzie jest, co się z nim stało.

Dukaja cytaty z Hitchcocka, a czasem z Conrada...

Polska (czyli - "(...) kraj, którego faktycznie nie ma, bośmy Was podbili i zniewolili (...)", jak klaruje młodszemu synowi Gierosławskiego - Benedyktowi carski dworszczak), tkwi nie tylko w wiecznej zimie. Jest jedną z guberni carskiej Rosji; niejaki Józef Piłsudski tkwi na Syberii, starzeje się wysadzając carskie i cesarskie składy eszelonów. I marzy, snuje wizje o wolnej niepodległej Polsce...

Gdzieś w południe 24 lipca 1924 roku czynownicy Ministerstwa Zimy załomotali do drzwi Benedykta Gierosławskiego. Rzucili tysiąc rubli, paszport, bilet na Ekspres Transsyberyjski, nakazali mu pojechać do Irkucka, odnaleźć ojca i... namówić Lute pod jego przewodem do odmrożenia Rosji; łatwo powiedzieć, trudniej uczynić!

"Podróż to przygoda - tu wszystko po równi może stać się zyskiem, stratą lub oboma jednocześnie." Słowa Johanna Wolfganga von Goethe w ustach najbardziej niezwykłego pasażera tego pociągu - Nikoli Tesla - stały się zwodniczo niebezpieczne, wprost prorocze! On i jego piękna asystentka, Christine Filipov, uratowani przez Benedykta z rąk zamachowca (nie pierwszego i nie jedynego, jak się później okazało...), stają się jego najwierniejszymi druhami podróżnymi. Manieryczna, lalkowata, nieco niestabilna mentalnie Księżna - która wraz z dworską świtą jedzie negocjować traktat dyplomatyczny. Gubernator Syberii podróżujący incognito; chamski, brutalny, wulgarny uważający, że o wszystkim stanowi i wszystko załatwia przemoc, siła, mocna pięść. Polski przemysłowiec; lekki somnambulik, mimo pozornej siły uległy, ugodowy, strachliwy, konformistyczny. Nawrócony marksista, podróżujący z tajemniczym futerałem po skrzypcach - niedoszły morderca Benedykta, zwolennik ocieplenia Rosji. Doktor z Petersburga, podróżujący w świcie Księżnej: jasny anioł z tą swoją kaskadą loków, w jasnych garniturach, jednak bystry i drobiazgowy obserwator. Ktoś, kto poda dłoń i wesprze w najmniej spodziewanym momencie. Last but not least - główna dramatis personae: młodziutka Jelena Muklanowiczówna. Żywa zagadka, zmienna jak kameleon mimo trwałości w swoim celu wykrycia mordercy Nikoli Tesla, wyzwolona w swoim ateizmie choć szczera w uczuciach i przekonaniach do Benedykta, pozornie krucha i delikatna jak lodowe storczyki z jej sukni - ale niech was to nie zwiedzie! Kiedy trzeba, pierwsza rzuci się ze sztyletem w dłoni i szponami do gardła w obronie tego co jej drogie...! Niezła galeria, wszyscy jak z Hitchcocka - nic dodać, nic ująć! - i droga, droga, droga, ciągłe tory... "Proszę spojrzeć, niebo Europy ucieka od ziemi, rwie się w chmury, do góry...! Tutaj, w Azji nieboskłon tłamsi Ziemię, noc, tu zaczyna się kraina Lutych..."

Jest jeszcze ktoś, cień nieledwie, niewidoczny prawie - ale to on tu najczęściej "pociąga za sznurki". Anioł Stróż Benedykta, siłą rzeczy obrońca Jeleny, Tesli i Christine; jednocześnie śmiertelnie niebezpieczny dla pozostałych. Tym bardziej, że oni zupełnie o nim nie wiedzą - on zasię ma pełną świadomość każdego ich kroku, słowa, zamiaru...! Najbardziej niebezpieczny wróg jest niewidzialny dla oczu, ten którego się nie spodziewamy, nie przeczuwamy, nie wiemy nawet o jego istnieniu i wrogości!

"Się" czyli rozkoszna bezczasowość Transsyberiady...

Syciłam oczy, serce, dusze i umysł rok i pięć miesięcy po premierze (wrzesień 2013): widziałam więc spektakl rozegrany, stabilny, jednak mimo upływu czasu od premiery zachwycający świeżością, stopniowaniem napięcia, wciąż giętką i sprężystą spiralą emocji i zagrożenia. Z każdą minutą widz coraz bardziej wchodzi w akcję, staje się jej mentalną częścią, mimowolnym (chcąc nie chcąc) obserwatorem. Jak gdyby duet autorsko - reżyserski telepatycznie deliberował widzowi:

"Patrzysz, widzisz, obserwujesz - więc samo przez to masz mentalny obowiązek opowiedzieć się po którejś ze stron! Nie dam ci być biernym widzem, nie ma tak dobrze: w kraju Lutych bierność i konformizm są największymi przestępstwami wobec innego Bytu, tu oddycha się strachem i napięciem!"

To jedna strona tego Lustra, ale jest i druga, ważniejsza, bardziej zagmatwana... Cóż najlepszego w podróży tak długiej, mrocznej, niebezpiecznej? Rozmawiać, debatować, prowadzić długie wywody logiczne, dysputy intelektualno - duchowe. Kryć słowami napięcie, strach, niepewność samego siebie, celu i kierunku własnego istnienia... No właśnie - "Się"...! Się jedzie, się rozmawia, się coś wie, się coś czuje, się czegoś lub kogoś broni - ogólnie mówiąc się jest! Ciało staje się powłoką dla ducha, umysłu, intelektu; serce to silnik - mózg staje się motorem naszego dziania się, naszej Historii! Rządzą nami: okoliczności, sytuacja, pragnienia, żądze, namiętności, czasem słowa i emocje - w najmniejszym z możliwych stopni my sami?! Stara odwieczna zasada "Wszystko i każdy jest po coś, dla-czegoś, w jakimś ściśle określonym celu... Jeśli nazbyt chcemy przejąć kontrolę nad naszym życiem i otoczeniem, autorytarnie je "ustawiając pod siebie" - zemści się to srodze, wcześniej czy później! Pani Historia przymusu nie toleruje, wręcz go nienawidzi - ona chadza własnymi ścieżkami, my jesteśmy tylko etapami na Jej drodze, tropami w Dziejowej Tajdze Zdarzeń i Faktów...!"

Janusza Opryńskiego boje z steam punk fiction

Każdego, kto podejmie się kiedykolwiek uscenicznienia tekstu "Lodu" Jacka Dukaja, należy z mety określić mianem kamikaze. Januszowi Opryńskiemu - szefowi artystycznemu lubelskiego Teatru Provisorium - i jego ekipie udało się to mistrzowsko! Prawie trzy godzinne przedstawienie , od pierwszego słowa po ostatni dźwięk altówki, cały czas praktycznie trzymające widza w kłach napięcia i na wodzy słów i namiętności! Całkowita jednia, każdy kawałek teatralnej układanki wpasowany wprost idealnie. Wszystko tu ze sobą współgra, dopełnia się wzajem, zachwyca - dawno, oj dawno nie byłam tak szczęśliwa wychodząc z widowni...! Zdaje się, że od czterech lat i dwóch miesięcy, ścisłą będąc. Najpierw zaskoczenie wspaniałą czułą akustyką, potem powolne wchodzenie w atmosferę - krok po kroku, napięcie po napięciu, dreszcz po dreszczu... Potem zachwyt ascetyzmem scenografii i doskonałym pięknem kostiumów projektu Justyny Łagowskiej (wszystko można o mnie rzec, lecz nie to, żem wielbicielką jej wizji projektowych - chyba muszę zrewidować swoje poglądy...?!). Cztery piękne panie ( Aleksandra Mazurek, Katarzyna Czerniawska, Agata Mrówczyńska oraz Izabela Seńsko), które nuty skomponowane przez Roberta Rozmusa zaklęły w strach, miłość, niepewność, zaskoczenie, zakochanie, a nawet śmierć...! Top of the pops? Romuald Krężel "przetworzony" dłońmi, wiedzą i talentem charakteryzacyjnym przez Mateusza Stępniaka w Piełkę. Finał pierwszej części podzielony po równo pomiędzy Martynę Kowalik (Jelena Muklanowiczówna) a Sławomira Grzymkowskiego (Benedykt Gierosławski) - czyli nic się nie zadziało, choć stało się mnóstwo... Cmentarz w Irkucku; skrywająca pasję, namiętności i emocje pod gorsetem żałoby i niepewności Leokadia (naszkicowana słowami i minimalnym gestem przez Anastazję Bernad). O moim ulubieńcu - czyli Nikoli Tesla - zamilknę z zachwytu: po prostu Łukasz Lewandowski z tym swoim "angelskim" akcentem i żywotnością sceniczną przebija wszystko i wszystkich...! No może poza swoim laboratorium, może...

Reszta po William-owemu jest milczeniem, zachwytem, zapatrzeniem... Powrotem na kartki Dukaja... Pamięcią...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji