Artykuły

Finisaż "Bzika tropikalnego"

"Bzik tropikalny" w reż. Horsta D'Albertisa (Grzegorza Jarzyny) w Teatrze Rozmaitości w Warszawie. Pisze Beata Zatońska w portalu Telewizji Polskiej.

"Bzik tropikalny" w reżyserii Grzegorza Jarzyny (w programie figurował jako Grzegorz Horst, a na afiszu jako Horst D'Albertis) po 8 latach schodzi ze sceny Teatru Rozmaitości w Warszawie. O tym spektaklu pisano, że stworzył nową jakość w polskim teatrze.

W sumie zagranych zostanie 199 spektakli; 200., jubileuszowego nie będzie. . Reżyser nie zdecydował się też na "odświeżenie" sztuki po latach. "Bzik tropikalny" jest takim jaki był (choć aktorzy na pewno w inny sposób zaczęli podchodzić do granych przez siebie postaci).

Premiera "Bzika tropikalnego" miała miejsce 18 stycznia 1997 r. Spektakl na podstawie dwóch sztuk Stanisława Ignacego Witkiewicza "Mister Price" i "Nowe wyzwolenie" wyreżyserował przybysz z Krakowa. Dla Grzegorza Jarzyny był to warszawski debiut. W świecie teatralnym po premierze zawrzało. Pisano o nowatorskim sposobie przedstawienia tekstów Witkacego, energii, świeżości, współczesnym języku. Spektakl stał się "kultowym". Fani oglądali go nawet po kilkanaście razy..

Jarzyna postawił na nowoczesną, pulsująca szybkim rytmem formę. Ilustracja muzyczna to ważny element tego postmodernistycznego widowiska. Są tu więc m.in. etniczne melodie, klasyczna opera i mocne wejścia zespołu Sepultura. Egzaltowana, wyuzdana forma doskonale pasowała do szalonego tekstu Witkacego. Idąc za podpowiedzią autora, który w usta króla Henry'ego Fierce'a wkłada wypowiedzi wyśmiewające artystowskie babranie się w "psychicznych bebechach" i wystawianie na pokaz "kandyzowanych pępków metafizycznych", reżyser postawił na groteskę. Spektakl wywołuje salwy śmiechu. Zabawa nie przysłania jednak Witkacowskich gorzkich refleksji o marnej kondycji człowieka, nurzającego się w uciechach cielesnych i tzw. metafizyce. "Żar tropików" tak często wykorzystywany przez artystów do pokazania tryumfu chuci nad rozumem, odgrywa tu rolę niebagatelną. Egzotyka daje przy tym duże pole do popisu dla rozwiązań scenograficznych.

Sukces "Bzika" to też aktorzy. Zjawiskowa Maja Ostaszewska jako Ellinor Fierce Golders, kobieta fatalna, siejąca swoim urokiem zniszczenie wśród lecących do niej jak ćmy do świecy mężczyzn. I zakochany w niej, oczywiście fatalnie, Sydney Price, czyli Cezary Kosiński, jak smutny clown, który próbuje zostać demonicznym kochankiem.

O "Bziku tropikalnym" recenzenci pisali jako o odtrutce na tzw. kulturę harlequinów i oper mydlanych. Podkreślano, że reżyser odnalazł w "tandetnej formie współczesny dramat niespełnienia".

"Czyni absurd i groteskę udziałem każdego z widzów, ofiarowując mu też odrobinę prawdziwej rozpaczy i metafizycznego niepokoju" - pisał Piotr Gruszczyński ("Tygodnik Powszechny" 2 marca 1997).

"Debiut Grzegorza Horsta to wydarzenie warszawskiego sezonu. Krakowski reżyser znalazł sposób na Witkacego lat 90. (...) Grzegorz Horst ożywił Witkacego jego własną metodą - dowcipem. Rozwiązał problem witkacowskiego języka, który chociaż się zestarzał, jest źródłem niekończących się żartów. I, co najważniejsze, w bohaterach Witkacego wytropił współczesną mentalność: pogoń za mocnymi doznaniami, samodestrukcję, pogardę dla miłości i śmierci. Od nowej wersji Witkacego zaczęła się przed laty kariera Krystiana Lupy. Czy jego uczeń powtórzy drogę profesora?" (Roman Pawłowski, "Gazeta Wyborcza")

Finisaż "Bzika tropikalnego" i przedstawienie specjalne 21 grudnia 2005 r. w TR w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji