Artykuły

Natalia Sikora: Pół roku spędziłam w teatrach, teraz czas na nową, autorską płytę

Wokalistka i aktorka Natalia Sikora z zespołem Mięśnie zaśpiewała na otwarcie XVIII Konfrontacji Sztuki Kobiecej w słupskiej filharmonii. - Nie ukrywam, że chcę teraz odpocząć od ról dramatycznych - mówi.

Przyjechałaś do Słupska zaledwie na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem koncertu, w dodatku z kontuzją nogi. Dasz radę wystąpić?

- Teraz to już będzie czysty rock and roll. Wszystko przez opóźnienie z wyjazdem z Warszawy, pogodę po drodze i ból kolana.

Ostatnio bardziej poświęciłaś się pracy aktorskiej niż śpiewaniu. Zagrałaś w dwóch przedstawieniach w Teatrze Polskim i Teatrze Scena Prezentacje. Recenzje zebrałaś entuzjastyczne. I znowu wraca pytanie, którego nie lubisz: czy bardziej jesteś piosenkarką, czy aktorką?

- Nie rozdzielam tych dwóch materii. Ale tak się układa życie. Przez ostatnie pół roku nie wychodziłam z teatrów, w związku z czym zaniedbana jest trochę sytuacja koncertowa. Niełatwo jest też znaleźć menadżera, który mógłby się zająć promowaniem rock and rolla autorskiego, czy na przykład tego, co gramy z Mięśniami. To wszystko są skomplikowane sprawy, do których jedna głowa nie wystarczy. A teatr to bardzo rzadko jest rock and roll. To są struktury, najczęściej finansowane przez państwo i tu się kończy dyskusja. Ale nie ukrywam, że chcę teraz odpocząć od ról dramatycznych. Bo o ile to się nie odbija na głowie w czasie, gdy te role powstają, to niestety później pojawia się rodzaj przemęczenia emocjonalnego. Bo do nas, aktorów, którzy podchodzą jako pasjonaci do aktorstwa, niekoniecznie może jako zawodowcy, którzy się za to rozliczają, systemy emocjonalne są dosyć mocno nadużyte.

Może więc przydałby ci się chociaż krótki odpoczynek? Myślałaś o tym?

- Najchętniej to bym wyjechała do sanatorium. Proszę o kontakt osoby, które mogłyby przyjąć mnie na taki turnus (śmiech).

Ale choć cię to dużo kosztuje emocjonalnie, to na scenie widać efekty. Krytyka rozpisuje się

o tobie, często nawet nie zauważając innych, popularnych i uznanych aktorów.

- Bardzo się cieszę, gdy docierają do mnie sygnały, że rzeczywiście jest jakiś rodzaj aury. Zarówno w miniteatrze piosenki, w który się bawię, jak i w rolach, w których zawsze staram się przemycać jak najwięcej siebie albo swoich przemyśleń.

Twoja muzyczna aktywność to teraz poza koncertowaniem między innymi praca nad kolejną płytą. Zdradziłaś już, że będzie się nazywać "Voo Doo Dog". Ma się ukazać jeszcze w tym roku. Co to będzie za płyta?

- Chciałabym, żeby jej premiera miała miejsce w październiku. To będzie muzyka progresywna, transowa, psychodeliczna. W odróżnieniu od poprzedniej płyty "BWB Experience". "BWB Experience" uderza całą falą emocji w odbiorcę, "Voo Doo Dog", będzie atakowało słuchaczy z tyłu głowy. To będzie rodzaj szamańskiego przekazu, po wielu przemyśleniach i próbach dotarcia do ludzi.

Idziesz na muzyczne kompromisy czy to będzie twoja całkowicie autorska płyta?

- Na szczęście to wszystko, co się zaczyna dziać, to są autorskie rzeczy. A po drodze jeszcze rozwija się przyjaźń z Oldbreakout, który się reaktywował.

Niedawno razem zagraliście koncert i znowu entuzjastyczne opinie. Jest szansa na dłuższą współpracę?

- Ja się bardzo cieszę z takich reakcji, tylko wszystko po kolei. A nie ma co się oszukiwać, że w tym wszystkim jest interes, który mnie nie interesuje. A jest wciąż bardzo dużo ludzi, w zasadzie coraz więcej, którzy chcieliby to uczynić interesem.

Ty masz w ogóle czas na odpoczynek? Wpadłaś do rodzinnego miasta dosłownie na chwilę. Bezpośrednio po koncercie wracacie już do Warszawy.

- To, co się dzieje, to jest masakra, ja nie znajduję innego słowa. Ja już nawet nie wiem, czy ja odpoczywam. Kolano mi każe odpoczywać. Ja dopiero na drugi dzień po odnowieniu się kontuzji zorientowałam się, co to znaczy, że kolano jest uszkodzone. Do mnie to nie docierało, bo mogłam stać. Na szczęście jest rehabilitant. Ale nie umiem na chwilę obecną odpoczywać i to są moje poważne braki.

Do Słupska wpadłaś z zespołem Mięśnie. To zupełnie inna muzyka niż ta, którą wykonywałaś w programie The Voice of Poland i z której głównie zna ciebie publiczność.

- Ja do Mięśni zostałam zaproszona. To jest projekt Jacka Belera i Radka Rutkowskiego. Z Jackiem w sensie twórczym znamy się na wylot. Fajnie jest, gdy te "wyloty", które mamy w głowach i sercach, hukną ze sceny. To mamy coś, co sami nazwaliśmy Post Punk Theater Funky Group.

Są tam również elementy kabaretu?

- Trochę tak, choć właściwie kabaret-performance. Przede wszystkim jednak jest to coś, co jest po klasycznym punku. Ewidentnie dotyczy to teatru i nie ma sensu tego ukrywać. Mamy też rock and rollową mentalność bycia. Skład się wreszcie dookreślił, bo mieliśmy pewne roszady.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji