Ze sceny. "Frank V, czyli opera w banku"
Częściej mówi się obecnie o pustych miejscach na teatralnej widowni, niż o nadmiarze miłośników Melpomeny. Zdarzają się jednak wyjątki. W kronikach Teatru Dramatycznego ubiegły sezon został zapisany jako rekordowy pod względem ilości widzów. Można powiedzieć, że przedstawienia odbywały się przy pełnej sali. Fakt ten potwierdza najlepiej wzrastającą popularność tego ambitnego teatru. Takie sztuki Jak "Wizyta starszej pani" i "Romulus Wielki" Durrenmatta, "Diabeł i Pan Bóg" Sartre'a, a także "Uczta morderców" Wydrzyńskiego obchodziły już jubileusze stu przedstawień i pozostają nadal w repertuarze, przy niesłabnącym powodzeniu! Interesujące są zamierzenia Teatru Dramatycznego na sezon bieżący. Na dużej scenie ujrzy światło kinkietów "Ożenek" Gogola, "Płatonow" Czechowa, a także "Hamlet" z Holoubkiem w roli tytułowej oraz "Becket czyli honor Boga" Anouilha. Nie zabraknie oczywiście Durrenmatta. Teatr przygotowuje z kolei jego sztukę "Frank V, czyli opera w banku". Z obcej dramaturgii wejdzie również na afisz "Gubernator" Warrena.
- Repertuar może oczywiście ulec zmianie - zastrzega dyrektor Teatru Dramatycznego Marian Meller - gdy zdobędziemy polskie sztuki współczesne, które zawsze mają u nas pierwszeństwo. Tymczasem otrzymaliśmy tylko "Małe jasne" Abramowa i Jareckiego, na które będziemy mogli również zaprosić publiczność w bieżącym rezonie. Teatr Dramatyczny posiada jak wiadomo, również małą scenę. Zamierza tam pokazać "Indyka" Mrożka "Grupę Laokoona" Różewicza, a z obcych - "Pokojówki" Geneta.
- Chciałbym przypomnieć - mówi dyrektor Meller - że mała scena ma charakter warsztatu, w którym jest miejsce na eksperymenty i sprawdzanie walorów scenicznych nowej dramaturgii.
Najwięcej kłopotu przysparza dyrekcji "porywanie" aktorów Teatru Dramatycznego do filmów. Przedstawiciele kinematografii przychodzą na pertraktacje niemal - codziennie.