Artykuły

Pod dymną zasłoną słów

PRAPREMIERA "Kartote­ki", pierwszej sztuki dramatycznej znanego poety Tadeusza Różewicza, od­była się również w Sali Prób warszawskiego Teatru Drama­tycznego. Obecnie scena ta wystąpiła z następną prapre­mierą tegoż autora p.t. "Gru­pa Laokoona". O ile pierwsza z nich była jakimś rozrachun­kiem z przeszłością, to następ­na śmiało atakuje współczes­ność. I trafia rzeczywiście w nader aktualną przywarę na­szego obecnego życia, wy­śmiewając tak powszechny dziś w kraju snobizm na intelekt i sztukę. Na przykładzie jednej prze­ciętnej rodziny (dziadek, ojciec, syn, i matka) człowieka pracu­jącego "w kulturze" pokazu­je autor całą podszewkę pięk­nych górnolotnych słów i szczytnych haseł. Oto zwykli mali ludzie, którym na tyle imponuje wiedza i sztuka, że uważają, iż się na tym dosko­nale znają. Głoszą więc maksymalistyczne hasła o swojej nieugiętej postawie humanisty, przyczynę nieporozumień z do­rastającym synem widzą w ogólnej politechnizacji, wypo­wiadają szereg autorytatyw­nych sądów na tematy, o któ­rych w rzeczywistości, nie ma­ją zielonego pojęcia - i trzeba przyznać, są z tym wszystkim naprawdę ogromnie śmieszni. Bawi nas więc i dziadek - busola rodzinnego życia - ucinający sobie drzemkę w cza­sie rodzinnych debat; i ojciec - wielki, gdy uczy syna, czym ma się kierować w życiu, a malutki wobec człowieka, od którego zależy; i matka nie mogąca nadążyć w tym intelektualnym wyścigu, jako że stale przeszkadzają jej w tym kipiące garnki;i różne inne tego typu trafne spostrzeżenia autora. A że ojciec jest świeżo po powrocie z Włoch towarzyszy­my mu również w przedzia­le kolejowym na granicznej stacji Zebrzydowice. I tu, na przykładzie innego podróżne­go, pokazuje autor, jak wątpli­wej wartości interesy kryją się często pod płaszczykiem szumnych słów np. o miłości ojczyzny. A że modą na inte­lekt i snobizm zarażony jest cały kraj, ulegają jej nie tylko podróżujący, lecz także celni­cy. Wszystko to jest w sztuce śmieszne, choć trzeba przyznać - w życiu nieco denerwuje. I te artykuły, z których powodzi uczonych słów trudno wyłowić jądro sensu, i te spektakle, których forma przerasta treść. Często przecież ze strony wi­downi padają pod adresem na­szych teatrów uwagi o zbyt­nim "udziwnianiu" i zbyt trudnej formie. Tym celniejsze wydaje się więc natarcie autora, tym potrzebniejsza tego rodzaju satyra. Nową sztukę Różewicza należy więc gorąco przywitać choć raczej byłby z niej dobry skecz niż dwuaktowy obraz. Samo przedstawienie zrobione jest bardzo dobrze (reż. W. Laskowska, scenogr. A. Sadowski) i świetnie przez aktorów zagrane, z doskonałą matką - H. Bystrzanowską, dziadkiem - A. Dzwonkowskim, ojcem - B. Płotnickim na czele.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji