Artykuły

Kłopoty z charakterem

Irena Kwiatkowska, Tadeusz Fijewski, Bogumił Kobiela - w mig potrafimy przywołać ich głosy i sylwetki. Czy szkoły aktorskie kształcą dziś jeszcze aktorów charakterystycznych? W znalezieniu odpowiedzi pomogą pedagodzy i ich uczniowie - pisze Kamila Łapicka w tygodniku W Sieci.

"Aktor charakterystyczny" to termin nieoczywisty, choć Słownik języka polskiego PWN zamyka go w krótkim zdaniu: "Aktor grający postaci o wyrazistych cechach". Co na ten temat sądzą sami artyści? Jarosław Gajewski, profesor Akademii Teatralnej w Warszawie, poszerza tę definicję o rys historyczny: - Amant i aktor charakterystyczny to były kiedyś dwie różne osobowości aktorskie, dwa typy scenicznego oddziaływania. Pierwszy miał wzbudzać przede wszystkim pożądanie (zwykle płci przeciwnej), drugi - śmiech, grozę, litość lub współczucie. Bycie aktorem charakterystycznym mogło więc oznaczać oddziaływanie szerszym spektrum ludzkich zachowań i uczuć, czyli posiadanie szerszego wachlarza środków. Za tym mogła iść większa liczba ciekawych ról do zagrania - wyjaśnia.

Stosowna koncepcja

Gajewski przywołuje także głosy legend polskiego teatru: - Zbigniew Zapasiewicz, wielki mistrz sztuki aktorskiej z wieloma rolami "amanckimi" w dorobku, twierdził, że każdą rolę trzeba grać charakterystycznie, tzn. bardzo osobiście, i jeśli rola takiej właśnie barwy nie ma, to jest niedorobiona. Podobnie, choć jednak nieco inaczej, powiedział kiedyś jeden z największych znanych mi "amantów" Andrzej Łapicki (notabene komplementując mnie za rolę bardzo charakterystyczną w moim mniemaniu): "Zagrać zabawnie deskę klozetową potrafi byle idiota, ale wyjdź na scenę, bądź sobą i pozostań interesujący - to jest sztuka!". Łomnicki grał wszystko supercharakterystycznie i są na to dokumenty (jego książka "Spotkania teatralne") oraz nasza pamięć jego wynurzeń. Holoubek, jak sądzę, zawsze dążył do charakterystyczności i często ją osiągał, choć ekspressis verbis od udawania innych ludzi zdecydowanie się odcinał. Wojciech Siemion był aktorem charakterystycznym, co się zowie, i był świadom swej szczególności, choć nie widział w niej istotnego ograniczenia. Zagrał Różewiczowską Starą kobietę (która - jak wiadomo - wysiaduje...) i mawiał nam, swoim studentom, iż to, że może zagra kiedyś Ofelię, jest głównie sprawą stosownej koncepcji wybitnego reżysera.

Wychować artystę

Czy "aktor charakterystyczny" należy do przeszłości? Takiego zdania jest Zofia Uzelac, dziekan wydziału aktorskiego Szkoły Filmowej w Łodzi. - Dawniej byli amanci i charakterystyczni. Myślę, że nie mamy już dziś aktorów, którzy się kształcą do tego typu ról - podkreśla, dodając, że nowym ideałem jest aktor, z którym "będziemy mieli kłopot", którego nie będziemy potrafili dookreślić, zaszufladkować. - Chcemy wychować artystę - mówi Uzelac o pedagogicznej misji szkoły. - Ten artysta musi być na tyle elastyczny, na tyle wszechstronny, by umiał zagrać wszystkie role. Również te, które się określa mianem charakterystycznych. Zróżnicowanie środków zależy tylko od tego, czy to jest rola grana w filmie, w teatrze, czy w telewizji - precyzuje.

Podobnie sądzi prorektor krakowskiej PWST Dorota Segda: - Rozróżnienie aktorów na amantów i charakterystycznych już dawno nie istnieje. O mnie samej jeden z ważnych portali filmowych pisze: "polska aktorka charakterystyczna". Bardzo mnie to cieszy, bo dowodzi - ni mniej, ni więcej - że mam jakiś charakter... Ale czy to znaczy, że mam za długi nos? Zagrałam mnóstwo ról przeznaczonych raczej dla dziewczyn z małymi nosami...

Segda odnosi się także do egzaminów wstępnych, podczas których o jedno miejsce walczy kilkadziesiąt osób: - Na egzaminach wstępnych nie kierujemy się tabelką wymiarów, tylko talentem kandydatów. Jedno jest pewne: nikogo nie przyjmiemy za samą urodę.

A jak jest po studiach? - Czy ładni mają łatwiej w zawodzie? Może w serialach, bo współczesny teatr, jeśli szuka amantek, to tylko charakterystycznych - kończy przewrotnie Segda.

Zaśpiewać tak ładnie

Czas wywołać do tablicy uczniów. - Usłyszałam od mojej pani opiekun roku Bożeny Suchockiej, że mogę być dobrą aktorką charakterystyczną - mówi Olga Sarzyńska, która skończyła Akademię Teatralną w 2007 r.

- To było w bardzo miłym kontekście. Powiedziała wtedy, że aktorzy charakterystyczni są na wagę złota - dodaje.

Olga ma w dorobku kilka głównych ról, z których większość to prawdziwe indywidualności: Iwona, księżniczka Burgunda, Ania z Zielonego Wzgórza, Merylin Mongoł. Jej znaki rozpoznawcze - burza rudych loków, niski głos i śmiech, który obudziłby wulkan - sprawiają, że widzowie zapamiętują ją bardzo szybko, ale czasami utrudniają także zdobycie roli. Słyszała już od osób zajmujących się obsadami, że jest do jakiegoś projektu "za mocna" i potrzebują kogoś o mniejszej sile przebicia, albo, w przypadku produkcji telewizyjnych, że jej środki wyrazu są zbyt teatralne.

W czasie studiów, na których przeważa repertuar klasyczny, Olga grała i postaci charakterystyczne, i amantki. Często słyszała od profesorów: "Wiem, że ty byś chciała zagrać służącą, która jest śmieszna, wesoła i robi wokół siebie hałas, ale właśnie zagrasz księżniczkę". - To mi nie było po drodze - przyznaje szczerze - ale na swój sposób starałam się odnaleźć w tej postaci.

Podobne doświadczenie przyniósł jej udział w muzycznym spektaklu "Niech no tylko zakwitną jabłonie" w Teatrze Ateneum. - Mam tam dwie piosenki do zaśpiewania. Jedna to "Rebeka". Interpretacja tej piosenki jest - powiedzmy - "po mojemu", czyli taka ostra dziewczyna, temperamentna. A druga to "Walczyk Warszawy", który miał być zaśpiewany tak ładnie... Pomyślałam, że to jest w ogóle nie po moich warunkach, że chyba będę musiała tę piosenkę oddać innej dziewczynie, bo w życiu nie dam rady tego zaśpiewać! Ale reżyser Wojciech Kościelniak powiedział na pierwszej próbie: "Olga, to przygoda. Zobacz, co z tego będzie". Myślę, że to jest świetna recepta na wszystkie rzeczy, które się w tym zawodzie przydarzają - mówi młoda aktorka.

Zapomnieć o kredytach

Kolejny "charakterystyczny" aktor Paweł Domagała to kolega z roku Olgi Sarzyńskiej. Chcąc określić styl gry Pawła, najpierw trzeba powiedzieć, że jego porozumienie z widownią jest stuprocentowe. Wychodzi i od razu pojawia się kumpel, brat z niepokorną fryzurą, który często budzi uśmiech. Ludzie lubią jego bohaterów, a ich siłą jest prawda. - Wpuszczam powietrze w rolę, nie gram na bebechach - przyznaje aktor, który poza teatrem zajmuje się również kabaretem i muzyką, a ostatnio ma szczęście do ról filmowych ("Wkręceni", "Dzień dobry, kocham cię!").

- Nie zastanawiam się nad tym, czy jestem charakterystyczny, czy nie, ale któryś z profesorów powiedział mi, że jeśli będę potrafił zagrać charakterystycznie, to zagram wszystko - mówi Paweł. Dodając, że ceni styl Adama Sandlera i Bena Stillera, a wśród polskich artystów - Tadeusza Fijewskiego i Bogumiła Kobieli. Absurd i surrealizm to jego klimaty. - Zwłaszcza kiedy mam drugie plany, wydaje mi się, że trzeba grać na granicy, bo mnie osobiście bardzo się to podoba - przyznaje.

Teatr oferuje mu nie tylko role komediowe ("Koziołek Matołek", "Amazonia"), lecz także dramatyczne ("Nosorożec"). W obu gatunkach odnajduje się z naturalnością, jakiej nie uczy chyba żadna szkoła. Na tym etapie życia, czyli w wieku 30 lat, najchętniej widziałby się w projektach z optymistycznym przesłaniem. - Chcę opowiadać historie ciepłe i pełne miłości, nie skupiać się na tym, co złe. Na przykład bardzo chciałbym, żeby w Polsce zaistniał znowu taki gatunek jak kino familijne czy teatr familijny, ale nikt się tym nie interesuje, bo wszyscy chcą być artystami - mówi bez ogródek. - Chciałbym, żeby ktoś, patrząc na moją rolę, chociaż na 15 minut zapomniał, że ma kredyty, i się uśmiechał. To też mnie skłoniło do aktorstwa. Nie Almodóvar czy inne wielkie rzeczy, tylko "Braveheart" i podobne filmy, które mnie wzruszyły i przeniosły w inny świat - przyznaje.

Słowacki i Jaś Fasola

Rafał Rutkowski ukończył Akademię Teatralną w 1996 r. - Większość profesorów mówiła mi, że będę miał trudno. Mam 1,91 m wzrostu, na studiach byłem jeszcze chudszy niż teraz i wszystko, co robiłem, "nie zgadzało się".

Aktor wspomina pracę nad tekstem "Zawisza Czarny" Słowackiego: - Graliśmy w kostiumach ćwiczebnych, więc aby zaznaczyć, że jestem rycerzem, wkładałem kaptur od dresu, udając, iż to szyszak. Kiedy wchodziłem na scenę, to poza moją panią profesor wszyscy zwijali się ze śmiechu. Ten "Zawisza" to była jakaś parodia, a ja byłem sfrustrowany.

Na pierwszym roku studiów Rutkowski czuł się wycofany. Przełom przyniósł spektakl fuksówkowy, kiedy cała szkoła doceniła jego komediowy dar, a prof. Jan Englert, charakteryzując studentów, powiedział: "No i Rutkowski, taki Jaś Fasola". Wtedy aktor poczuł, że ze względu na swoją fizyczność zawsze będzie "Jasiem Fasolą". I postanowił uczynić z tego atut.

W 1996 r. założył z kolegami Teatr Montownia. - Od początku sięgaliśmy po repertuar, w którym postaci były bardzo charakterystyczne albo formalne: Mrożek, Molier. Szukaliśmy materiału, gdzie trzeba grać formą, groteską - tłumaczy. Ponieważ jego emploi wymaga specjalnych warunków ("Scenariusze muszą być dopasowane do mojej charakterystyczności"), w solowych projektach współpracuje ze współczesnymi dramatopisarzami: Michałem Walczakiem, Maciejem Łubieńskim. - Oni piszą rzeczy na mój instrument -wyjaśnia. Inaczej wygląda sprawa z telewizją i kinem: - W Polsce aktorzy charakterystyczni mają ciężko. Przeważa poetyka serialowa, w której świetnie sobie radzą aktorzy "uniwersalni". Nie wiem, czy w kinie albo w telewizji zagram główną rolę. Chyba że wiek zmieni mnie na tyle, iż ten "Jaś Fasola" dostanie bruzd. Dlatego czuję się fantastycznie w teatrze - podkreśla Rutkowski.

Wydaje się, że dziś - zamiast mówić o "aktorach charakterystycznych" - używa się zwrotu "aktor, który potrafi zagrać charakterystycznie", a to różnica. Ale tzw. warunki zawsze będą wpływać na wybory obsadowe, więc nie sposób zapomnieć o nich zupełnie. Najważniejsze, by jednak aktorzy pozostali interesujący.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji