Artykuły

Jeszcze raz Ożenek

Mikołaj Gogol: Ożenek,przekł. A.Grzymały Siedleckiego. Teatr Dra­matyczny m. st. Warszawy. Reż. Jana Świderskiego. Scenogr. Ewy Sta­rowieyskiej. Muzyka Tadeusza Bairda.

"Ożenek" jest sztuką grywaną bardzo często na polskich scenach. Każde pokolenie XX wieku ma swój spektakl "Ożenku", przy czym można śmiało powiedzieć,że kome­dia ta miała zawsze szczęście do polskich aktorów. Dość wymienić dla przykładu wspaniałych Podkolesinów: Jaracza i Kurnakowicza. Po wojnie rozpętała się na naszych sce­nach po prostu orgia "Ożenków": nie było chyba teatru,który by tej sztuki nie podjął. Grywano przeważ­nie w przekładzie Tuwima,ale się­gano też do dawniejszych,jak obec­nie do znakomitego tłumaczenia Grzymały Siedleckiego.Wziętość swą na scenach zawdzięcza niewątpliwie "Ożenek" opinii,że jest z rodziny scenicznych samograjów, którego ty­py tak są jaskrawe,a sytuacje tak komiczne,iż musi wywoływać na widowni wybuchy śmiechu i osiągać pełny sukces.

Pozornie błaha historyjka o sta­rym kawalerze niedołędze, kretynie owładniętym zanikiem woli,jak zwykle u Gogola,nie kończy się na nieważnej anegdocie,ale urasta do straszliwego symbolu marazmu,tę­poty i bezsensu życia w carskiej czynowniczej starej Rosji. Ten Podkolesin i wszyscy inni kandydaci do ręki bogatej idiotki Agafii to jak gdyby oddzielne karty stra­szliwego państwa,gdzie tacy ludzie pracują w "departamentach" biuro­wych,gdzie od takich ludzi zależne jest wszystko. Ale to jest tylko jak gdyby drugie dno komedii. Przed oczami widzów rozwija się komiczna akcja,ukazu­jąca łowienie kawalerów w sieci po­sagu i górująca nad wszystkim po­stać Podkolesina.

SPEKTAKL w Teatrze Dramaty­cznym wysunął właśnie na plan pierwszy tę figurę. Kreacja Alek­sandra Dzwonkowskiego w roli tego arcykretyna i arcyniedołęgi by­ła tak wspaniale komiczna i tak po­tężna w sile komicznej wymowy,że niemal bez reszty zajęta uwagę wi­dza. Dzwonkowski oparł swą rolę o jak najdalej posunięty flegmatyzm,mó­wił w tonacji łagodnie perswazyjnej,nie dając się ani na chwilę wypro­wadzić ze swej na pół sennej aury. Dawało to wspaniały efekt komicz­ny. Sugestia jego tonu była jednak tak wielka,że zaciążyła na tempie całe­go spektaklu,który wypadł na zwol­nionych aż do ostatecznych granic obrotach. Reżyser Świderski dał się jak gdyby umyślnie unieść owej powolnej łagodnej fali i spektakl na skutek tego robił chwilami przynajmniej wra­żenie nużąco rozwlekłego. Każda z kreacji ukazanych na scenie była oddzielnie znakomita i dlatego widzo­wie śledzili ją z uśmiechniętą uwa­gą,ale całość robiła wrażenie jak gdyby się po trosze rozpadała. Wanda Łuczycka stworzyła świet­ną, soczystą postać swatki-krętaczki tonem nie różniąc się od rozwlekłe­go tonu Dzwonkowskiego. Helena Dąbrowska w roli nieszczęsnej tłustej panny na wydaniu była bardzo komiczna, choć chwilami ulegała zbędnej szarży. Za to bez cienia szarży zagrał swego Jaicznicę Feliks Chmurkowski.Stanisław Jaworski stworzył komiczną postać snującego wspomnienia Żewakina,malowniczo rysował się swą kupiecką sylwetą Jarosław Skulski w roli Starikowa. Reżyser Świderski pozostawił akto­rowi Świderskiemu niewielki epizod,rolę Anuczkina,ale ten epizodzik nasycił niesamowitym wprost komiz­mem. Wszyscy na scenie i na widowni bawili się więc znakomicie,a jednak było w tym spektaklu jakieś pęknię­cie, które nie pozwala go określić ja­ko doskonały. Sądzę,że istniała pewna dyspro­porcja pomiędzy kreacją Dzwonkow­skiego,który narysował swego Podkolesina najbardziej wyrafinowanym piórkiem,a pozostałymi kreacjami,które były po większej części z ga­tunku jaskrawymi barwami namalo­wanych oleodruków. To przy jednoczesnym powolnym tempie,nadanym już przez ton Dzwonkowskiego,stanowiło ową ry­sę,która nie przeszkadza zresztą świetnej zabawie widowni. W pozostałych rolach przekomiczny Wiesław Gołas jako Koczkariew wyskakiwał ze skóry,by bawić pu­bliczność,Jerzy Magórski konsek­wentnie grał sennego idiotę Stiepana,Karolina Borhardt utrafiła w ję­kliwy ton starej cioci. Wyjątkowo udana scenografia wprowadza widza od pierwszego na scenę spojrzenia w atmosferę starej Rosji z jej kopulastymi cerkwiami i słonecznikami. "Ożenkowi" wróżę olbrzymie i dłu­gotrwałe powodzenie na scenie Dra­matycznego. Publiczność spragniona jest śmiechu,a tu go znajduje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji