Artykuły

Jacek Wójcicki. Tą płytą nie tylko zaklinam czas, ale również nadrabiam

- Chciałem się zabawić innymi piosenkami, nowocześnie brzmiącymi. Bo ile można śpiewać tylko evergreeny i covery; dlatego postanowiłem zadbać i o swój repertuar - artysta opowiada o swej wydanej po 23 latach płycie z nowymi piosenkami.

Jak się czujesz z nową płytą - "Zaklinam czas"? Ja to rozumiem, poprzednia ukazała się w 1992 roku...

- To jak zostać ojcem w późnym wieku. Podobno takie dziecko bardzo się kocha i jest się mocno podekscytowanym.

Nie żal Ci, że tyle czasu uciekło na miłe życie, ale bez pięknych płyt, choćby z repertuarem Kiepury?

- Miłe i pracowite, tyle że nie udokumentowane fonograficznie. Ale nie wszystko stracone, postanowiłem bowiem nadrobić tamten czas.

Śpiewasz "Zaklinam czas i zatrzymują się zegary"; czyżby doskwierał Ci upływ czasu, mimo że skończyłeś raptem 55 lat?

- W ogóle. Skończenie czterdziestki wprawiło mnie w jakieś stany dziwnych medytacji, potem czas w głowie jakby mi się zatrzymał albo nawet cofał.

Na płycie oglądamy zdjęcia malutkiego Jacusia. Bo już jako dziecko zaczynałeś śpiewać.

- Miałem cztery lata, kiedy na międzyprzedszkolnym przeglądzie zająłem I miejsce, Śpiewałem "Walentyna twist".

Cała Polska to ongiś śpiewała.

- Wkrótce potem już pisały o mnie gazety, nawet się pojawiło moje zdjęcie...

Genialnego dziecka...

- Żeby to... Przedszkolaka drącego się w karetce, którą nas wieźli na płukanie żołądka, bo zjedliśmy paliwo do maszynek turystycznych; było takie w kostkach podobnych do tych z cukru. Ktoś je rozsypał na podwórku... Niezła afera wybuchła! Ja w sumie ledwo je polizałem, bo gorzkie były, ale jak pytano, kto jadł, to się oczywiście zgłosiłem. Tak mam. Jak pytano, kto jest chętny do śpiewania czy mówienia wierszy, też zawsze pierwszy się zgłaszałem. Jak w PWST profesor Halina Kwiatkowska spytała, kto chce robić dyplom z piosenki, to kto się zgłosił? Tylko ja. Inni oglądali końce butów.

Jako 10-latek trafiłeś do Chóru Chłopięcego Filharmonii Krakowskiej, na płycie jako niespodzianka pojawia się śpiewana wonczas przez Ciebie, solistę chóru, piosenka "Uciekła mi przepióreczka". Ile lat spędziłeś w tym chórze?

- Ze dwanaście.

Mutacji nie przechodziłeś?

- Przeszedłem - i trafiłem po niej do altów, byłem mały, tak więc nie odstawałem od znacznie młodszych dryblasów. Wspominam te lata znakomicie. Ależ to były wyjazdy: Iran, gdzie widziałem szacha, Włochy, Francja, Niemcy. Na pierwszą syrenkę 103 na krakowskim Zwierzyńcu to ja zarobiłem.

Płytę dedykowałeś mamie, która z dumą i radością wciąż Ci kibicuje. - Czyta, co o mnie piszą, bywa na koncertach, a nieraz i na bankietach zostaje. Ot, dobre, zwierzynieckie korzenie. Mam je po mamie.

I dlatego wciąż młodo się trzymasz.

- Zaklinamy czas. Razem z mamą.

Kiedyś mówiłeś mi, że chcesz tą płytą oderwać się od nurtu piwniczno-operowo-musicalowego.

- Chciałem się zabawić innymi piosenkami, nowocześnie brzmiącymi. Taki eksperyment, co nie oznacza, że do tamtego repertuaru nie wrócę. Bo bynajmniej mi nie w głowie odcinać się od korzeni. Zwłaszcza że ta tradycja piosenek lat międzywojnia, czy późniejszych, jest wspaniała. To piękne piosenki, z ładnymi melodiami, ze świetnymi szlagwortami, bardzo przez ludzi lubiane. Ale też ile można śpiewać tylko evergreeny i covery; dlatego postanowiłem zadbać i o swój repertuar.

Dlaczego płytę wydałeś sam?

- Bo wydałem ją też dla siebie. Trzeba sobie sprawiać w życiu przyjemności. A ryzyko jest niewielkie, głównie finansowe. Znasz ten dowcip: "Wydałem ostatnio płytę". "Sprzedałeś coś?" - docieka koleżka, też z branży. "Mieszkanie i samochód".

Ty przyjechałeś autem. Zatem nie było tak źle.

- To dzięki szczodrości M Hotels & Resorts.

A nie jest aby ryzykowny fakt, że tytułowa piosenka ma muzykę Jacka Łągwy, niegdyś muzyka Ich Troje?

- Ale jakie melodie on pisze... Przypomnę ci, że ten zespół zawojował pół Polski.

Liczysz, że dotrzesz do innego, młodszego słuchacza? - Powtórzę, chciałem tym razem czerpać z innych źródeł, dlatego poprosiłem o piosenki także Olka Brzezińskiego i Marcina Nierubca. Ale jest i Andrzej Zarycki. Za to teksty wszystkie napisał Michał Zabłocki. - Jedna z piosenek - "Naj" - to wszystkie wesela obskoczy.

- To takie stylistyczne nawiązanie do disco z lat 80. - nie ukrywam, że kiedyś się nim fascynowałem, zwłaszcza w wykonaniu zespołu ABBA. W innej z piosenek pojawia się Maciej Maleńczuk.

- Bardzo go lubię i podoba mi się to, co robi. Mimo że jesteśmy tak różni... Zatem on występuje jako Belzebub.

W opisie płyty jest podział na strony A i B. - To niejako zapowiedź tego, że zamierzam wydać i wersję na czarnej płycie, która wraca do łask. To również element zaklinania dawnego czasu.

A myślisz już o następnej nowej płycie?

- Już mam pomysł. Na niejedną. I pierwsze piosenki. Chciałbym też nagrać śpiewaną od lat klasykę: Donizettiego, "Ave Maria", "Panis Angelikus", "Figlio Perduto"... Bo oczywiście zaklinam czas, ale też nadrabiam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji