Artykuły

Na śmietniku kolorowym

"Przejście przez morze. Kolęda" w reż. Macieja Korwina i Bernarda Szyca w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Jacy jesteśmy 35 lat po masakrze grudniowej i ćwierć wieku po "przejściu przez morze", jak często określa się solidarnościową rewolucję? Zawiedzeni i zgorzkniali. W diagnozie Ernesta Brylla dzisiejsza Polska to kraj niespełnionych nadziei, rządzony przez Boga Reklamy.

Z etosem Grudnia '70 zmierzyli się twórcy spektaklu "Przejście przez morze. Kolęda" inspirowanego legendarną "Kolędą-Nocką": Ernest Bryll, autor tekstu, kompozytor Zygmunt Konieczny i reżyserzy: Maciej Korwin i Bernard Szyc. Razem z nimi 160 artystów gdyńskiego Teatru Muzycznego i statystów, którzy stworzyli widowisko zaprezentowane w piątek w gdyńskim kościele Franciszkanów - wydarzenie teatralne łączące w sobie spontaniczność happeningu, powagę oratorium ze swojskością bożonarodzeniowej szopki. Powstało przedstawienie ważne jako głos w dyskusji o spuściźnie historii i jej wpływie na naszą współczesność, ale inscenizacyjnie nierówne. Obfituje w niezapomniane fragmenty (oratorium, w którym tekst Brylla, wyświetlany na ekranie, ściga się o lepsze z muzyką Koniecznego, poruszająca scena stoczniowców niosących na drzwiach zabitego kolegę), ale zdarzają się też mielizny (statycznie zainscenizowane sceny z grupą kolędników).

Ernest Bryll, który po sekwencji happeningu przed przygotowywanym do otwarcia Muzeum Wspomnień (ta część rozegrała się na schodach kościoła Franciszkanów), odczytał swój wiersz "Przejście przez morze", rozpoczynając drugą część widowiska (wewnątrz kościoła), nakreślił publicystyczny portret naszej współczesności. Jacy jesteśmy 35 lat po masakrze grudniowej i ćwierć wieku po "przejściu przez morze", jak często określa się solidarnościową rewolucję? Zawiedzeni i zgorzkniali. W diagnozie poety dzisiejsza Polska to kraj niespełnionych nadziei, a światem rządzi Bóg Reklamy ("Dla wielkiej reklamy trzeba wiary, ż właśnie ona świat odmienia, ona najwięcej ma do powiedzenia, ona rządzi rządami i parlamentami"). Dla niego Muzeum Wspomnień to towar do sprzedania - doskonały interes, który ściągnie turystów i wydrenuje im kieszenie.

Oglądamy obraz przygnębiający - nasz świat kreowany jest przez fachowców od promocji ("A co mamy robić? Powiadam wam: Zarobić. Swojego się dobić!"), którzy wypromują wszystko - nawet wspomnienia i idee. Co zastajemy w Muzeum Wspomnień? Pogłos Polski, której dziś już nie ma: stoczniowców niosących na drzwiach ciało zabitego kolegi, Anioła - wyrzut sumienia narodu ("Mówię: zbudźcie się. Bo na śmietniku kolorowym żyjecie Śmiecie, Śmiecie"), kolędników - tych samych, co w "Kolędzie-Nocce", ale zgorzkniałych i zawiedzionych. W muzeum spotkamy Ważnego Człowieka z Teczką oraz Posła, który przyszedł tu wypiąć pierś do orderów.

Nikogo wartościowego nie ma w tym świecie? Jest para młodych ludzi w wynajętym mieszkaniu, pokolenie JP II, którzy niedawno palili w oknach świeczki. "Bądźmy dla siebie bliscy, bo nas rozdzielają" - wołają w pięknej pieśni z muzyką Koniecznego. Dla nich Grudzień '70 nie jest tylko eksponatem z Muzeum Wspomnień: "Boże uchroń mnie od nienawiści, zostaw gorzkie ziarno pamiętania, aby żyli w nas najbliżsi, którzy w adwent zostali zabrani". Ich świat to kraina wartości i zaufania. Tylko oni mają jaszcze odwagę marzyć i być sobie oddani. Tylko dla nich przesłanie o ludzkiej solidarności i pokoju ma jeszcze sens.

Na zdjęciu: próba spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji