Artykuły

Łgarstwa na nowy rok

"Łgarzem" Carla Goldoniego wszedł Teatr Współczesny w Warszawie w nowy rok, poka­zując tę komedię schyłku dell'arte z wysma­kowaną precyzją. Reżyser Giovanni Pampiglione z pomocą Jana Polewki (scenografia) wyczarował świat wenecki połowy XVIII wie­ku, stylizując ruch sceniczny na wzór ówcze­snych technik komicznych.

Piękne kostiumy, gesty i ruch przywodzi­ły na myśl sztychy na których utrwalo­ne zostały postaci dell`arte. A także teatr marionetek, w którym już ktoś inny pociągał za sznurki. Na marionetkowy sposób rozegrano bowiem brawurowy finał - scenę ostatecznego wyjaśnienia intrygi oraz końcowy monolog tytu­łowego Łgarza. Błazenada sąsiadowała tu z na­strojem lirycznego, pełnego nostalgii wspomi­nania epoki, która odeszła na zawsze. Podświe­tlone od tylu sylwetki wyglądały jak papierowa wycinanka. Liryczny był też początek z nastro­jową serenadą miłosną, wyśpiewaną przez Jo­annę Jeżewską.

To wszystko sprawiło, że ze sceny we Współ­czesnym promieniowała uroda dawnego teatru. Było to coś więcej niż tylko lekcja historii - jeże­li to w ogóle była lekcja, to jedynie przy okazji, mimochodem. Pampiglione dowiódł, że na ko­medii Goldoniego możemy się bawić i dzisiaj, odnajdując w zabawnych, czasem i przesadnie splątanych nitkach intrygi zwierciadło wcale dzisiejszych grzeszków; psot i intryg. Rzecz w tym, że u Goldoniego są one ukazane w nad­miarze i dlatego śmieszą. Właśnie ów "nadda­tek" jest najtrudniejszą barierą do pokonania przy wystawianiu komedii dell`arte - łatwo bo­wiem aktorom o szarżę. Ale nie w tym zdyscy­plinowanym przedstawieniu, w którym wszyscy wykonawcy mieli okazję pokazać swoje możli­wości.

Jak zwykle siłą komiczną błyszczeli Krzysz­tof Kowalewski i Krzysztof Stelmaszyk (w wystudiowanych rolach ojców). Jako spryt­na, energiczna Colombina zachwycała Ewa Gawryluk, łgał jak z nut Piotr Adamczyk (ja­ko tytułowy Łgarz właśnie) w towarzystwie pró­bującego iść w jego ślady Marcina Przybyl­skiego (Arlekin), skręcał się z zazdrości Zbi­gniew Suszyński (Ottavio), konał z miłości Jacek Rozenek (Florindo) ku zmartwieniu Dariusza Dobkowskiego (Brighella), a na swoich wybrańców niecierpliwie wyczekiwały Agnieszka Suchora (Rozaura) i Monika Kwiatkowska (Beatrice). Między nimi wszyst­kimi przemykał się nieco gamoniowaty posła­niec, zasadniczy listonosz i zawodowy gondolier, Przemysław Kaczyński.

Wenecka komedia pana Goldoniego na sce­nie przy Mokotowskiej "tylko" bawi. Nie pękają nam brzuchy ze śmiechu, ale przecież poddaje­my się urokowi zabawy z prawdą w chowanego. Czegóż chcieć więcej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji