Artykuły

Warszawa. Przebój z West Endu w Romie

- Ludzie kochają piosenki ABBY, musical "Mamma Mia!" znany jest w Polsce dzięki filmowi z Meryl Streep. Spodziewaliśmy się, że to zadziała - mówi Wojciech Kępczyński, dyrektor Teatru Muzycznego "Roma", reżyser spektaklu.

Dyrektor Teatru Muzycznego "Roma" od ponad 15 lat konsekwentnie pokazuje w Polsce najbardziej znane tytuły londyńskiego West Endu. Na scenie przy Nowogrodzkiej oglądaliśmy m.in: "Koty", "Miss Saigon" "Upiora w operze", "Les Misérables". Tym razem odbędzie się polska prapremiera musicalu autorstwa Catherine Johnson oraz Björna Ulvaeusa i Benny'ego Anderssona, opartego na przebojach z repertuaru szwedzkiej grupy ABBA.

W Polsce musical "Mamma Mia!" znamy dzięki filmowi z 2008 r. z Meryl Streep w roli głównej. Akcja rozgrywa się na greckiej wyspie, na której Donna prowadzi pensjonat. Moment jest szczególny, bo córka Donny ma właśnie wyjść za mąż. W tajemnicy przed matką zaprasza na ślub swoich trzech "potencjalnych tatusiów".

Tak jak przy poprzednich produkcjach, tak i tym razem Roma dostała zgodę na autorską inscenizację "non-replica production".

- Szykujemy niespodzianki choreograficzne, a przede wszystkim wizualne. Wykorzystujemy do tego wielkie ściany LED-owe, dzięki którym widzowie będą mogli się poczuć jak na greckiej wyspie, a aktorzy... popływać w morzu - zapowiada reżyser.

Wojciech Kępczyński przyzwyczaił widzów do wielkich produkcji musicalowych przygotowanych z rozmachem, ale też i ogromną precyzją - spektakli, które imponują swoją widowiskowością, pomysłami, ale też rzetelnym wykonaniem. Każdy nowy tytuł pojawiający się na afiszu poprzedzają kilkumiesięczne, trudne próby i kilkuetapowe castingi. Tak było i tym razem. W obsadzie znaleźli się zarówno ci aktorzy musicalowi, których widzowie Romy dobrze znają (m.in. Dariusz Kordek, Jan Bzdawka, Janusz Kruciński, Jakub Szydłowski, Ewa Lachowicz, Malwina Kusior, Marcin Wortmann), jak i osoby, które dopiero zadebiutują na scenie przy Nowogrodzkiej. Casting na rolę Donny wygrała Anna Sroka-Hryń, utalentowana wokalnie absolwentka Akademii Teatralnej w Warszawie, która występowała na Novej Scenie Romy m.in. w spektaklach muzycznych według tekstów Juliana Tuwima. Jej zmienniczkami będą: Alicja Piotrowska, aktorka Teatru Muzycznego w Gdyni, i Anna Sztejner, którą oglądaliśmy m.in. w "Deszczowej piosence", "Les Misérables", "Kotach" czy "Grease".

Premiera "Mamma Mia!" odbędzie się 21 lutego, a od 18 lutego rozpoczną się pokazy przedpremierowe z publicznością.

***

Rozmowa z Wojciechem Kępczyński, dyrektorem Teatru Muzycznego Roma

Dorota Wyżyńska: Za co kochamy piosenki zespołu ABBA?

Wojciech Kępczyński: Za proste rozwiązania harmoniczne, melodię wpadającą w ucho, niekiczowatą, niezwykle sympatyczną. To piosenki, które dobrze znamy, chętnie je nucimy. Teksty są proste, z nutką osobistą, ciepłe, urocze, ale czasem też ostre, drapieżne, dotkliwe.

Dla mojego pokolenia te przeboje to oczywiście powrót sentymentalny do czasów młodości. Doskonale pamiętam wizytę ABBY w Polsce w 1976 roku. Wszyscy zasiedli przed telewizorami i oglądali występ zespołu w Studio 2. To był dla nas powiew nowoczesności, Zachodu. Do naszego smutnego, burego kraju, w którym jeden na drugiego patrzył wilkiem, przyjechali nieprawdopodobnie kolorowi, przesympatyczni artyści ze swoją cudowną muzyką. Pokazali, że świat może być inny, ciepły, kolorowy właśnie, chociaż koncert w Studio 2 oglądałem w wersji czarno-białej. W przedstawieniu w Romie będzie ukłon w stronę tamtego telewizyjnego wydarzenia.

Oglądałam kilka tygodni temu musical "Mamma Mia!" w Londynie. Tam reakcje są żywiołowe. Publiczność Novello Theatre szaleje: widzowie śpiewają piosenki razem z aktorami, podrywają się do oklasków, malowniczo kołyszą się całe rzędy.

- W Londynie jest nieco inna publiczność. To inna mentalność. Pamiętam, jak na musicalu "We Will Rock You" z piosenkami zespołu Queen wystarczyło, że aktor otworzył buzię, a cała sala - tysiąc osób na widowni - śpiewała razem z nim. Kiedy oglądałem musical "Grease" na West Endzie, też byłem zaskoczony, że niemalże przy każdej piosence publiczność wstaje i tańczy z aktorami. Wystawiliśmy ten sam tytuł w Warszawie, był przyjmowany entuzjastycznie, ale polska publiczność jest ostrożniejsza w swoich reakcjach. Może "Mamma Mia!" ośmieli polską widownię.

Ta inscenizacja londyńska, która powstała w 1999 roku, jest skromna, oparta na niewielkiej obrotowej scenie. W Romie dostaliście zgodę na autorską inscenizację "non replica production". Czym nas zaskoczysz?

- Spektakl w Londynie jest świetnie zrobiony. Poprzez swoją prostotę inscenizacji eksponuje relacje między ludźmi. Chwała aktorom angielskim, którzy grają tak lekko, tak dowcipnie. Nasza inscenizacja na pewno będzie miała większy rozmach, szykujemy niespodzianki choreograficzne, a przede wszystkim wizualne. Wykorzystujemy wielkie ściany LED, dzięki którym widzowie będą mogli poczuć się jak na greckiej wyspie, a aktorzy... popływać w morzu. Na razie nic więcej nie mogę zdradzić.

Współpracujemy z firmą szwedzką, która reprezentuje właścicieli praw. Jej przedstawiciele są z nami na próbach. Cały czas przyglądają się temu, co robimy. Oni też akceptowali ostateczną obsadę. Casting był zresztą bardzo trudny. Mamy tu konkretne typy ludzkie. Każda postać ma swoje śmiesznostki i słabości. Staraliśmy się wybierać aktorów według wskazówek z libretta, żeby Tanya była wysoka, Rosie - mała i tęga, Harry - delikatny, a Sophie uosobieniem wdzięku. Przez castingi przewinęło się ponad tysiąc osób. Prawie 80 proc. obsady to aktorzy, którzy stale współpracują z Romą.

Oni też musieli wziąć udział w castingu?

- Nawet ci, których znam doskonale i wiem, jakie mają wokalno-aktorskie możliwości, musieli wziąć udział w przesłuchaniach. Szwedzi bardzo pilnowali szczegółów. Te piosenki ABBY, choć wydaje się, że może je zaśpiewać każdy, są bardzo trudne wokalnie. Nie będę wymieniał nazwisk osób, które starały się dostać do przedstawienia, a nie były w stanie poprawnie ich zaśpiewać.

To nietypowy musical. Bo najpierw były piosenki, a dopiero potem...

-... pojawił się pomysł na libretto. Taki typ musicalu nazywa się jukebox. W Polsce coś podobnego zrobił kiedyś Andrzej Strzelecki z piosenkami Czerwonych Gitar. W ten sam sposób powstał wspomniany przeze mnie musical "We Will Rock You" z przebojami zespołu Queen, grany z powodzeniem na West Endzie.

Musical "Mamma Mia!" to mistrzostwo świata. Autorka, nie zmieniając ani jednej nuty, ani jednego słowa piosenek, napisały scenariusz, który trzyma w napięciu, sprawia, że widz przeżywa to, co się dzieje między postaciami. Na próbach czuję się czasem, jakbym pracował nie nad musicalem, ale nad sztuką Czechowa. Ci ludzie na scenie muszą być pełnokrwiści. Aż gęsto tu od emocji.

Będą odniesienia do naszej polskiej rzeczywistości? Podczas uwertury do musicalu "Koty" pokazywałeś na ekranie warszawskie ulice.

- Był rzeczywiście taki pomysł, aby przemycić jakiś polski akcent. Żeby okazało się na przykład, że jeden z "tatusiów" pracuje w banku w Warszawie albo narzeczony Sophie jest z Białegostoku i nazywa się Józio. Że Donna to Danusia, która wyemigrowała z Polski w latach 70. Pomysłów było wiele, ale myślę, że jakbym zaczął za bardzo szaleć z librettem, to straciłbym nad nim kontrolę.

Mam wspaniałą ekipę. Dorota Kołodyńska każdy kostium, nad którym pracuje, traktuje jak dzieło sztuki, a tych kostiumów w "Mamma Mia!" jest ponad 350. Uwielbiam to jej zaangażowanie, jej dbałość o szczegóły. Agnieszka Brańska, autorka choreografii, też ma niezwykłe pomysły. Zamorduje aktorów, ale wyegzekwuje to, co jest jej potrzebne. Nasz musical na pewno będzie bardziej roztańczony niż ten w Londynie. Marc Heinz, reżyser światła, przyjechał do nas na próby prosto z Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Nad muzyką czuwa Jakub Lubowicz, a polską wersję libretta przygotował Daniel Wyszogrodzki. Myślę, że teraz już nikt nie będzie śpiewał po angielsku: "Money, Money, Money", a piosenka "Kasa, kasa, kasa..." stanie się hitem.

Bilety na pierwsze spektakle sprzedały się błyskawicznie. Na marzec i kwiecień zostały ostatnie wolne fotele. Już teraz trzeba rezerwować miejsca na maj i czerwiec. Spodziewałeś się aż takiego zainteresowania widzów?

- Ludzie kochają piosenki ABBY, musical "Mamma Mia!" znany jest w Polsce dzięki filmowi z Meryl Streep. Spodziewaliśmy się, że to zadziała. Ale jest coś jeszcze, co daje najwięcej radości. Po tych 15-16 latach budowania musicalowej Romy mamy wierną publiczność, która czeka na nasze kolejne nowe tytuły.

Teatr Muzyczny Roma - "Mamma Mia!". Libretto: Catherine Johnson, muzyka i teksty piosenek: Benny Andersson i Björn Ulvaeus, przekład: Daniel Wyszogrodzki, reżyseria: Wojciech Kępczyński, drugi reżyser: Sebastian Gonciarz, scenografia: Mariusz Napierała, kostiumy: Dorota Kołodyńska, kierownictwo muzyczne: Jakub Lubowicz, choreografia: Agnieszka Brańska, reżyseria światła: Marc Heinz, fryzury: Jaga Hupało, projekty makijaży: Sergiusz Osmański. Występują m.in: Anna Sroka-Hryń, Alicja Piotrowska, Anna Sztejner, Monika Rowińska, Izabela Bujniewicz, Ewa Lachowicz, Barbara Melzer, Olga Beata Kowalska, Anna Gigiel, Zofia Nowakowska, Paulina Łaba, Barbara Garstka, Małgorzata Regent, Agnieszka Mrozińska, Malwina Kusior, Agata Bieńkowska, Dariusz Kordek, Janusz Kruciński, Rafał Drozd, Krzysztof Cybiński, Jan Bzdawka, Wojciech Socha, Paweł Podgórski, Robert Rozmus, Jakub Szydłowski, Paweł Mielewczyk, Paweł Góralski, Paweł Kubat, Marcin Wortmann, Andrzej Skorupa, Kamil Krupicz. Premiera - 21 lutego 2015 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji