Artykuły

W niedzielnym [18 grudnia] Studiu Teatralnym Dwójki - "Made in Poland" w reż. Przemysława Wojcieszka. Spektakl legnickiego teatru mówi coś ważnego o nas i o Polsce.

Nazwisko Przemysława Wojcieszka najpierw kojarzyło się z offowymi filmami, które przedstawiały punkt widzenia nowej generacji Polaków wychowanych w kapitalizmie. Młody scenarzysta "Poniedziałku" Witolda Adamka zabłysnął na festiwalu w Gdyni w 2001 r. własnym filmem "Głośniej od bomb" pokazującym dylemat młodych ludzi - zostać czy wyjechać. Przełom nastąpił, kiedy współpracę Wojcieszkowi zaproponował Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy. Filmowiec przerobił swój dawny scenariuszy na sztukę i tak powstał spektakl "Made in Poland", jedna z ważniejszych polskich premier w ostatnich sezonach, nagrodzona na festiwalu reżyserii w Katowicach.

To tylko na pozór jeszcze jedna historia o pokoleniu blokersów marnotrawiącym życie na osiedlowych podwórkach. Wojcieszek zbudował portret bohatera, który nie stracił jeszcze całej energii na piciu browaru i chce zmienić świat, zabiera się do tego jednak w sposób osobliwy. Pewnego ranka Boguś z wytatuowanym na czole napisem "fuck of" rusza na osiedle, demolując samochody i nawołując do rewolucji. Ale nikt nie jest zainteresowany anarchią, a niedoszły rewolucjonista trafia w ręce gangu. Wartka akcja i dialogi to połowa sukcesu sztuki. Jej zasadniczą wartością jest gorzki portret postkomunistycznego społeczeństwa, które zagubiło sens. I młodego pokolenia, które szuka drogowskazu. Czy dla Bogusia będzie nim charyzmatyczny ksiądz, czy nauczyciel, były komunista rozkochany w Broniewskim? A może Krzysztof Krawczyk, idol jego matki?

Legnickie przedstawienie grane było w nietypowej przestrzeni - w opuszczonym sklepie spożywczym na największym blokowisku w mieście, część akcji rozgrywała się na osiedlowych uliczkach. Historia anarchisty wpisała się w ten sposób w polski krajobraz miejski, a teatr zdobył nowe terytorium tam, gdzie oficjalna kultura nie dociera.

Niedziela: TVP 2 23:10.