Po Goetzu król Edyp
"SM" rozmawia Gustawem Holoubkiem laureatem nagrody Boya
Na widownię Teatru Dramatycznego,w czasie przedstawienia sztuki Sartre'a "Pan Bóg i diabeł" wchodzi często jeden z najwybitniejszych znawców teatru. Twierdzi on,że za każdym razem Gustaw Holoubek w roli Goetza jest dla niego nowym odkryciem. Sartre'owski Goetz,jak już informowaliśmy wczoraj, przyniósł Holoubkowi nagrodę krytyki m. Boya w dziedzinie twórczości artystycznej. Złożyliśmy znakomitemu aktorowi gratulacje i rozpoczęliśmy rozmowę oczywiście od "Pana Boga i diabła".
- Rola w tej sztuce przyniosła mi dużo satysfakcji - mówi Holoubek - i to więcej w czasie samych przedstawień,niż w okresie prób. Próby były ciężkie,mieliśmy różne obawy i nawet premiera nie bardzo nas zadowoliła. Dopiero w ciągu grania staraliśmy się wspólnie z reżyserem wydobyć z niej inne wartości,zastosować prostsze środki wyrazu. Zdarza się tak tylko ze sztukami które dostarczają bogatego materiału dla teatru gdyż na ogół od premiery sztuki wystawiane są w niezmienionej formie. Na interpretację roli Goetza ogromny wpływ ma również reakcja publiczności - to znaczy w jaki sposób przyjmuje ona te postać.
- Jest więc Pan zwolennikiem,jeśli tak można określić,aktorstwa twórczego...?
- Odpowiadają mi najbardziej role które umożliwiają osobisty komentarz.
- Czy ma Pan dużo takich wybranych ról?
- Ogromną ilość. Tymczasem przygotowuje się do roli króla Edypa. Nie muszę mówić,że jest to przedsięwzięcie bardzo poważne. "Król Edyp" Sofoklesa zostania wystawiony na scenie Teatru Dramatycznego w nowym przekładzie - prozą - St. Dygata. Język jest bardziej uwspółcześniony,przystępny.
- Których dramaturgów ceni Pan najbardziej?
- Szekspira i Czechowa,ale tak się jakoś złożyło, że nigdy nie grałem w ich sztukach,interesuje mnie również współczesny dramat amerykański.
- Oglądamy Pana nie tylko w teatrze,ale również w telewizji, w filmach.
- W najbliższym czasie wejdą na ekrany dwa "moje" filmy; "Rozstanie" i "Czas przeszły". Teraz skupiam wszystkie swoje siły na teatralnej scenie.