Artykuły

Ulgi dla darczyńców ratunkiem prywatnych teatrów?

Czy w Polsce możliwe jest prowadzenie teatru bez państwowych dotacji? Przykład przynajmniej kilku mocno wyróżniających się w kulturalnym pejzażu placówek pokazuje, że tak - pisze Kordian Kuczma, doktor nauk politycznych PAN w "Gazecie Finansowej".

Z ekonomicznego punktu widzenia nie jest to jednak łatwe zadanie, o czym przypomniał niedawno w wywiadzie dla Agencji Informacyjnej Newseria Emilian Kamiński. Popularny aktor od 2009 r. jest właścicielem mieszczącego się w zabytkowym budynku przy warszawskiej alei Solidarności Teatru Kamienica. Ocenia, że minimalny koszt przygotowania spektaklu na dużej scenie wynosi 150 tysięcy złotych, na małej - połowę tej ceny (Kamienica dysponuje czterema).

- Pieniądze są z tego takie, że mogę się utrzymać, ale muszę bardzo się pilnować. Normalnie w teatrach, które są dotowane, nie szanuje się tak pieniędzy, ponieważ one są dane. Ja muszę na każde 100 zł zarobić, w związku z tym przyznaję, że każde 100 zł wydaję z rozwagą - powiedział Kamiński. Dodał, że sytuację pogarsza słaba koniunktura, która dodatkowo zmniejsza i tak znikomy udział funduszy na bilety w domowych budżetach Polaków.

Zdaniem aktora problem tkwi także w źle skonstruowanym prawie podatkowym. - Jeżeli mam kogoś, kto zechce mi pomóc, to on musi jeszcze zapłacić od tego 23 proc. VAT, co jest przecież bez sensu - narzeka Kamiński. Przypomina, że pomysł założenia teatru pojawił się w 1988 r., kiedy w Warszawie odwiedził go nieżyjący już Joseph Papp. Producent pierwszej sztuki spoza Broadwayu zaszczyconej nagrodą Pulitzera opowiedział mu o roli 8-procentowych odpisów podatkowych, jakie w USA przysługują osobom wspierającym prywatne teatry, w finansowaniu kultury.

W 2013 r. polskie teatry przygotowały 55 tys. przedstawień (ok. 326 w przeliczeniu na jedną placówkę). Przyciągnęły one ponad 11 milionów widzów. W obydwu statystykach nastąpił wzrost w porównaniu z poprzednim rokiem - odpowiednio o 2,5 i 7,3 proc. W Polsce istnieje 170 instytucji tego typu (w tym muzycznych). W danych GUS brakuje informacji, ile z nich znajduje się w prywatnych rękach. Wiele z nich łączy poczucie, że legislacyjne lub finansowe wsparcie ze strony państwa uczyniłoby ich funkcjonowanie prostszym. - Sprzedaż biletu do teatru czy na imprezy kulturalne traktuje się tak samo jak sprzedaż gwoździ czy części do samochodu - zauważa dyrektor Teatru Capitol Anna Gornostaj. - Brakuje mi wsparcia merytorycznego. Komórka ds. promocji Urzędu Miasta nie uwzględnia w swoich planach prywatnych instytucji, takich jak nasza - dodaje.

Twórcy niepublicznych teatrów zgadzają się, że za ich sukcesem stoi znalezienie rynkowej niszy, do której kierują przeważającą część swojej artystycznej oferty. Gornostaj określa ją jako średnio wykształconych widzów, po ukończeniu 50. roku życia, których odstraszała elitarność polskiej sceny lat 90. XX w. Kamiński postawił na identyfikację Kamienicy z Warszawą, której przejawem było m.in. wystawienie "Pamiętnika z powstania warszawskiego" oraz zaangażowanie w akcje społeczne w rodzaju kolacji wigilijnej dla bezdomnych.

Gornostaj podkreśla, że wspominane przez Kamińskiego ulgi podatkowe to podstawowa zachęta dla mecenasów kultury nie tylko w USA, lecz również w wielu krajach Azji i Ameryki Południowej. Ich roli świadoma jest również dyrektor prowadzonych przez Fundację Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury Teatru Polonia i Och-Teatru Katarzyna Błachiewicz. W istniejących warunkach instytucje te postawiły jednak na inną szeroko wykorzystywaną na Zachodzie metodę pozyskiwania środków. Pod koniec 2014 r. Fundacja powołała Towarzystwo Przyjaciół Teatru Polonia i Och-Teatru, które w zamian za wpłaty o określonej wysokości przyznaje swoim członkom tytuły Sympatyków, Darczyńców i Mecenasów.

Błachiewicz zapowiada, że osoby zaangażowane w działalność Towarzystwa będą mogły liczyć na gratisowe bilety, dostęp do ofert specjalnych, imienne podziękowania i inne przywileje. W polskich realiach to pionierski pomysł, któremu patronuje m.in. zasiadająca w zarządzie Fundacji Maria Seweryn.

Coraz większą rolę w finansowaniu szczególnie mniejszych inicjatyw odgrywa również crowdfunding. Umożliwił on np. Teatrowi 21 występ na wrocławskim Brave Festiwal. Popularyzacji tej formy pozyskiwania środków pieniężnych z pewnością będą służyć poświęcone jej szkolenia (np. w listopadzie 2014 r. w sopockim Teatrze na Plaży) oraz medialna aktywność organizatorów platform crowdfundingowych.

Kamiński nie jest jedynym człowiekiem teatru, który uznał amerykańskie wzorce za godne naśladowania. Brytyjscy producenci i Angielska Rada Sztuki (ACE) lobbowały przez kilka lat w tamtejszym resorcie finansów za wprowadzeniem odpisów, powołując się na przykład zza Atlantyku. Ich zabiegi przyniosły rezultat w postaci regulacji, które weszły w życie 1 września 2014 r. Wyspiarscy mecenasi mogą liczyć na zwrot nawet 20 proc. wstępnych kosztów przedstawienia. Tamtejsza scena wreszcie otrzymała te same przywileje, co inne dziedziny sztuki. To korzystna polityka podatkowa zadecydowała, że np. serial "Gra o tron" jest kręcony w Wielkiej Brytanii.

Są jednak również kraje, które traktują kieszenie amatorów kultury jako pole do drenażu. Rząd Hiszpanii we wrześniu 2012 r. podniósł podatek od biletów kinowych, teatralnych i koncertowych z 8 do 21 proc. Podatek od czasopism pozostał na poziomie 4 proc. W grudniu ubiegłego roku złożona z samych kobiet grupa teatralna Primas de Riesgo (Wysokie Ryzyko) postanowiła zwrócić uwagę na różnego rodzaju absurdy związane z tą sytuacją. Bilety na przygotowane przez nią przedstawienie "Czarnoksiężnika" Pedro Calderona de la Barca były rozprowadzane jako darmowy dodatek do sprzedawanego przez aktorki magazynu pornograficznego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji