Artykuły

Jaki kij? Jakie mrowisko?

"Pomarańczyk" w reż. Tomasz Hynka w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Grzegorz Ćwiertniewicz w serwisie Teatr dla Was.

Premiera "Pomarańczyka" w reżyserii Tomasza Hynka odbyła się we Wrocławskim Teatrze Współczesnym blisko dwa lata temu. Sztuka Marka Kocota, grającego w przedstawieniu główną rolę, natychmiast wywołała wiele kontrowersji. Wątpliwości i oburzenie wzbudził już sam tytuł. Powstał on w oparciu o dwa słowa: pomarańczowy i Stańczyk. "Pomarańczowy" wywiedziony został od Pomarańczowej Alternatywy, wrocławskiego ruchu happeningowego z lat osiemdziesiątych minionego wieku, który ośmieszał panujący wtedy system i prowokował reakcję władzy, szczególną rolę odegrał w nim pochodzący z Torunia Waldemar "Major" Fydrych - lider grupy. Stańczyk z kolei to nadworny błazen trzech Jagiellonów: Aleksandra, Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta. Zestawienie to recenzenci uznali za nadużycie, ponieważ "Major" - choć jest krytykiem lokalnej polityki - do dworu nie należy. Dwór miał swojego pajaca, który za błazenadę, jak się później okaże, zapłaci pewną cenę, ale wcale nie tak wysoką, jaką powinien. W każdym razie połączenie z sobą tych dwóch słów rzeczywiście może godzić w dobre imię Fydrycha, który wciąż ma wielu zwolenników. Jeśli "Pomarańczyk" był i jest wyrazem kpiny z opozycjonisty, działanie wznoszącego pomniki zasłużonym bojownikom zasługuje na potępienie. Przedstawienie powstawało w okresie, gdy przywódca Pomarańczowej Alternatywy sądził się z władzami Wrocławia o prawa autorskie do krasnoludka, którym Paweł Romaszkan, ówczesny dyrektor Biura Promocji Miasta, rozsławiał stolicę Dolnego Śląska. Niektóre media posądzały Kocota o atak na Fydrycha i manipulację. Miasto Wrocław i "Major" byli bowiem przeciwnikami w procesie, a spektakl powstał w teatrze miejskim. Podejrzewano nawet, że Romaszkan był współautorem scenariusza i choć Hynek oficjalnie temu zaprzeczył, to właśnie wpływ dyrektora Biura Promocji Miasta na kształt przedstawienia stał się przyczyną jego zdymisjonowania.

Cieszę się, że nie było mi dane obejrzeć "Pomarańczyka" w dniu jego premiery, że nie musiałem mierzyć się ze spektaklem, gdy Małą Scenę przy Rzeźniczej trawił ogień emocji. Wydaje mi się, że czas działa na korzyść tego przedsięwzięcia i pozwala z dystansem spojrzeć na jego ideę, a także dostrzec inne konteksty interpretacyjne. Gdyby twórcom zależało jedynie na wywołaniu skandalu politycznego, co udało im się uczynić już 17 maja 2013 roku (świadczyły o tym reakcje wrocławskiej publiczności i wrocławskich dziennikarzy), dyrektor Fiedor mógłby bez wyrzutów sumienia zdjąć spektakl z afisza. Nie zdecydował się na to zapewne nie dlatego, że jego najmocniejszą stroną jest odwaga, ale być może zaufał zapewnieniom Kocota, że źródłem pomysłu (poza ingerencją "sił wyższych") jest rzeczywistość. No właśnie. U progu 2015 roku "Pomarańczyka" odczytuję jako opowieść o wrocławskiej, szerzej - polskiej, rzeczywistości, z którą społeczeństwo przestaje sobie dostatecznie radzić. Nawet jeśli zamierzeniem Kocota i Hynka było ukazanie Fydrycha jako wariata, nie na tym skoncentrowałem się jako widz. Wyszedłem z założenia, że osoba przywódcy Pomarańczowej Alternatywy stała się jedynie punktem wyjścia do przedstawienia pewnych sytuacji, w których na skutek nieudolności włodarzy musi funkcjonować obywatel.

Z czterdziestokilkuletnim bohaterem "Pomarańczyka", niejakim M., spotykamy się po raz pierwszy w scenie, w której towarzyszy mu kobieta X (Aleksandra Dytko może na początku nie zachwycać swoim aktorstwem, ale w kolejnych partiach przedstawienia udaje jej się wzbudzić zainteresowanie publiczności). Oboje, jak okaże się w finale spektaklu, znajdują się w gabinecie psychologa (psychiatry). M. regularnie odwiedza X., która jest jego terapeutką. Hynek zamknął swój spektakl w konwencji spotkania terapeutycznego. Wszystkie wydarzenia, którym będą przyglądali się widzowie, rozgrywają się na tle interesującej i stale zmieniającej się scenografii Maryny Wyszomirskiej i stanowią poszczególne części opowieści terapeutycznej (m.in. dziennikarski wywiad, akcje opozycyjne, przesłuchania). Bohater Kocota, podobnie jak Fydrych, studiował we Wrocławiu historię i historię sztuki. Podobnie jak przywódca Pomarańczowej Alternatywy używa żartobliwego tytułu "komendanta Twierdzy Wrocław", kandyduje do Senatu i wyjeżdża do Paryża Podobieństw jest oczywiście zdecydowanie więcej, ale M. Fydrychem nie jest Przywłaszczył sobie jedynie osobowość "Majora", by wypełnić własną pustkę, by przez chwilę poczuć się Kimś. Kim jest więc właściwie M.? Dlaczego ukradł osobowość człowieka, który słynął ze swoich ideałów? Czyżby zmęczony nonszalancją i ignorancją władzy zapragnął wzniecić społeczny bunt, stać się jego przywódcą?

Nie sądzę, aby nadinterpretacją było stwierdzenie, że w obecnej koncepcji spektaklu Fydrych stał się dla głównego bohatera - wariata lekceważonego przez władzę - jakimś wzorcem, żeby nie rzec - autorytetem. Mogło tak się stać nawet mimo woli jego twórców. Jeśli w moim spojrzeniu czytelnicy dostrzegają przesadę, to mam do niej prawo. Teatr zachwyca nie dlatego, że aktorzy wygrywają na scenie jakąś historię, ale że owa historia, nawet jeśli nie jest skomplikowana w treści, charakteryzuje się wielowarstwowością. Teatr daje widzom możliwość własnej interpretacji. Z tego przywileju trzeba odważnie korzystać. Im bardziej poznawałem tę prostą fabułę, tym bardziej zastanawiałem się, z kogo tak naprawdę szydzą twórcy przedstawienia. Odniosłem wrażenie, że z prezydenta Dutkiewicza, któremu zarzucili między innymi niegospodarność i brak pomysłów (choćby na uczynienie z Wrocławia Europejskiej Stolicy Kultury) oraz z jego świty, której wytykają kilka realnych nieprawidłowości. Chciałbym, żeby ktoś przekonał mnie, że "Pomarańczyk" nie jest satyrą na ówczesną władzę a ewidentnym pastiszem na Fydrycha. Marzy mi się, aby Kocot napisał, a Hynek wystawił "Lubińczyka", którego premiera mogłaby się odbyć na scenie jednej z polskich "Muz". Myślę, że dopiero wtedy można byłoby powiedzieć, że realizatorzy wsadzili kij w mrowisko

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji