Artykuły

Nocny połów łososi, bunt i zniewolenie

"Lot nad kukułczym gniazdem" w reż. Ingmara Villqista w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Gabriela Cagiel w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Musi upłynąć znacznie więcej czasu niż dziwnie dłużąca się pierwsza doba na oddziale, zanim ta sceniczna maszyneria się rozkręci. Gdy jednak się rozkręci, nie sposób jej zatrzymać. To "Lot nad kukułczym gniazdem" Kena Keseya w opracowaniu i reżyserii Ingmara Villqista w teatrze Bagatela.

Oddział siostry Ratched ma niemal klimatyczny charakter. Sala Stiukowa. Na ścianach wieszają obrazy, układają stosy książek. Po lewej ustawiają łóżka, po prawej stronie fortepian. Tuż przed widownią rząd krzeseł zapowiada zbliżający się seans terapeutyczny. Z tyłu za szybą dyżurka. Gdyby nie niepokojąca "Sala Ludzi Roślin" i krata zamiast drzwi, to mogłoby wydawać się, że będzie miło. A miło co najwyżej bywa.

Ingmar Villqist nie zadowala się pobieżną lekturą czy kalką z filmowej adaptacji "Lotu" Miloša Formana. Poszukuje współczesnych sensów (wartość demokracji, buntu, wolności, odpowiedzialności za siebie i za innych, strachu i dobrowolności zniewolenia), buduje niejednoznaczne postaci (unika dramatyzmu i czystego szaleństwa), chociaż ten proces rozwija się powoli. Musi upłynąć znacznie więcej czasu niż dziwnie dłużąca się pierwsza doba na oddziale, zanim ta sceniczna maszyneria się rozkręci.

Obserwujemy losy Randle'a Patricka McMurphy'ego (w tej roli niespokojny Michał Kościuk) w szpitalu, jego szybko mijające oczarowanie siostrą Ratched (Urszula Grabowska), próby ustawienia męskich relacji. McMurphy nie może pogodzić się z władzą, którą dzierży Ratched, ta zaś z zagrożeniem zamętu, które przyniósł nowy pacjent. On próbuje coś zmienić, ona konsekwentnie mu to uniemożliwia. Wódz (Dariusz Starczewski), Harding (Paweł Sanakiewicz), Billy Bibbit (Kosma Szyman), Scanion (Jakub Bohosiewicz), Martini (Przemysław Branny), a nawet Doktor Spivey (Sławomir Sośnierz), choć początkowo starają się zachować bezpieczny dystans, w końcu zaczynają lubić niepokornego pacjenta. To nie może się dobrze skończyć.

O ile pierwsza część spektaklu upływa w dużej mierze na mozolnej walce sił, o tyle w drugiej Villqist daje upust swojej scenicznej wyobraźni. Zatrważający wykład o lobotomii i elektrowstrząsach, porywający nocny połów łososi, fenomenalna impreza, od której nie sposób oderwać wzroku (magnetyczne Sandy i Candy, czyli Ewelina Starejki i Karolina Chapko), wreszcie "lot w kosmos" McMurphy'ego. Wszystko to porywa i wciąga, wywołuje emocje. Te zresztą budzi i zabieg otagowania "ludzi roślin", katastrofalna relacja Ratched z Billym Bibbitem (i jego matką), bezduszność vs niespodziewanie ludzkie zachowanie personelu (w pamięci pozostaje niewymuszona rola Piotra Różańskiego). Maszyneria już gna i nie sposób jej zatrzymać.

Villqist z powodzeniem wplata w realizację formę słuchowiska (dzięki czemu m.in. udaje mu się wprowadzić monologi Wodza) oraz filmu. Ten spektakl to jednak przede wszystkim pytania o wartości, stawiane - na szczęście - nie wprost. Dla tych pytań i poruszających kilku scen drugiej części warto w ten lot się wyprawić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji