Artykuły

Mamy prawo wiedzieć, co nas czeka

"Ważne są dla mnie słowa Różewicza: że teksty jego autorstwa można realizować tylko w formie komedii, w przeciwnym razie popada się w nieznośną metafizykę" - mówi przed premierą dramatu "Świadkowie albo Nasza mała stabilizacja" KATARZYNA SZYNGIERA. Na blogu Kamili Paradowskiej wywiad z reżyserką przedstawienia, które pojawia się na scenie Teatru Współczesnego w ramach projektu "Klasyka Żywa".

Z Katarzyną Szyngierą spotykam się na Malarni (mała scena teatru). Kasia rzuca do mnie: "Czy wiesz, że na naszą premierę przyjeżdża Rembrandt?". Rzeczywiście - w dniu premiery mieszące się obok Muzeum Narodowe prezentuje "Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem".

Dziś nie ma porannej próby, aktorzy grają "Piotrusia Pana". Na scenie trwa ustawianie świateł, jest już część scenografii. Telefon. Przyszedł wiatrak - jeden z ważniejszych rekwizytów. W pracowniach szycie kostiumów, po budynku krąży kierownik techniczny, znajdujemy miejsce w małej garderobie przy scenie.

Jesteśmy na Malarni, blisko sceny. Czujesz, że to Twoje miejsce?

- Tak, jestem tu już dwa miesiące, a wcześniej byłam asystentką Anny Augustynowicz przy "Kaliguli", więc zdążyłam poznać teatr. Czuję się tu jak u siebie.

W jednym z wywiadów po premierze "Kaliguli" dziękował Ci Wojtek Brzeziński, mówił, że pomagałaś mu opanować ten niełatwy tekst, mieliście sporo indywidualnych spotkań. Jak wspominasz tamtą współpracę z aktorami i reżyserką?

- To była w zasadzie najważniejsza asystentura z tych, które zrobiłam w trakcie studiów. Przede wszystkim dlatego, że sposób pracy Anny Augustynowicz jest bardzo rzetelny, całkowicie skupiony na sensie tego, co chce przekazać przez teatr, który jest komunikatem. Z Wojtkiem natomiast spędziliśmy nieco czasu na "nagadywaniu" tekstu i na rozmowie o nim. Myślę, że mu to pomogło, a dla mnie było bardzo ciekawe obserwowanie procesu pracy aktora.

Teraz jesteś na tydzień przed premierą własnego przedstawienia w Teatrze Współczesnym. Na jakim jesteś etapie pracy z aktorami?

- Mamy jeszcze dużo do zrobienia, spektakl nie jest gotowy, ale wczoraj na próbie po raz pierwszy ten świat bardzo silnie się zawiązał. Mechanizm spektaklu zaczął działać, zobaczymy co z tego dalej wyniknie.

Przedstawienie, które teraz przygotowujesz, "Świadkowie albo Nasza mała stabilizacja" ma już za sobą jedną wygraną, jeśli mogę tak powiedzieć. Pomysł na ten spektakl został doceniony przez komisję konkursową "Klasyki Żywej", otrzymałaś dofinansowanie na realizację swojego projektu. Znaczy to jednak również, że przedstawienie będzie znacznie bardziej obserwowane, spoczywa na Tobie trochę większa odpowiedzialność. Odczuwasz to, czy w ogóle o tym nie myślisz?

- Próbuję o tym nie myśleć. Uważam, że najlepiej iść obmyślając następny krok, który jest do wykonania i nie wybiegać dalej. Kiedy włączają się lęki, od razu destabilizuje się klarowność myślenia. Analogicznie jest z pojedynczymi satysfakcjami. Kiedy się zbyt bardzo skupiam na tym, że "próba była świetna", to zazwyczaj następna jest bardzo zła, bo wytrącam się z pewnej dyscypliny. W pracy staram się być skoncentrowana na celu, jaki sobie założyłam.

Wybrałaś tekst będący blisko współczesności, z dolnej granicy tego, co w konkursie uznane zostało za klasykę (wg. regulaminu dolną cezurą jest rok 1969, data śmierci Gombrowicza). Dlaczego?

- Konkurs pojawił się później niż mój wybór. Najpierw chciałam po prostu zrealizować ten tekst, na scenie tego właśnie teatru, rozmawiałam o tym z dyrekcją, potem podjęta została decyzja o zgłoszeniu tytułu do "Klasyki Żywej". Różewicz we Współczesnym w takiej odsłonie planowany był wcześniej, niż dowiedziałam się o konkursie.

Dlaczego w takim razie - bez "zewnętrznych" przyczyn zdecydowałaś się na ten tekst?

- Generalnie jestem fanką Różewicza, nie to złe słowo Fascynatką? Równie złe

Zwolenniczką?

- Tak, zarówno jego poezji, jak i dramatów. Ten dramat mnie zainteresował, przyciągnął, poczułam wewnętrzną potrzebę zrobienia go, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że jest on trudny, asceniczny, jest poetycką formą literacką. Postanowiłam jednak zaufać Różewiczowi, że jest tam jakaś metoda sceniczna, która pozwoli ten tekst na scenie uruchomić. Na pewno też wydawał mi się bardzo aktualny, bardzo dobitnie mówiący o pewnej kondycji współczesności. Nie przedstawiam "Świadków" z czasu, w którym dramat powstał, liczy się to, o czym mówi on nam dzisiaj.

No właśnie - gdzie ta "kondycja współczesności" się mieści? Czy to jest tak zwana sytuacja społeczna, kiedy w dyskursie publicznym dominują frazy pobrzmiewające jak z tej sztuki: "Rodzina na swoim", "Mieszkanie dla młodych", czy chodzi o jakąś formę wewnętrznego zaniechania, cofnięcia, zamknięcia?

- I jedno i drugie, bo perspektywy, o których mówisz, łączą się ze sobą. Kondycja wewnętrzna wynika z pewnej konstelacji zewnętrznej. Różewicz się zarzekał, że nie interesuje go wnętrze, ale lepienie dramatu z całej masy frazesów gazetowych lub używanych w mowie potocznej. To bardzo silnie zwraca uwagę na to, czego w środku nie ma. Autor mówił też, że nie chodzi o ocenianie, wartościowanie, bo skupiamy się na tym, czego możemy dotknąć i zobaczyć. Ważne są dla mnie też inne jego słowa: że teksty jego autorstwa można realizować tylko w formie komedii, w przeciwnym razie popada się w nieznośną metafizykę.

To będzie zabawny spektakl?

- Wolę, by na to pytanie odpowiedzieli widzowie.

Pojawił się też trop w twojej eksplikacji, jeśli mogę to ujawnić, czyli pojęcie katastrofy. Otóż czymś, co organizuje ten świat jest sytuacja "po katastrofie". To jest ciągle dla Ciebie aktualne?

- Tak, ale nie czytam tego w ten sposób, że katastrofa jest jakimś traumatycznym doświadczeniem, które niesie za sobą konsekwencje w sensie psychologicznym, tylko rozumiem ją jako stan świadomości - katastrofa wydarza się cały czas. Codziennie jesteśmy zalewani informacjami o klęskach żywiołowych czy wojnach przez ekran telewizora i komputera. Są to wydarzenia tak tragiczne, że gdybyśmy chcieli sobie z tego zdać sprawę, byłoby to nie do zniesienia. Zalew okrucieństwa spowodował w nas swego rodzaju zobojętnienie. To jest tak, jak pisze Susan Sontag w "Widoku ludzkiego cierpienia" - fotografia wojenna obliczona na to, żeby wywołać szok i niezgodę na wojnę w istocie sprawiła coś dokładnie odwrotnego. Dziś, kiedy wiemy teoretycznie wszystko, informacje ciągle przepływają, oczywiście specjalnie wybrane, musimy wypracować sobie mechanizm obronny, udajemy, że nic się nie dzieje, skoro nas to bezpośrednio nie dotyka. Mnie interesuje nasza kondycja właśnie wobec takiej katastrofy.

Wiem, że zawsze jest tak, że podczas przygotowywania spektaklu pojawiają się wśród ekipy realizacyjnej takie zdania, sformułowania pochodzące z tekstu sztuki, które wchodzą do języka potocznego, są chętnie używane na co dzień. Wy też takich zdań używacie?

- Jest już kilka takich fragmentów, które wkradły się w naszą rzeczywistość Najczęściej pojawia się zupełnie absurdalne pytanie "Chyba mamy prawo wiedzieć, co nas czeka?".

Krótko po premierze - kolejne wyzwanie: prowadzisz z Maciejem Litkowskim zajęcia dla młodzieży, na warsztat znów bierzesz tekst Różewicza. Tu chyba zupełnie nie wiesz, co może Cię czekać?

- Zupełnie! Najbardziej jestem ciekawa tego, jak dzisiejsi licealiści ten dramat czytają i co on dla nich znaczy. Zastanawiam się, czy i gdzie spotkamy się w rozumieniu tego tekstu. Oczywiście jestem też ciekawa, jak odbiorą spektakl.

Dziękuję za rozmowę.

***

Katarzyna Szyngiera

absolwentka Wydziału Reżyserii Dramatu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie oraz Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Spektakl dyplomowy "Sferia" wg tekstu Magdy Kupryjanowicz zrealizowała w 2013 roku we współpracy z Teatrem Polskim w Bielsku-Białej na ostatniej kondygnacji parkingu galerii handlowej "Sfera". W ramach festiwalu Malta 2011 przygotowała przedstawienie "Autobus jedzie" w popadającej w ruinę przestrzeni przedwojennego szpitala psychiatrycznego w Owińskach. W koprodukcji krakowskiej PWST i Muzeum Powstania Warszawskiego wyreżyserowała w plenerze widowisko "Przypisy do Powstania" [2010]. W czasie tych studiów realizowała akcje performatywne, m.in. w klubie Plan B: "Bajka spekulatywka" i "Bukowski Show" [2008], czy "Kwadrofonia".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji