Artykuły

Człowiek, który chciał ukraść świat

"Sklepy cynamonowe" w reż. Roberta Drobniucha w Teatrze Lalki i Aktora "Kubuś" w Kielcach. Pisze Szymon Spichalski w serwisie Teatr dla Was.

Na pierwszy rzut oka proza Brunona Schulza może wydawać się dziwaczna. Ot, dorosły mężczyzna opisuje wspomnienia ze swojego dzieciństwa. Pisze o tym, jak błądził ulicami Drohobycza; jak odwiedzał ojca, gdy ten przeprowadzał swoje badania; jak rodzic przeżywał swoje przyrodnicze fascynacje. A jednak w tym braku szaleństwa jest metoda. Cała wartość prozy Schulza zasadza się na opisywaniu świata w sposób sensualny. To doznania narratora budują świat przedstawiony. Dziecięca wyobraźnia rozwija realistyczne opisy w całe opowieści z pogranicza pięknej baśni i koszmaru.

Z tego powodu trudno jest adaptować Schulza na scenariusz filmowy bądź teatralny. Znakomite ,,Sanatorium pod klepsydrą" Hasa jest dowodem na to, że można w twórczy sposób przenieść język Schulzowskiej literatury na formę audiowizualną. W teatrze pojawiły się w ciągu ostatnich lat takie przedstawienia jak ,,Traktat o manekinach" w supraskim Wierszalinie czy ,,Karakonia" w gdańskiej Miniaturze. Jak zatem widać, to forma teatru lalek sprawdza się najlepiej w scenicznej interpretacji opowiadań autora ,,Sklepów".

Kielecki spektakl powstał we współpracy z tureckimi artystami. Wszystko zostało zrealizowane w ramach programu na 600-lecie nawiązania stosunków dyplomatycznych między naszymi państwami. Cóż, każdy powód jest dobry do tworzenia międzynarodowych projektów. Do pracy przy ,,Sklepach" zaangażowano słynnego twórcę teatru cieni znad Kyzył-Irmak - Cengiza Özeka. Przyjęta konwencja jest nowością w pracy obecnego, młodego zespołu z ulicy Dużej.

Scenariusz podstawienia został sklejony z wyimków niemalże wszystkich Schulzowskich opowiadań, także tych z ,,Sanatorium pod klepsydrą". Udało się uniknąć dramaturgicznego chaosu. Wybór Damulewicza był przemyślany. Widz otrzymał swego rodzaju kwintesencję myśli pisarza z Drohobycza. Ten zabieg był w pełni świadomy - kieleckie ,,Sklepy" są bowiem opowieścią o dojrzewaniu, odkrywaniu świata we wszystkich jego odsłonach. Scena pogrążona jest w ciemności. Józef (Karol Smaczny) znajduje się w swoim pokoju, który wydaje mu się obcy i nieprzyjazny. Rozpoczyna się gra wyobraźni - protagonista zaczyna odkrywać wszechświat poprzez cienie. W mrocznym pomieszczeniu małe rzeczy urastają do nienaturalnej wielkości, w czym udział ma dziecięca skłonność do wyolbrzymiania. Na rozwieszonym nad sceną płótnie pojawiają się kształty. Są one zamazane, jakby pochodziły z innej rzeczywistości. Świetlne iluminacje przybierają kształt podobny do kartki papieru (czyżby Schulz już pisał?) czy motyla. Gdy nad Drohobyczem wstaje dzień, przez płótno przeziera cień makiety miasta i ludzi umieszczonych na karuzeli. Światło reflektora staje się promieniami słońca, które nieustannie wędruje po nieboskłonie i co dzień ożywia miejskie życie. Naszym oczom ukazuje się kamienica - w wyciętych z kartonu oknach pojawiają się ludzie.

Józef widzi świat nie tylko w skali ,,makro". Słucha wywodów swojego ojca, który właśnie zakłada własną ptaszarnię. Zza sylwetki mężczyzny zaczynają wyłaniać się głowy pierzastych stworzeń. ,,Ptasie państwo" doprowadza do upadku Adela, której nóżka literalnie wykopuje zwierzęta. Służąca pojawi się jeszcze w innej sekwencji. Światło reflektora pokaże cień jej postaci, gdy ponętna kobieta pogrążona będzie we śnie. Erotyczne fantazmaty współistnieją z innymi jeszcze rodzajami wspomnień. Mały piesek, Nemrod, ukaże się najpierw jako miniaturowa wycinanki, by potem urosnąć do naturalnych rozmiarów. Animowana za pomocą kijków wycinanka reaguje na zaczepki i komendy Józefa. Widownia zobaczy jeszcze przemianę Jakuba w raka. Cień homara zacznie wirować na płótnie. Końcowa tyrada ojca do tłumu z ,,Nocy wielkiego sezonu" zostanie skierowana do świetlnej iluminacji, wyrażającej niepohamowaną moc ludzkiej masy. Całość jest oprawiona muzyką saksofonisty Michała Górczyńskiego.

Odkrywanie świata przez Józefa ma charakter delektowania się rzeczywistością. Ale u Drobniucha występuje jeszcze jeden wymiar recepcji rzeczywistości. Z każdym nowym doświadczeniem narrator uświadamia sobie, jakimi prawami rządzi się świat. Fascynacji towarzyszy zatem przerażenie. Podobnie widz, oglądając spektakl, zachwyca się kreowanymi obrazami, choć towarzyszy mu też niepokój. Ojciec ,,definitywnie" umiera. Józef mierzy się ze swoją własną dojrzałością. Słowami jednego z listów stwierdza: ,,Nie ma już nigdzie tych książek, które czytaliśmy w dzieciństwie". Chwilę potem pokazuje się rozmazany napis: ,,Nastały ponure dni bez zdarzeń". Kieleckie przedstawienie opowiada o dojrzewaniu, które jest równoznaczne z monotonią. W wieku dziecięcym nawet w strasznych wydarzeniach potrafiliśmy dostrzec piękno. Poważnym pytaniem spektaklu Drobniucha jest pytanie: czy jako dorośli nadal potrafilibyśmy postrzegać świat w ten sposób?

Świat jest nieuchwytny dla Józefa. Podobnie zresztą jak dla Schulza, który próbował utrwalić różnorodność doznań zmysłowych w formie literackiej. Kieleckie widowisko oferuje nam niekonwencjonalną formę opowieści o tym pochłanianiu rzeczywistości. Warto jej spróbować, chociaż przy okazji zderzamy się z jądrem ciemności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji