Artykuły

Wydarzenie i teatralna codzienność (fragm.)

Polską prapremierę sztuki Edwarda Albee "KTO SIĘ BOI VIRGINII WOOLF?" zaliczyć wypada do rzędu teatralnych wydarzeń. Sztuka zdobyła już sobie rozgłos światowy, zysku­jąc opinię drastycznej, czy szo­kującej, powszechnie uznano jej brutalną szczerość w ocenie zjawisk społecznych, walory formalne. Rozgłos, dobra fama bywa niebezpiecznym przeciw­nikiem i dla teatru, i dla widza. Zdając sobie chyba z tego sprawę Teatr "Wybrzeże" postano­wił zaryzykować. I wygrał.

Trzygodzinny spektakl, czte­ry osoby na scenie, błyskotliwy dialog - padają słowa złe, okrutne, upokarzające, śmieszne, sytuacja co chwila oscyluje między grozą a napięciem na granicy wytrzymałości, by za mo­ment wywołać wesołość, grom­ki śmiech. Ludzie na scenie niszczą się wzajemnie, z pasją, dzikim uporem, do końca - do kulminacyjnego momentu ujawnienia swego wnętrza, swo­ich obolałych ran, swoich kompleksów. Są źli, żałośni, śmie­szni. Albee nie oszczędza ni­kogo i niczego, jest bezwzględ­ny i jest - szczery. Przedzie­rając się przez kulisy życia tych dwóch par małżeńskich pokazuje więcej, bezsens życia, którego siłą motoryczną jest kariera, pozycja towarzyska, i pieniądze. Ironia Albee'go jest gorzka, tym więcej, że skierowana wprost do własnego społeczeństwa

Spektakl Teatru "Wybrzeże" w reżyserii Jerzego Golińskiego z ogromną siła i wyrazistością podkreślił wszystkie walory sztuki Albee`go. Był, co ważne, celowo sto­nowany, w miarę bebechowaty, prawdziwie zabawny i szczerze wzruszający. A także stwarzał oka­zję do zaprezentowania dobrego aktorstwa. I tu niespodzianka, utalentowany reżyser i kierownik Te­atru Jerzy Goliński powierzył so­bie rolę George'a i zagrał ją wy­bornie. Jest to rola jakby stworzona dla stylu gry Golińskiego, poz­walająca mu ukazać bezradność, gniew, wzruszenie, przebiegłość, gryzącą ironię w sposób niezwykle swobodny, naturalny, a jednocześ­nie bardzo męski i stylowy. W ro­li Marty Lucyna Legut - trudno ocenić tę rolę jednoznacznie. Chwilami aktorka miała wiele siły, przekonywała i intrygowała, chwilami jednak budziła uczucie sprzeciwu. Może najbardziej w akcie trzecim, gdy od krzyku, pozy, buntu trze­ba było przejść do momentów bar­dziej osobistych, bardziej wzruszających. Żabcię i Nicka z dużym talentem zagrali młodzi aktorzy Jad­wiga Polanowska i Tadeusz Borow­ski, scenografia była dziełem Fran­ciszka Starowieyskiego.

Podczas wizyty w Teatrze "Wybrzeże" spektakl "Virginii Woolf" oglądaliśmy na końcu, odwrócenie kolejności nie jest tym razem przypadkowe, pozo­stałych spektakli nie można obdarzyć tyloma komplementa­mi, choć podziw wywołać może fakt, że w repertuarze zmiennym tego Teatru znajduje się trzynaście pozycji, że są one zestawiane celowo i przemyślnie, że cieszą się dużym powodzeniem, zaspokajając gusty dość różnorodnej publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji