Artykuły

Obok Szekspira

PIĘKNE i intelektualnie pory­wające są wszelkie zamierzenia, które zbliżają twórczość Szek­spira naszym czasom. Piękne i twór­cze,ale jednocześnie kryjące w so­bie niebezpieczeństwo zagubienia po drodze samego Szekspira. "Makbet",na scenie Teatru Dra­matycznego - w przekładzie,insce­nizacji i reżyserii Bohdana Korzeniewskiego z Haliną Mikołajską i Janem Świderskim w rolach głów­nych - jest przedstawieniem, które w jakiś sposób nie spełniło pokładanych w nim zamiarów i nadziei. I to zarówno realizatorów,jak wi­dzów. Rzecz ciekawa,nie jest to wynikiem niedoskonałości reżyserii lub sztuki aktorskiej. Wydaje się,że indywidualność twórców,ich poprzednie inscenizacje i poprzednie kreacje nałożyły się na to dzieło sceniczne,dając efekt podobny te­mu,jaki zdarza się,gdy wykona­my kilka najbardziej choćby arty­stycznych fotogramów na jednej kliszy. Jest to więc "Makbet" współczesny i refleksyjny,jest to jedno­cześnie "Makbet" romantyczny. Ale najbardziej szekspirowska,a przy tym najbardziej nowoczesna jest scenografia. Jej pionowe akcenty nie tylko markują las,architekturę,nie tylko określają miejsce akcji,ale nagłym,śmiałym,dokonywającym się na oczach widzów prze­obrażeniem wyznaczają miejsce za­błąkanemu wśród zbrodni i namięt­ności człowiekowi. Wśród tych bru­talnych i lekkich jednocześnie akcen­tów scenograficznych,słaniające się i zawodzące wiedźmy wydają się jednym z rekwizytów przeniesionych przez reżysera z jego inscenizacji romantyków polskich. W kierunku łagodzenia brutalności,przenoszenia akcji niejako do wnętrza bohaterów,odrealistycznienia w pewnym sensie Szekspira poszedł Bohdan Ko­rzeniewski. Poszedł,mam wrażenie,świadomie,usuwając wszystko,co rzucałoby cień na klarowność i precyzję intelektualną dwu czoło­wych kreacji. Niech ich nic nie przy­słania. Niech nic nie kazi ich kla­rowności,nie brutalizuje wielkiego dialogu, jaki toczą bohaterowie sztu­ki z losem,który wybrali lub w któ­rego kierunku zostali popchnięci. Makbet Świderskiego,to Makbet współczesny,Makbet refleksyjny. Aktor prowadzi nas pewnie przez skomplikowane odczucia i tajemni­ce psychiki swego bohatera. Nie próbuje nam wyjaśniać motywacji jego czynów, odrzucając demoniczność wiedźm kierujących jego losem. To przede wszystkim człowiek współczesny,który nie może sobie dać rady ze swoimi namiętnościa­mi,skazany zostaje na wrogość ob­cego mu świata,którym sam jest dla siebie. W tej nowej i odręb­nej kreacji skupiły się poprzednie role Jana Świderskiego. Więcej,w koncepcji tej roli odnajdujemy okruchy współczesnych sztuk wystawia­nych w Teatrze Dramatycznym. Jest to konsekwencja świadcząca o wiejkiej indywidualności aktora i te­atru,ale jednocześnie brzmi jak sygnał ostrzegawczy. Przed skostnie­niem,monotonnością? Na pewno nie. Ta rola była zaprzeczeniem skost­nienia i rutyny. Niepokoi jej dosko­nałość. Doskonałość nie licząca się z tłem. A z tego tła wyrywa się tyl­ko Lady Makbet. To pięknie, że obo­je są tak inni od obrazu konwencjo­nalnego,jaki o tej parze królewskich zbrodniarzy zdołaliśmy sobie wyro­bić na podstawie tradycji i szkol­nych interpretacji. Lady Makbet za­grała Halina Mikołajska uczuciowo,niemal lirycznie. Nie robi wrażenia zimnej,wyrachowanej,krwiożer­czej. Nawet jej ambicje nie narzu­cają się widzowi z brutalną natrętnością. Jest doskonale amoralna,jest doskonale obojętna wobec zła i dla­tego daje się tak przez nie opano­wać. Później już jest tylko ofiarą,której dokonała. Jeśli Makbet w tym przedstawieniu musi konsek­wentnie iść od zabójstwa do zabój­stwa,czyniąc jednocześnie ze sobą stały tragiczny rozrachunek,to kró­lowa Haliny Mikołajskiej staje się jego wspólniczką na zasadzie prze­de wszystkim współodpowiedzial­ności za to pierwsze morderstwo,które otworzyło drzwi następnymi. A potem już król i królowa pozostają bezbronni,tak jak i ich ofiary. Ich bezbronność wobec zła,które obudzili,czyni te postacie bardzo współczesnymi,a jednocześ­nie wyrównuje granice, zmniejsza proporcje,gmatwa oceny etyczne. Szekspira pozostawiono gdzieś na uboczu. Pozostało tło dla współczesnej,ciekawej warsztatowo,do­skonałej kreacji Haliny Mikołaj­skiej i Jana Świderskiego.

Odejście od Szekspira przesądzi­ło o charakterze przedstawienia i o jego zakończeniu,które jest martwe i konwencjonalne. Odbiega np.od zamknięcia tej sztuki na scenie te­atru Żeromskiego w Kielcach. Tam było ono konsekwencją wielkiej mi­styfikacji Malkolma w scenie z Makdufem; gdy w teatrze kielec­kim młody król wkłada hełm zabi­tego Makbeta,obawiamy się,czy nie podejmie jego zbrodni. Nie od­czuwamy tego niepokoju w mart­wej końcowej scenie przedstawie­nia Warszawskiego. Wniosek: nie można lekceważyć historii,z któ­rej zrodziły się konflikty sztuk Szekspira, konflikty groźne dla wszystkich czasów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji