Artykuły

Jak się uprę, to nie ma mocnych

- Największe moje marzenie spełniło się, ale mam kilka partii, które chciałabym zaśpiewać. Bardzo chciałabym zaśpiewać Paminę w "Czarodziejskim flecie", czy Łucję w "Łucji z Lammermoor", ale na to potrzeba jeszcze czasu - mówi KRYSTYNA NOWAK, solistka Opery Nova w Bydgoszczy.

Przy muzyce zwierza się KRYSTYNA NOWAK, solistka Opery Nova, sopranistka, ostatnio odtwórczyni partii Gildy w operze "Rigoletto".

Rok 2014 był dla Pani przełomowy. Dwie duże role - Nastki w "Księżniczce czardasza" i Gildy w "Rigoletcie". Czy odkryła Pani w sobie pokłady komiczne w "Księżniczce"?

- Praca była bardzo przyjemna, to ogromna zasługa reżysera Wojciecha Adamczyka, który tak wspaniale potrafił nami pokierować, że każdy z nas odkrył w sobie cechy, których wcześniej nie dostrzegał.

Czy przygotowanie dwóch bardzo różnych partii to dla Pani duże wyzwanie?

- Nie patrzę na to, że są one różne. Przygotowywałam je przez pół roku. Szczerze przyznam, że na rolę Gildy miałam chrapkę od paru lat. Tylko czekałam, kiedy będzie możliwość wykonania tej partii. Dowiedziałam się z tablicy ogłoszeń, że będzie przygotowywane "Rigoletto", miałam ogromną satysfakcję z pracy i przyjemność śpiewania roli Gildy, która jest mi bliższa niż Nastka. Nastka była bardzo pozytywną postacią i przyjemną zabawą, Gilda to było bardzo duże wyzwanie i ogromny kawałek mojego serca.

Gilda to przepiękna, tragiczna rola, o której marzą młode śpiewaczki. Czy sama Pani zgłosiła się do dyrektora?

- Byłam u dyrektora, który często namawia nas żebyśmy sami sugerowali, jakie partie chcielibyśmy wykonywać. Wielokrotnie podpowiadałam tę partię, no i bardzo ucieszyłam się, że mogłam ją zaśpiewać. To partia wokalna wymagająca dużego nakładu sił fizycznych i umiejętności aktorskich. Zresztą u Verdiego nie ma łatwych partii wokalnych. Nawet zaśpiewanie dwóch zdań jest dużym wysiłkiem.

Oczarowała Pani bydgoską publiczność, która zapewne się zastanawia, skąd się Pani wzięła. Skąd Pani pochodzi?

- Z Częstochowy.

Czy bydgoski teatr operowy to był pierwszy Pani wybór?

- To była jedyna opera, która wówczas organizowała przesłuchania i oferowała etaty. Mam ogromny szacunek i wdzięczność dla pana dyrektora, że zdecydował się na mnie. Ukończyłam bydgoską Akademię Muzyczną w klasie prof. Urszuli Jankowiak, ale cały czas pracuję nad głosem u pani Haliny Fulary, dyrektor widział mnie na jakichś koncertach i postanowił zaproponować mi pracę. Cieszę się, że miałam ten etat i cieszę się, że miałam czas, aby dojrzeć do tak dużej roli.

Czy pochodzi Pani z rodziny muzycznej?

- Nie, w liceum zapisałam się do chóru Filharmonii Częstochowskiej. Kończyłam szkołę plastyczną, to jest rodzinna pasja - cała rodzina maluje. Jednak plastyka nigdy nie była mi tak bliska jak śpiewanie. Sama nie wiem, kiedy podjęłam decyzję, żeby iść do chóru, a potem osoby, które prowadziły ten chór zrobiły wszystko, żebym poszła na Akademię Muzyczną.

Czy myślała Pani, jakie cechy charakteru Pani pomagają, a jakie przeszkadzają?

- Oj, tak, myślałam. Na pewno pomagają mi upór i zawziętość. Jeżeli na coś się uprę - to nie ma mocnych, aby mnie z tej drogi zawrócili. Mam jednak świadomość co mogę osiągnąć, a na co nie mogę się rzucać.

A cechy, które Pani przeszkadzają?

- Jestem naiwna, zbyt otwarta i jestem osobą prostolinijną, co nie zawsze mi pomaga.

Czy ma Pani jeszcze czas na życie pozaoperowe, pozamuzyczne?

- Tak - i bardzo o to dbam. Uważam, że opera jest moją wielką miłością i pasją, ale potrzebuję domu, by móc wracać do niego. Mam także wielkie oparcie w moim narzeczonym. Dzięki niemu - ponieważ mój narzeczony nie jest muzykiem - mam duży dystans do różnych spraw, a to pozwala skupić mi się na rym, co jest najważniejsze. To bardzo ważne, żeby każdy z nas miał dom, do którego może wrócić i rodzinę, która kocha go bezwarunkowo. Bo śpiew jest wspaniały, ale w każdej chwili może coś się przydarzyć i zostajemy zupełnie sami.

Czy ma Pani swoje marzenia operowe?

- Największe moje marzenie spełniło się, ale mam kilka partii, które chciałabym zaśpiewać. Bardzo chciałabym zaśpiewać Paminę w "Czarodziejskim flecie" czy Łucję w "Łucji z Lammermoor", ale na to potrzeba jeszcze czasu.

A marzenia pozamuzyczne?

- W sierpniu wychodzę za mąż i szczerze powiedziawszy, przygotowania do tego wydarzenia zajmują mi większą część wolnego czasu.

A rodzina? jak Pani sobie ją wyobraża?

- Trzeba mądrze wybierać w życiu. Chciałabym mieć wszystko, ale wiem, że często osiąga się coś kosztem czegoś innego. Myślę o założeniu rodziny i domu. Na razie chciałabym być dobrą żoną.

***

Teczka osobowa

Krystyna Nowak urodziła się w Częstochowie, gdzie uczęszczała do Państwowej Ogólnokształcącej Szkoły Sztuk Pięknych im. Jacka Malczewskiego i IV Liceum Ogólnokształcącego im. Henryka Sienkiewicza. W 2011 r. ukończyła Wydział Wokalno-Aktorski Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy w klasie śpiewu solowego prof. Urszuli Jankowiak. Od 2011 r. jest solistką Opery Nova w Bydgoszczy.

***

Magda Jasińska zaprasza do wysłuchania audycji "Zwierzenia przy muzyce" w Polskim Radiu Pomorza i Kujaw w środę o godzinie 18.10.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji