Wrocław. Tankred Dorst o świętym i pustyni
Do Wrocławia przyjechał Tankred Dorst [na zdjęciu], autor sztuki "Pustynia", która premierę miała w sobotę 10 grudnia.
Postawny osiemdziesięciolatek o pięknej, białej czuprynie oraz Ursula Ehler, jego żona i współpracowniczka, wzięli udział w spotkaniu poświęconym postaci Charles'a de Foucauld. Życie francuskiego arystokraty, przed miesiącem beatyfikowanego w Watykanie, zainspirowało Dorsta do napisania "Pustyni". Foucauld, dandys, oficer armii kolonialnej, przeszedł w Afryce Północnej przemianę - stał się kapłanem, pustelnikiem z Sahary, opiekunem ubogich tuareskich rodzin. Zginął jako męczennik.
- W sztuce nie zastanawiam się, czym jest świętość i nieśmiertelność, nie szukam takich definicji. Zafascynowało mnie przejście z życia w bogactwie do ascezy - mówił dramaturg.
"Pustynię" pisał przez wiele lat, wciąż od nowa zadając sobie pytanie: kim jest ten człowiek?
- Był i dziki, i święty. W swym życiu grał wiele ról, bawił się nimi, równocześnie usiłując wyjść poza nakreślone dla nich granice - opowiadał Tankred Dorst.
Na spotkanie w Teatrze Polskim zaproszono też biografa świętego, brata Morisa ze wspólnoty Braci Małych Jezusa, która założona została z inspiracji działalnością Foucauld. On także przyznał, że Foucauld był "człowiekiem ekstremalnym", za młodu niewierzącym, nawróconym po spotkaniu z surowym pięknem pustyni. Jako dowód przywołał zdanie Foucaulda, że pustynia "ogołaca nas ze wszystkiego. Nic już na niej nie mamy poza piaskiem, wiatrem i wielką różnicą temperatur między dniem a nocą".
- To tam właśnie Bóg może do nas trafić i do nas przemówić - zaznaczał zakonnik, który sam również spędził sporo czasu, żyjąc na pustyni. - Gdy Foucauld wędrował przez Saharę jako żołnierz, poruszyła go wiara muzułmanów, którzy pięć razy dziennie przerywają wszystko cokolwiek robią, by modlić się do Boga. I porzucił swe dotychczasowe życie, by na nowo uczyć się chrześcijaństwa. I zaznał wiary.
Tankred Dorst na pustynię zawędrował tylko raz, w latach 60., zbierając materiały do filmu o Albercie Camus. Przyznał, że nigdy nie przeżył tak głęboko pustyni, ale pewnego razu, przez moment, odczuł, jak niezwykła panuje tam cisza.
- W mojej sztuce - wyjaśniał - chciałem zestawić wielobarwność kultury europejskiej tkwiącej mocno w Foucauld, z późniejszą ascezą pustyni. Jej pustką, oderwaniem od wszystkiego.
Czy Foucauld był normalny czy szalony? - pytał prowadzący spotkanie Wojciech Bonowicz, redaktor oficyny Znak.
- Był inny - odparł Dorst. - Oderwał się od Kościoła i poszedł prostą drogą Chrystusa, nie chcąc nawracać nikogo. Przekraczał społeczne i instytucjonalne reguły, przez co ludzie patrzyli na niego jak na błazna. To także chciałem pokazać w mojej sztuce - dodał twórca.
W spotkaniu wzięła również udział Ursula Ehler, żona i współpracowniczka Tankreda Dorsta.