Artykuły

HISTORIA WOJENNA. KRYJÓWKA W LWOWSKIEJ SPIŻARNI

Aktorka Maria Morska u progu II Rzeczypospolitej stała się sławą w artystycznym światku Warszawy. Jarosław Iwaszkiewicz wspominał po latach: "zabarwiała ona całą (...) naszą młodość, gdyż tak często wszystko, o czym się mówiło, wszystkie zainteresowania, mody literackie pochodziły od pani Marii".

W ciasnym pokoiku bez okna, dwa łóżka. Na jednym mąż, na drugim żona z kochankiem, skazani na siebie bez możliwości ucieczki. Mąż kochał żonę, żona kochała obu mężczyzn. Kochanek nienawidził obojga.

Podczas hitlerowskiej okupacji Lwowa Morska ukrywała się wraz z mężem i kochankiem w mieszkaniu przyjaciółki. Po wojnie opowiedziała tę historię Irenie Krzywickiej, która na kanwie opowieści Morskiej napisała opowiadanie "Zamurowany świat".

Kiedy w czerwcu 1941 r. do Lwowa wkroczyli Niemcy, Maria Morska nie zamierzała iść do getta. Wraz z kochankiem schroniła się w kryjówce w mieszkaniu przyjaciółki. Po pewnym czasie dołączył do nich mąż dawnej muzy skamandrytów.

Na początku marca 1945 r. pisarka i publicystka Irena Krzywicka przyjechała z Podkowy Leśnej do Łodzi. Chciała podjąć współpracę z wydawnictwem Czytelnik i miała też nadzieję, że spotka ocalałych z wojny znajomych. Jedną z pierwszych osób, na które się natknęła w stołówce Czytelnika, była Maria Morska. Płacząc, padły sobie w objęcia. Nie widziały się od września 1939 r.

Krzywicka podczas okupacji przeszła okropne rzeczy: jako Żydówka z pochodzenia ukrywała się pod zmienionym nazwiskiem, w Katyniu zginął jej mąż, we Lwowie Niemcy zamordowali jej wieloletniego kochanka Tadeusza Boya-Żeleńskiego, z powodu nagłej choroby zmarł jej starszy syn. A jednak, wysłuchawszy opowieści Morskiej, przyznała, że okupacyjne przeżycia Marii były straszniejsze od "międzyludzkiego piekła" opisywanego przez popularnego wówczas Jeana-Paula Sartre'a w jego ponurych egzystencjalistycznych dziełach.

Muza skamandrytów

Obie stały się w II Rzeczypospolitej znaczącymi postaciami w środowiskach warszawskiej inteligencji. Krzywicka zdobyła uznanie jako publicystka "Wiadomości Literackich" oraz autorka skandalizujących powieści. Morska (to nie nazwisko, to jej pseudonim sceniczny; naprawdę nazywała się Frenkiel) pod koniec listopada 1918 r. jako pierwsza kobieta została dopuszczona do kręgu poetów z grupy Skamander, którzy na Nowym Świecie w Warszawie powołali do życia kabaret literacki "Pod Pikadorem". Od kilku lat próbowała sił jako aktorka w Krakowie oraz Lublinie i szybko zdobyła przyjaźń Juliana Tuwima, Antoniego Słonimskiego i Jarosława Iwaszkiewicza jako zdolna deklamatorka wierszy skamandrytów, a także utworów innych poetów. Wedle świadków recytowała w dość nienaturalny sposób, ale, jak wspominał po latach Iwaszkiewicz, zapał Morskiej, a zarazem uczucie sympatii, jaką zewsząd ją otaczano, podnosiły jej interpretację.

Jej występy wryły się w pamięć bywalców "Pikadora". Boy, zobaczywszy Niutę (bo tak pieszczotliwie nazywali ją skamandryci) w słynnej kawiarni na Nowym Świecie, pisał zachwycony: "Oryginalna fizjonomia interesuje od pierwszej chwili, a utwierdza w tym zainteresowaniu głos, dziwny w istocie, wysoki, metaliczny, jakby umyślnie sztuczny. Bo byłbym niezręcznym pochlebcą, gdybym chwalił p. Morską za prostotę, kiedy ona świadomie jej unika. Przeciwnie, dąży - mam wrażenie - do tego, aby wywołać uczucie niepokoju; aby z pomocą ciągłego fonissimo, akcentu, gestu, gwałcić wrażliwość słuchaczy, nie pozwolić im ani na chwilę zdrzemnąć się na poduszce łatwej dekadencji. (...) W każdym razie tęsknię za tym, by usłyszeć Morską znowu, lubiłbym słuchać tego drapieżnego głosu. Nie darmo było się swojego czasu dekadentem".

W okresie występów w kabarecie "Pod Pikadorem" miała 23 lata, a od czterech lat była szczęśliwą żoną Bronisława Knastera, który w II Rzeczypospolitej stał się wybitnym profesorem matematyki na Uniwersytecie Warszawskim. Zasłynął jako topolog, odkrył tzw. Pseudołuk, zwany też "krzywą Knastera". Był opiekuńczym i wyrozumiałym mężem, a ich związek trwał, choć Morska regularnie wdawała się w romanse.

Związała się m. in. z Antonim Słonimskim, który - jak relacjonowała pod koniec życia Krzywicka - nie miał dobrego formalnego wykształcenia i nie wyrobił sobie nawyku systematycznego czytania, a Morska streszczała mu wiele książek. Uczyła go również, podobnie jak i innych skamandrytów, angielskiego, który znała świetnie dzięki dzieciństwu, które spędziła w Anglii. Poeta podobno długo namawiał Morską, by została jego żoną, ale zdecydowała się pozostać przy mężu mającym dobrą uniwersytecką posadę, dzięki której Knasterowie wiedli dość zamożne życie. Słonimski poślubił w 1934 r. cenioną w środowisku skamandryckim malarkę i rzeźbiarkę Janinę Konarską.

Pasje Marjusza Dawna i Hermana Rubinrauta

Zrezygnowała z kariery scenicznej i w latach 30. wiersze deklamowała już tylko w gronie najbliższych przyjaciół. Zaczęła natomiast publikować pod pseudonimem

"Marjusz Dawn" w "Wiadomościach Literackich", a w swych tekstach zajmowała się tematyką społeczną. Pisała np. o policyjnych łapankach na warszawskie prostytutki, o trudnej sytuacji kobiet w III Rzeszy czy o Żydach próbujących bezskutecznie emigrować z Niemiec przez Wielką Brytanię do USA. W drugiej połowie lat 30. wdała się w romans z Hermanem Rubinrautem, lekarzem, który obok Boya-Żeleńskiego, Krzywickiej i dr Justyny Budzińskiej-Tylickiej należał w Polsce do pionierów akcji "świadomego macierzyństwa" propagującej m.in. wiedzę o antykoncepcji, szczególnie wśród niższych warstw społecznych. Tej tematyce poświęcił w "Wiadomościach Literackich" kilkanaście artykułów. Rubinraut działał w pierwszej polskiej Poradni Świadomego Macierzyństwa przy ulicy Leszno w Warszawie, napisał wydaną po polsku i w jidysz broszurę pt. "Skuteczne i nieszkodliwe środki zapobiegania ciąży", której stutysięczny nakład rozdano w placówkach Towarzystwa Świadomego Macierzyństwa.

Ucieczka do Lwowa

Romans Morskiej z Rubinrautem (o którym Knaster wiedział i raz jeszcze odniósł się z pobłażaniem), przetrwał do wybuchu wojny. We wrześniu 1939 r. Morska została w Warszawie, choć jako Żydówka z pochodzenia musiała szczególnie obawiać się Niemców. Dlatego zrobiła wszystko, by niedługo po kapitulacji Warszawy wyjechać wraz z Rubinrautem na tereny zajęte przez ZSRR.

Trafili w końcu do Lwowa, dokąd uciekł również Knaster mający tam wielu znajomych matematyków. Dzięki nim (m.in. Hugonowi Steinhausowi i Stefanowi Banachowi) został profesorem lwowskiej uczelni przemianowanej przez Sowietów z Uniwersytetu Jana Kazimierza na Uniwersytet im. Iwana Franki. Nie bardzo wiadomo, czym wtedy zajmował się dr Rubinraut; można podejrzewać, że podjął pracę jako lekarz. Morska początkowo zdecydowała się na wspólne mieszkanie z mężem, co nie oznaczało zerwania z Rubinrautem.

Sytuacja Morskiej, jej męża i kochanka zmieniła się radykalnie z chwilą wkroczenia do Lwowa Niemców pod koniec czerwca 1941 r. - wszyscy troje wiedzieli, że ze względu na swe żydowskie pochodzenie muszą się ukrywać. Jednak w odróżnieniu od męża i kochanka atutem Morskiej był tzw. aryjski wygląd: z niebieskimi oczami i tlenionymi od lat na blond włosami mogła w miarę spokojnie poruszać się po mieście.

Knaster z początku ukrywał się w podlwowskiej wsi, a Morska z Rubinrautem znalazła schronienie u swej przyjaciółki nauczycielki (jej nazwisko nie jest znane, była to najpewniej koleżanka szkolna). Po kilku miesiącach dołączył do nich mąż i zaczęło się sartre'owskie "piekło", o którym opowiedziała Krzywickiej wiosną 1945 r.

Opowieść Morskiej Krzywicka przedstawiła w opowiadaniu "Zamurowany świat", w którym zmieniła ponoć tylko imiona bohaterów oraz szczegóły dotyczące ich profesji. Trudno dziś stwierdzić, czy zastosowana przez pisarkę licentia poetica (a skądinąd wiadomo, że Krzywicka nie stroniła od plotek) odnosiła się jeszcze do innych spraw czy faktów. W każdym razie to opowiadanie pozostaje właściwie jedynym źródłem (poza skąpymi wzmiankami we wspomnieniach przyjaciół Bronisława Knastera) przedstawiającym losy Morskiej pod niemiecką okupacją we Lwowie.

Kryjówka za kuchnią

Wedle Krzywickiej w mieszkaniu nauczycielki urządzili typową dla ukrywających się Żydów kryjówkę: rodzaj alkowy, bez okna, nawet dość obszernej, do której wejście dało się całkowicie zastawić czterodrzwiową szafą tak, że nikt by się nie domyślił że za nią znajduje się wolna przestrzeń. Kryjówka mieściła się w spiżarni przy kuchni. Najpewniej we wrześniu 1941 r., gdy Karl Lasch, hitlerowski gubernator Galicji, zarządził utworzenie getta we Lwowie, Morska i Rubinraut demonstracyjnie wyprowadzili się z kamienicy. Chodziło o to, by sąsiedzi nie podejrzewali, że w mieszkaniu nauczycielki przebywają Żydzi, którzy nie zamierzają podporządkować się zarządzeniu i pójść do getta. Pod osłoną nocy para powróciła do tajnego lokum.

Po kilku tygodniach tuż przed godziną policyjną w mieszkaniu nauczycielki zjawił się Knaster. Pytał o żonę. Gospodyni z początku nie chciała mu zdradzić prawdy, ale poruszona wynędzniałym wyglądem matematyka w końcu zaprowadziła go do kuchni i wystukała na drzwiach szafy umówiony znak. Morska wyszła, szlochając, uścisnęła męża, a gospodyni zgodziła się, by i on zamieszkał w kryjówce.

Krzywicka tak opisuje fragment ich wspólnego życia: W ciasnym pokoiku, bez okna, dwa łóżka. Na jednym mąż, na drugim żona z kochankiem. Albo może przeciwnie. Skazani na siebie bez możliwości ucieczki. Mąż kochał żonę, żona kochała obu mężczyzn, kochanek nienawidził obojga. Jeśli wierzyć Krzywickiej, między mężczyznami często dochodziło do bójek, ale ponieważ bali się denuncjacji sąsiadów, więc bili się w milczeniu. W takich sytuacjach Morska broniła własnym ciałem bardziej zagrożonego i z kolei gryzła i kopała napastnika. Potem następowały okresy przygnębienia i spokoju.

Życie w trójkącie...

Życie w zamknięciu, ciągłym stresie i poczuciu zagrożenia wyniszczało ich psychikę. Knaister przestał sypiać. Całymi nocami chodził tam i z powrotem po ciasnej klitce, mówiąc coś niezrozumiałego do siebie. Wedle Krzywickiej Morska starała się spędzać czas na podłodze. Rubinraut postanowił przetrwać do końca wojny za wszelką cenę, ale, jako najmłodszemu ciążyła mu wstrzemięźliwość seksualna. (...) Kiedy go "nachodziło", domagał się brutalnie miłości, groził awanturą, tym, że wymknie się z domu, pójdzie na gestapo, doniesie, a w zamian za donos uratują mu życie. Udało mu się czasem, ku przerażeniu pozostałych, wymknąć z domu o zmierzchu i zdobyć gdzieś wódkę albo bimber. Pił wtedy, awanturował się, groził jeszcze bardziej. Trzeba go było wspólnymi siłami obezwładnić, niemal kneblować usta, czasem przywiązywać do łóżka.

By udobruchać kochanka, Morska unikała intymnych kontaktów z mężem, który starał się godnie znaleźć w tej okropnej sytuacji. Chcąc nie chcąc, musiał jednak znosić nie tylko ataki furii Rubinrauta, ale również widok żony w ramionach innego mężczyzny. I zdarzało się wtedy, jak pisze Krzywicka, że Knaster szalał, groził, że udusi oboje i sam zagłodzi się na śmierć lub podetnie sobie żyły.

...i w czworokącie

Na dodatek jeszcze w Morskiej kochała się gospodyni mieszkania i żądała, by w ciągu dnia opuszczała kryjówkę i spędzała z nią czas. Nie była to pierwsza miłosna relacja z kobietą w życiu Morskiej. W1925 r. podczas wyjazdu na południe Francji pomiędzy nią a Anną Iwaszkiewiczową, żoną Jarosława, wybuchło, jak się zdaje, dość namiętne uczucie. Iwaszkiewiczową przez ponad rok z tym walczyła, a jako głęboko wierzącą katoliczką targały nią wielkie wyrzuty sumienia. Piotr Mitzner w książce "Tania i Jarosław Iwaszkiewiczowie" tak pisze o uczuciach Iwaszkiewiczowej do Morskiej: "Zaprzyjaźniły się, ale gdy przyjaźń zaczęła ewoluować w stronę namiętności - [Anna] uciekła, zerwała znajomość. Dlaczego nie próbowała po prostu zatrzymać na poziomie zdystansowanej przyjaźni? Czy nie miała na to sił, bo i ją pociągała ta nieprzeciętna kobieta, do czego nie chciała się przyznać przed sobą? Zrozumiała, że broniła się przed grzechem (...)".

Nic nie wiadomo o innych damsko-damskich związkach Morskiej, natomiast Krzywicka sugeruje wyraźnie, że właścicielka lwowskiego mieszkania była dawną kochanką Morskiej. I zgodziła się ją przyjąć pod swój dach (nawet razem z jej kochankiem i mężem) w nadziei na obudzenie dawnej namiętności. Współczuła Morskiej koszmaru stałego przebywania z kochankiem i mężem, ale jednocześnie niewolna była od uczucia triumfu. Maria, pisze Krzywicka, łatwiej teraz znosiła jej pieszczoty niż pieszczoty któregokolwiek z mężczyzn. Więcej też nocy spędzała w łóżku przyjaciółki, aby uciec od piekielnej atmosfery panującej w alkowie. To, co się liczyło, to tylko chwilowa bodaj ucieczka od zatęchłego schowka, gdzie jeszcze - na domiar upokorzenia - trzeba było postawić nocnik, służący wszystkim trojgu. Niepodobna było zbyt często odsuwać szafy. Tego rodzaju wielokrotne odsuwanie mogło wzbudzić podejrzenia któregokolwiek z sąsiadów Morska, choć emocjonalnie silniejsza od ukrywających się wraz z nią mężczyzn, w takich warunkach często doznawała zapaści psychicznych. Czuła się jednak odpowiedzialna za ich życie, z fałszywymi papierami wychodziła na miasto i załatwiała jedzenie; potrafiła iść piechotą osiem kilometrów na wieś, by odwiedzić ukrywających się tam przyjaciół męża.

Tleniła im też włosy, by również mogli wychodzić na spacery. Klaster w przeciwieństwie do Rubinrauta wychodził chyba często, skoro przez niemal trzyletni okres okupacji niemieckiej Lwowa zapisany był jako karmiciel wszy potrzebnych do badań laboratoryjnych w Instytucie Przeciwtyfusowym prof. Rudolfa Weigla. Miał zatem wiele okazji, by opuścić wspólną kryjówkę, w której gnieździł się z żoną i Rubinrautem, a jednak tego nie zrobił. Być może uważał, że legitymacja wydana przez prof. Weigla - żółty ausweis z niebieskim paskiem i pieczątką Institut fur Fleckfieber - nie gwarantuje mu we Lwowie całkowitego bezpieczeństwa.

"Obijali się więc wszyscy troje - pisała Krzywicka - o ściany alkowy jak dzikie zwierzęta o kraty klatki. Właściwie było wyjście (...), wymknąć się któregoś wieczora, pójść za miasto, odebrać sobie życie w jakimś rowie i niech sobie szukają tożsamości trupów".

Morska wielokrotnie prosiła gospodynię o załatwienie trucizny, ale ta za każdym razem odmawiała. Wszystko więc współistniało razem: picie, bójki, przyjaźń, nienawiść, mówienie od rzeczy i do rzeczy, milczenie, miłość... Miłość okazała się najmniej trwała.

A tobie nie dziękuję

Gdy 28 lipca 1944 r. Niemcy ostatecznie wycofali się ze Lwowa, Knaster i Rubinraut czym prędzej opuścili kryjówkę. Z gospodynią mieszkania i Marią pożegnali się bardzo zdawkowo. Kobiety mieszkały razem do zimy. W styczniu Morska postanowiła wyjechać do Warszawy. Wedle Krzywickiej swej przyjaciółce powiedziała wtedy: "A tobie nie dziękuję, za takie rzeczy nie można dziękować".

Gdy Krzywicka spotkała Morską na początku marca 1945 r., widać na niej było ogromne piętno przeżyć okupacyjnych. Wychudła, posiwiała, jej twarz pokryła się zmarszczkami. A jednak dzięki protekcji Krzywickiej zaczęła znów publikować artykuły pod pseudonimem Marjusz Dawn, w "Polsce Zbrojnej" ukazały się jej trzy relacje z pobytów w zrujnowanej Warszawie. 22 maja 1945 r. Morska weszła do łódzkiego mieszkania Krzywickiej i zapowiedziała, że jedzie po raz kolejny do stolicy. Napomknęła też mimochodem: - "Ale gdybym umarła..."

Krzywicka żachnęła się na te słowa: - "Nie zawracaj głowy, nie umrzesz. Jeżeli ktoś ma umrzeć, to raczej ja, bo tyś przeżyła ciężkie rzeczy, ale ja przeżyłam rzeczy straszne, zupełnie nie do przyjęcia. Nie zawracaj głowy, zobaczymy się za dwa czy trzy dni".

Nie zobaczyły się już nigdy. Tej samej nocy Morska doznała ataku serca. Nocowała w mieszkaniu Władysława Wolskiego, później, w latach 1949-50, ministra administracji publicznej. Nie chciała niepokoić gospodarzy bólami w klatce piersiowej. Szybko jednak w kręgach inteligencji zaczęła krążyć fałszywa pogłoska, że popełniła samobójstwo. W pogrzebie na Powązkach 26 maja 1945 r. brało udział niewiele osób.

Bronisław Knaster wykładał matematykę na Uniwersytecie Wrocławskim, ożenił się ponownie, dożył 1980 r. Herman Rubinraut zmienił nazwisko na Henryk Babiniak, ożenił się w 1946 r. i wrócił do praktyki lekarskiej. Zmarł w Warszawie w l978r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji