Artykuły

Heroina czyli Anna Lutosławska

Heroina - główna bohaterka sztuki teatralnej. Ile takich ról zagrała ANNA LUTOSŁAWSKA, mająca w swoim dorobku dziesiątki kreacji teatralnych, telewizyjnych, filmowych? Heroina - takiego właśnie określenia użyła profesor Bożena Frankowska w laudacji z okazji wręczenia Artystce Nagrody im. Ireny Solskiej Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych.

Nagroda, przyznawana od 2010 roku, została ustanowiona z myślą o wyróżnianiu wybitnych polskich aktorek, których twórczość wywiera znaczący wpływ na rozkwit sztuki aktorskiej. Patronka jej należy do legend polskiego teatru. Kapituła nagrody stawia kandydatkom bardzo wysokie wymagania artystyczne. Dotychczas ten zaszczytny laur otrzymały Danuta Szaflarska, Nina Andrycz i Emilia Krakowska. Do tego prestiżowego grona dołączyła Anna Lutosławska, odbierając 11 września br. na Scenie Miniatura Teatru im. J. Słowackiego to zaszczytne wyróżnienie za całokształt dorobku artystycznego, a także za istotny wpływ na rozwój polskiej sztuki aktorskiej.

"Dorobek artystyczny, pedagogiczny i literacki Anny Lutosławskiej stawia ją w rzędzie najwybitniejszych artystek teatru, które łączyły aktywną obecność na scenie z pasjami pedagogicznymi, misją społeczną i darem utrwalania swoich obserwacji słowem - najświeższym dowodem tej zdolności jest wydana w tym roku książka wspomnieniowa Skojarzenia zapisane w brulionie" - to fragment uzasadnienia werdyktu kapituły nagrody.

Skojarzenia zapisane w brulionie to najnowsza pozycja literacka, ale nie jedyna w dorobku Artystki. Poprzedziły ją tomiki wierszy, bajki dla dzieci, artykuły w "Dzienniku Polskim", literackie opracowania scenariuszy. Nie na końcu - teksty publikowane u nas, w "Krakowie". A przecież Anna Lutosławska to przede wszystkim Aktorka! Aktorka - kojarzona z krakowskim teatrem, ze sceną przy pi. św. Ducha, na której zagrała wiele heroin, chociaż nie tylko na tej scenie i nie tylko w Krakowie.

Urodzona w Krakowie, tutaj w czasie okupacji uczęszczała do konspiracyjnego gimnazjum, uczyła się gry na fortepianie i skrzypcach, a po wojnie wstąpiła do Studia Dramatycznego przy Starym Teatrze. Zaczęła też występować na krakowskich scenach: w "Wesołej Gromadce" prowadzonej przez Marię Biliżankę (1945), w Studiu Aktorskim przy Starym Teatrze (1945), w Teatrze Kameralnym TUR (1946-47). Potem był Wrocław - Teatry Dramatyczne i w roku 1952 powrót do Krakowa, do Państwowych Teatrów Dramatycznych. Po ich podziale, w 1954 roku, została w zespole Teatru im. Juliusza Słowackiego. W roku 1957 zaangażowała się do Teatru Ludowego w Nowej Hucie kierowanego przez Krystynę Skuszankę. Była filarem tego zespołu, z którym przeniosła się do Teatru Polskiego we Wrocławiu (1964-72). W sezonie 1972/73 wróciła do Krakowa, do Teatru im. Juliusza Słowackiego kierowanego przez K. Skuszankę i była w zespole tego teatru do roku 1981.

Tak wyglądałaby ankieta personalna z zapisem kariery zawodowej. Ale to przecież kariera Aktorki i to kariera Artystki przez duże A! A więc te lata wypełnione są dziesiątkami ról, kreacji, nagród, sukcesów, także i ciężkiej pracy. Grała bardzo dużo, wkładając w role swój talent, oddanie sztuce teatru i pracę. Gdy w 1954 r. zagrała Gruszę w polskiej prapremierze "Kaukaskiego kredowego koła" B. Brechta, można było przeczytać opinie: "Piękna i liryczna, a przy tym inteligentna, mniej ludowa, mniej realistyczna, daleko bliższa polskiej szlachciance"; "Krucha, ale pełna wewnętrznej determinacji i siły", otrzymała za tę rolę wyróżnienie w sekcji teatru. Takich wyróżnień i nagród było wiele, wspaniałych recenzji też. Grała w dramatach Szekspira, Słowackiego, Wyspiańskiego, w dramacie antycznym, współczesnym polskim i obcym. Trudno wybrać, zawyrokować, która z ról jest najlepsza, najważniejsza. Księżniczka w "Śnie srebrnym Salomei" czy Idalia w "Fantazym", Roza Weneda w "Lilii Wenedzie" [na zdjęciu] Słowackiego czy Rozalinda w "Jak wam się podoba", Hermiona w "Opowieści zimowej" czy Miranda w "Burzy", Gertruda w "Hamlecie" Szekspira czy Panna Młoda lub Rachel w "Weselu" Wyspiańskiego, Antygona w dramatach Sofoklesa, Kasandra w "Orestei" Ajschylosa czy tytułowa Wassantasena w dramacie Siudraki?

I tak można jeszcze długo wymieniać, bez rozstrzygnięcia, więc może przywołam opinię specjalisty i uważnego obserwatora. Profesor Zbigniew Raszewski w "Spacerku w labiryncie" tak opisał jej rolę Rozalindy w "Jak wam się podoba" (reż. K. Skuszanka, Wrocław 1966) "Jest czujna, inteligentna, w zasadzie nieufna... W gruncie rzeczy co scena, to nowy odcień, który Lutosławska wydobywa za pomocą innego zabarwienia, innej wysokości i natężenia głosu. Głos to, warto zanotować, o dużej skali, choć nie zawsze tak samo silny, na górze słabszy, w dolnych rejestrach zaskakująco mocny i dźwięczny. Na średnicy ma jakąś dziwną, ciemną barwę, która najbardziej nas uderzyła, gdy Lutosławska grała Księżniczkę w "Śnie srebrnym Salomei" (1959). (...) Na scenie wypada to bardzo przekonująco, może dlatego, że postaci tego rodzaju wydają się mocną stroną Lutosławskiej. Świadczyłaby o tym jej Księżniczka w "Śnie srebrnym Salomei". Była to inna postać, inaczej grana, ale także zawiła. Inteligencja, zmysłowość, intuicja, dowcip, wszystko się to mieszało w bardzo osobliwych konfiguracjach". A wcześniej w swoim "Raptularzu" pisał: "Był to prawdziwy powrót Słowackiego na polską scenę. Brzmienie wiersza chwilami upajające, szczególnie gdy mówiła Anna Lutosławska. Piękna, zgrabna, bardzo utalentowana. Księżniczka w "Śnie srebrnym była jej życiową" rolą".

Sądzę, że sama Aktorka pytana o życiową rolę nie potrafiłaby jednoznacznie rozstrzygnąć, ale jestem pewna, że zwróciłaby uwagę na kreacje w swoim Teatrze Jednego Aktora, w którym jest autorką adaptacji, reżyserem i aktorką. Za monodram według Tomasz Manna "Zamienione głowy" otrzymała nagrodę na V Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Jednego Aktora we Wrocławiu (1970), "Cudzoziemka" według Marii Kuncewiczowej otrzymała Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki (1977). Podejrzewam, że właśnie "Cudzoziemka" to jej ukochane dziecko. Z wielkim sukcesem grała ten monodram przez kilka lat na Scenie Miniatura i także poza siedzibą macierzystego teatru: na XIV Warszawskich Spotkaniach Teatralnych (1978), w Ognisku Polskim w Londynie (1989) i objechała z nim wiele miejscowości, wszędzie zdobywając uznanie publiczności.

Szczególną rolą była dla niej rola Heleny Modrzejewskiej w "Bracie naszego Boga" Karola Wojtyły, wystawionym w Teatrze im. J. Słowackiego (1980). Dla aktorki zagrać inną sławną aktorkę to wielkie wyzwanie. I tu odwołam się do opinii teatrologa, profesora Emila Orzechowskiego, który tak porównał obie artystki: "Są to przede wszystkim te same fale myślenia o sztuce, o aktorstwie, nawet te same wybory ukochanych ról - Szekspir, Słowacki. Precyzyjny opis gry aktorskiej Lutosławskiej sporządzony przez profesora Zbigniewa Raszewskiego pokazuje, że środki aktorskie obydwu były podobne: niezwykły wdzięk, estetyka gestu i ruchu, no i głos, który nie operuje wielką skalą, ale jest w stanie oddać wszelkie subtelności. I jeszcze podobieństwa pozateatralne obu pań: rodzina, dzieci, działalność charytatywna".

Ta działalność to czynny wolontariat. Anna Lutosławska-Jaworska od ponad 30 lat pomaga dzieciom w krakowskim ośrodku dla dzieci niewidomych przy ul. Tynieckiej. Została doceniona za aktywność społeczną przez Krakowski Klub Soroptimist International, który przyznał jej tytuł Krakowianki Roku 2013. Tytuł przyznano "za otwarte serce i życie z pasją".

Artystka ma wiele pasji: pisze, maluje, reżyseruje, fotografuje, jest cenionym pedagogiem, ale najważniejszy jest teatr, bo "teatr pociąga, oszałamia, żąda poświęcenia, oddania bez reszty, pochłania czas, nie liczy się z godzinami, ze zdrowiem, daje chwile uniesień, syci sukcesem, ofiarowuje łzy rozpaczy i szczęścia na przemian, zmusza do myślenia, dokształcania, pokory, można odejść od niego z własnej woli, nie można go całkiem zapomnieć" - napisała w "Skojarzeniach zapisanych w brulionie".

Kiedy w 1981 zakończyła "etatową pracę" w Teatrze im. J. Słowackiego i wyjechała z mężem, Michałem Jaworskim, do Oranu w Algierii, występowała dla tamtejszej Polonii z recitalem "Nietrwałe i trwożne" opartym na poezji i nieznanych listach M. Pawlikowskiej--Jasnorzewskiej. W latach 90. grała i reżyserowała w Teatrze Małych Form POSK (Theatre of Smali) w Londynie. Między innymi wystąpiła tam z monodramem "Pawlikowska-Jasnorzewska" (w 1989), przedstawiła "Tryptyk polski" (1990), monodram "Bohiń" wg powieści T. Konwickiego (1991), po którym w londyńskim "Dzienniku Polskim" pisano: "Lutosławska doskonale radzi sobie z najtrudniejszym nawet materiałem literackim, przekładając go na język teatru. Jest wszechstronna: sama opracowuje tworzywo literackie, reżyseruje i występuje. Spektakle Lutosławskiej, choć jest sama na scenie, zaludniają się... Spektakl ten trudno opisać, trzeba go zobaczyć, przeżyć".

Trudno o tak wszechstronnej Artystce napisać wszystko i wyczerpująco, wyliczyć jej wszystkie przymioty, talenty, zasługi, należy się cieszyć, że jest nagradzana i że jest wśród nas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji