Bogusławski w Wilnie
Czasem teatr potrafi zaskoczyć nawet zblazowanych bywalców. "Szalbierz" to sztuka napisana przez Węgra. Jej bohaterem jest.. No, właśnie: Wojciech Bogusławski. Ojciec naszego teatru. Żeby było jeszcze dziwniej: węgierski autor nie zadowolił się tematem patriotycznym, rodem z "Krakowiaków i górali", lecz pokazał Bogusławskiego już dawno po przekroczeniu smugi cienia. Starego i okulałego, pogrążonego w zapomnieniu i długach. Taki to właśnie ojciec sceny narodowej zjawia się w Wilnie, by zagrać w "Świętoszku". Dyrektor teatru gra przy okazji swoją grę: idzie mu o załatwienie dotacji, toteż finał łączy z apoteozą cara i carskich rządów. Zadbawszy o to, aby w loży zasiadł gubernator... Co z tego wszystkiego wynikło - nietrudno, a właściwie trudno przewidzieć, gdyż dramaturg Spiró skonstruował swój utwór z ogromnym wyczuciem efektu. Umie ciekawie opowiadać, czyniąc z anegdoty - utwór niemal sensacyjny. A przy tym wcale nie płaski, banalny, natrętnie dydaktyczny, co bywa zmorą sztuk o sławnych postaciach. Odbrązowiony Bogusławski tym bardziej okazuje się postacią ze szlachetnego kruszcu, a pod jego wpływem marni i w gruncie rzeczy żadni aktorzy wileńscy nagle rosną na bohaterów prawdziwego dramatu. Oczywiście, ze sztuką Węgra nie byłoby tak dobrze, gdyby nie reżyser Maciej Wojtyszko. Dar teatralizowania niescenicznych kwestii, nadanie spektaklowi rytmu, wydobycie sensu w sposób inteligentny i twórczy - oto zalety tej reżyserii naprawdę partnerskiej wobec literatury. Rzadko zdarza się także, aby przedstawiciel młodej generacji reżyserskiej tak świetnie prowadził aktorów, wydobywając z nich dotąd nieujawnione możliwości. Jerzy Kamas może śmiało zapisać rolę Bogusławskiego jako swoje najwybitniejsze dokonanie aktorskie. To samo dotyczy Mariana Kociniaka (Każyński). Prawdę powiedziawszy w przypadku "Szalbierza" powtarza się sytuacja przedwojenna, kiedy to recenzenci wyznawali, że "należałoby przepisać cały afisz". Całego nie przepiszę, lecz na wdzięczność widzów zasłużyli z pewnością: Elżbieta Starostecka, Ewa Wiśniewska, Krystyna Borowicz, Leon Pietraszak, Marian Opania, Tadeusz Borowski, Emilian Kamiński... Przedstawienie w Ateneum będzie cieszyć się zasłużonym powodzeniem. Czasy takie, że Węgrów lepiej oglądać w teatrze niż np. na granicy.