Artykuły

Dramaturg musi być artystą

W programie Roku Polsko-Niemieckiego zaprezentowaliśmy na małej scenie Schauspiel Frankfurt przedstawienie przygotowane przez laboratoryjne studio baz@rt. Działa ono przy Starym Teatrze w Krakowie, a powstało, by poszerzać repertuar narodowej sceny o nowe współczesne tematy i dramaty. Dzięki temu na afisz trafiły m.in. "Komponenty", rzecz o pozbawionych perspektyw, narkotyzujących się nastolatkach z typowego polskiego osiedla - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

"Komponenty" Małgorzaty Owsiany potwierdzają kryzys nowej polskiej dramaturgii. Spektakl uratowali pełną zaangażowania grą młodzi aktorzy Starego Teatru.

Utwór ten pokazuje, że dochodzi do głosu grupa młodych dramaturgów. Buntują się przeciwko szmirze telewizyjnych oper mydlanych, które w trudnej kapitalistycznej rzeczywistości mają dostarczać jedynie pozytywnych emocji. Wzorem niemieckich brutalistów nie chcą pomijać trudnych tematów. Niestety podjęcie ich nie gwarantuje jeszcze sukcesu. Zwłaszcza gdy tworzą sztuczydła równie kiczowate jak telenowele.

Co prawda, zaangażowane społecznie, ale schematyczne niczym socrealistyczne produkcyjniaki. Robotniczych bohaterów walczących o większą wydajność pracy zastąpili antyherosi bijący rekordy w spożywaniu narkotyków i w seksualnych ekscesach. Słabości "Komponentów" ujawniła niedawno ich warszawska realizacja, przygotowana na otwarcie offowego Teatru Wytwórnia. W Starym zarówno reżyserowi Michałowi Borczuchowi, jak i młodym aktorom tekst Małgorzaty Owsiany posłużył jedynie za szkic do spektaklu, od którego trzeba zacząć pracę nad dialogami. Dokonali w nich radykalnych zmian i udało im się pobudzić martwą, publicystyczną materię do życia. Tchnęli je także w postaci.

Dzięki transowej grze zainteresowali widownię, która jako pierwsza w Europie oglądała spektakle brutalistów. Ich epigoni w Niemczech narażają się na śmieszność. Chwała krakowskim aktorom za wysiłek, szkoda jednak, że nie mogą uczyć się zawodu i docierać do młodej widowni z wartościowymi literackimi tekstami.

Próbkę tego, czym może być nowa polska dramaturgia, dała już niemiecka edycja baz@rtu, pokazując m.in. "Noc" Andrzeja Stasiuka. Sztukę o tym, jak bliski śmierci, nienawidzący Polaków bogaty Niemiec musi skorzystać z przeszczepionych organów polskiego złodzieja, który chciał go okraść. Tylko takie niekonwencjonalne teksty pozwalają mówić niebanalnie o współczesności, w tym przypadku uwalniać polsko-niemieckie relacje od stereotypów i uprzedzeń.

Ciekawy efekt osiągnął Paweł Miśkiewicz, szef baz@rtu, który w pięć dni przygotował z frankfurckimi aktorami "Ciemno wszędzie" Pawła Sali.

Typowych dla sztuk brutalistów bohaterów zderzył z metafizyczną sytuacją śmierci, pokazał ich w obrzędzie Mickiewiczowskich "Dziadów" prowadzonym przez Guślarza. Ożywił przestrzeń całego teatru - garderoby, rampę, korytarz magazynu.

Spotkanie, które miało być ledwie próbą czytaną, zmieniło się w intrygujący spektakl o tym, jak miałkie jest życie, gdy ograniczyć je do pracy, seksu, alkoholu i narkotyków. Na tym tle widać też, jak banalne są dramaty, gdy autor, reżyser i aktorzy nie mają talentu ani artystycznych ambicji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji