Artykuły

Wojciech Kilar zmarł rok temu w Katowicach

Matka kompozytora była wybitną aktorką, m.in. na scenach Rzeszowa, Krakowa i Katowic... Wojciech Kilar przyznawał, że od dziecka uwielbiał... kulisy teatralne - w 1. rocznicę śmierci Wojciecha Kilara, wspomnienie autorstwa Henryki Wach-Malickiej.

Znamy jego muzykę, osiągnięcia i nagrody, ale czy wiemy, jaki był na co dzień? Dziś kilka wspomnień o artyście, widzianym z bardziej prywatnej perspektywy.

O Wojciechu Kilarze mówi się czasem "kompozytor nie do ogarnięcia". Jego twórczość jest nie tylko zróżnicowana w formie, ale też w nastroju i strukturze muzycznej. Z drugiej strony, większość słuchaczy, dosłownie po pierwszych taktach muzyki, odgaduje bezbłędnie "to Kilar, trudno się pomylić".

Nie każdemu artyście dane jest stworzyć oryginalny, własny styl, a jednocześnie pozostać kompozytorem zaskakującym słuchaczy każdym nowym utworem. Jemu się udało.

Świadomy swego talentu i możliwości, do końca pozostał jednak Wojciech Kilar człowiekiem niebywale skromnym. Taka postawa wynikała w dużej mierze z wrodzonych cech charakteru, ale i z faktu, że prawdziwej wielkości pycha po prostu się nie ima. Pamiętam rozbawienie kompozytora na żartobliwą sugestię objęcia jego twórczości wspólną nazwą "kilaryzm". - Wykluczone - stwierdził - ja niczego w muzyce nie odkryłem. Ja tylko sprytnie wykorzystuję to, co prawdziwi mistrzowie stworzyli dawno temu.

Taki zdolny, a taki... normalny Lipiec 2007. Trwają Dni Kilara, zorganizowane przez Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach, niestrudzoną propagatorkę muzyki kompozytora "Krzesanego". Pomysł jest fantastyczny, choć niektórym melomanom wydaje się cokolwiek karkołomny, bo zakłada popularyzację utworów mistrza na każdym kroku, nawet w... galeriach handlowych. Tymczasem to strzał w dziesiątkę. Na spotkaniu z kompozytorem w Empiku - tłum.

A pytania padają najróżnorodniejsze. Od poważnych, stricte profesjonalnych, o inspiracje twórcze czy pracę nad kompozycją utworów symfonicznych, po: - Jak się pan czuje, słysząc kibiców siatkarskich, którzy pana pieśń z filmu "Pan Wołodyjowski" uczynili swoim hymnem?

Obserwuję z podziwem zachowanie Wojciecha Kilara. Jedyne, co przyjmuje ze skrępowaniem, to komplementy. Na resztę pytań odpowiada rzeczowo i wyczerpująco, a gdy trzeba - z poczuciem humoru. Miejsce, w którym odbywa się ta rozmowa, nie ma najmniejszego znaczenia. To jest zwyczajny dialog artysty i odbiorców jego sztuki. Przypadkiem spotkali się w sklepie z płytami, i tyle. Kompozytor opowiada o swojej drodze twórczej. O tym, jak po okresie "buntu", z biegiem czasu zaczął doceniać harmonię i urodę dźwięków. A potem - nawet pojedynczy dźwięk, który tym piękniejszy mu się wydaje, im dłużej trwa. O tym, że taka sugestia (co do długości) bywa trudna dla wykonawców, ale i inspirująca, o czym mu instrumentaliści często mówią, a co bardzo go cieszy. I o tym wreszcie, że uwielbia siatkówkę, więc jest zwyczajnie dumny z tego, że "Pieśń o małym rycerzu" stała się hymnem jej kibiców.

- Niesamowite - słyszę z tylnego rzędu - taki zdolny, a taki normalny facet.

Wrażliwość, talent, mądrość

Wiosna 2014. Ukazuje się pierwsza po śmierci Wojciecha Kilara płyta z nagraniami jego utworów, w wykonaniu jednej z najlepszych polskich orkiestr - Orkiestry Kameralnej Miasta Tychy AUKSO.

To miała być wspólna artystyczna przygoda muzyków i kompozytora, bo też obydwie strony były podekscytowane perspektywą współpracy. I choć stan zdrowia Wojciecha Kilara pogarszał się pod koniec 2013 roku, nikt nie przypuszczał, że na promocji go zabraknie.

Marek Moś, pod dyrekcją którego album powstawał, cieszy się jednak, że kompozytor "był blisko" tej płyty w czasie, gdy orkiestra nad nią pracowała. Uczestniczył w nagraniach, życzliwie komentował, a pierwsze tzw. odsłuchania szczerze mu się podobały. Cieszył się, że tak interesująco można jego utwory interpretować.

- Dziś szczególnie ważne - mówi Marek Moś - wydaje się to, że utwory na płytę wybierał sam kompozytor. Muzyka, którą zaproponował, na pewno była mu bardzo bliska i obrazowała różne etapy drogi twórczej. Krótko mówiąc, do każdego wykonywanego przez nas utworu Wojciech Kilar miał emocjonalny stosunek; każdy wiązał się z ważnym momentem jego życia. Inna rzecz, że gdybym to ja miał decydować, najpewniej wskazałbym te same utwory, bo one jakoś sumują dorobek kompozytora. I jego podejście do świata. Choćby ukochanie gór, których niebezpieczeństwa był równie świadomy jak piękna. Nagraliśmy na dwóch płytach: Małą Uwerturę, Exodus, Orawę, Siwą Mgłę, Kościelec i Krzesanego, ale również - po raz pierwszy - II Koncert fortepianowy. Jestem dumny, ze mogłem z tym wybitnym artystą pracować. Nie tylko z wielkim artystą, także z wrażliwym i mądrym człowiekiem, który znał swoją wartość, ale nie miał ani grama zarozumiałości. Powiedział mi przecież kiedyś: "Byłbym szczęśliwy, gdyby choć jeden mój utwór przetrwał próbę czasu"... - dodaje Marek Moś.

Przecież jest... I będzie

Jesień 2014. W Katowicach szykuje się wielkie święto - otwarcie nowej siedziby NOSPR. Piękny gmach ma już swój adres - stoi przy placu Wojciecha Kilara. A na koncercie inauguracyjnym z estrady rozbrzmiewa, perfekcyjnie wykonana, każda nuta "Siwej mgły".

- Szkoda, ze Wojtka już nie ma - mówi starsza pani. - Przecież jest - odpowiada jej towarzysz. Bez cienia egzaltacji, za to z przekonaniem.

Luty 2015. W szkołach licealnych rozpoczynają się próby do studniówkowego poloneza. Kompozytor? Wojciech Kilar!

Katowiczanin z wyboru Artysta urodził się we Lwowie, ale przez 65 lat mieszkał w Katowicach, które uważał za swoje miasto. Nigdy nawet nie pomyślał o ich opuszczeniu, choć mógł zamieszkać w najbardziej ekskluzywnych miejscach świata! Zmarł 29 grudnia 2013 r. w Katowicach w wieku 81 lat.

Obok utworów symfonicznych sławę przyniosła artyście muzyka filmowa Skomponował muzykę do ponad 130 obrazów kinowych, w tym do "Drakuli", "Pianisty", "Ziemi obiecanej", "Pana Tadeusza" oraz wszystkich filmów Krzysztofa Zanussiego.

Neonilla Kilar

Matka kompozytora była wybitną aktorką, m.in. na scenach Rzeszowa, Krakowa i Katowic... Wojciech Kilar przyznawał, że od dziecka uwielbiał... kulisy teatralne.

--

Na zdjęciu: Wojciech Kilar podczas uroczystości zawieszenia wiechy na budowie nowej siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, 12.04.2013 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji