Piotruś Pan, czyli nikt nie jest do końca dorosły
Sposób na sukces, jaki osiągnął Janusz Józefowicz jest wbrew pozorom niezwykle prosty. Oto należy wziąć sporo autentycznego talentu, dodać niepospolitą umiejętność twórczej współpracy z ludźmi, ogromną pracowitość, upór, duże wymagania w stosunku do siebie i szczyptę szaleństwa. Wymieszać to wszystko i sukces gotowy. Proste? Aż dziwne, że tak go wokół mało... Józefowicz przyzwyczaił nas, że czegokolwiek się dotknie i cokolwiek stworzy, osiąga sukces. Tak było z "Metrem" w Polsce i w Moskwie, tak jest z każdym autorskim przedstawieniem w Studiu Buffo i spektaklami poza macierzystym teatrem. Najnowszym przykładem na to, że można zrobić znakomity musical w kraju nie posiadającym znaczących tradycji w tym względzie, jest "Piotruś Pan". Najnowsze dzieło złotej trójcy: Przybora-Stokłosa-Józefowicz można wreszcie obejrzeć w gościnnym Teatrze Muzycznym "Roma". Jest to przedstawienie niezwykle. I to pod każdym względem. Niezwykle piękny i poetycki jest tekst Jeremiego Przybory, niezwykła i wspaniała jest muzyka Janusza Stokłosy i niezwykłe, szalone i genialne są pomysły inscenizacyjne, reżyserskie i choreograficzne Janusza Józefowicza. Niezwykłe są - scenografia, kostiumy i efekty wizualne. Niezwykli są wreszcie wykonawcy. Nie tylko ci profesjonalni, jak Edyta Geppert, Wiktor Zborowski czy Mariusz Czajka, ale także główni bohaterowie przedstawienia, czyli dzieci. "Józek" udowodnił wielokrotnie, że potrafi wydobyć ze zdolnej młodzieży i zawodowych aktorów pełnię ich talentu. Jak potrafił w krótkim czasie uczynić z małych dzieci najprawdziwszych profesjonalistów, pozostanie jego tajemnicą. Czy zrobił to za pomocą czarów? A może wystarczył mu prosty przepis na sukces, który podałem na początku?
Faktem jest, że niezależnie od wieku, jesteśmy zafascynowani przygodami Piotrusia Pana od początku do końca. Niezależnie od wieku, gdy na scenę wpływa ogromny jak cały teatr statek piracki i oddaje salwę z dział pokładowych, lub po widowni biegają ludożercy, chowamy się ze strachu pod krzesła. Niezależnie od wieku lecimy z Piotrusiem i Wendy nad miastem i płyniemy pod wodą. Bo tak naprawdę, wszyscy mamy w sobie coś z Piotrusia, chłopca, który nie chciał dorosnąć...
Warto dodać, że nawet cały talent Janusza Józefowicza nie wystarczyłby, gdyby nie twórcza współpraca dyrekcji i pracowników Romy oraz pomoc ze strony sponsorów - Ery GSM, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Gminy Warszawa Centrum i Dzielnicy Śródmieście.