Artykuły

Żeby tylko wyspa nie spadła!

Dziś w teatrze muzycznym Roma jubileuszowe 150. przedstawienie musicalu "Piotruś Pan" Janusza Stokłosy. Specjalnie na to przedstawienie przyjeżdżają do Warszawy widzowie z całej Polski. Nikt nie ma wątpliwo­ści, że "Piotruś Pan" odniósł sukces artystyczny i finansowy. Podczas 149 spektakli obejrzało go już po­nad 120 tysięcy osób.

Rozczochrane i roześmiane dzieci, aktorzy musicalu, biegają po teatrze Roma. Opanowały też sekretariat dyrektora Wojciecha Kępczyńskiego. Właśnie tam siedzi długowłosa dziew­czynka. To nasza Wendy - przedstawia Zuzię Madejską dyrektor. - Gdy gra­my przedstawienie, to mieszkamy w te­atrze. Wszyscy się już do nas przyzwy­czaili - wyjaśnia młoda artystka.

Przedstawienie jubileuszowe nie będzie różnić się od poprzednich 149.

- Będzie tak samo dobre. Jak na każ­dym spektaklu, widzowie przeniosą się w czarodziejski świat wyspy Niebywalencji. Zachwycą się efektami technicz­nymi, muzyką, śpiewem, tańcem, lata­niem i poetyckim tekstem Jeremiego Przybory - zapewnia Kępczyński.

- Uwielbiam patrzeć ze sceny, jak reaguje publiczność. Jak się śmieje, wzrusza, denerwuje. Do niezwykłej dekoracji - siedmiotonowej wyspy ste­rowanej silnikami, statku i krokodyla - już się przyzwyczaiłam, ale na pierwszych próbach i spektaklach czu­łam się, jakbym przeniosła się do bajki - opowiada Zuzia.

W czasie przygotowań do realizacji spektaklu pojawiły się problemy. - Okazało się, że wyspa jest tak cięż­ka, że podłoga nie wytrzyma jej cięża­ru. Uginała się i groziła zawaleniem. Trzeba było przebudować scenę, ale to się opłaciło - opowiada Kępczyński.

W czasie spektakli zdarzały się też historie zabawne i straszne. - Wspo­mniana siedmiotonowa wyspa podnio­sła się kiedyś do góry i z hukiem opadła. Stało się to na początku pierwszego aktu. Widzowie zachowali się wtedy wspaniale. Zaoferowali pomoc w jej re­perowaniu. Teraz, jeżeli w czasie spektaklu dzwoni do mnie telefon, nie mogę się powstrzymać od myśli: "Rany bo­skie" - wyznaje Kępczyński.

Dużo radości wzbudza też kroko­dyl, ochlapujący widzów w czasie spek­taklu wodą. - Kiedyś zabrakło wody i dzieci były rozczarowane. Przyszły do mnie z pretensjami, że nie zostały ochlapane - opowiada dyrektor.

Gotowy jest już pomysł na kolejny wielki musical autorstwa Janusza Sto­kłosy i Janusza Józefowicza: "Romeo i Julia". - Premiera jesienią w Mo­skwie, bo w Warszawie nas nie chcą. Podobne problemy były z wystawieniem "Piotrusia" - mówi Janusz Sto­kłosa, autor muzyki do musicalu o chłopcu, który nie chciał dorosnąć. Walka o scenę dla spektaklu trwała sześć lat. - Musieliśmy zrobić "Piotru­sia Pana"! W repertuarze polskich te­atrów brakuje atrakcyjnych spektakli przeznaczonych nie tylko dla dzieci, ale dla całej rodziny - dodaje.

Scena musiała być duża i wytrzyma­ła. Przez kilka lat chodziliśmy od te­atru do teatru. Wreszcie przedstawie­nie weszło w fazę realizacji na scenie Teatru Narodowego. Niestety, gdy zbu­dowana już była odpowiednia dla wy­miarów tej sceny dekoracja, w połowie kontraktu dyrektor Narodowego został zwolniony. Znowu nie mieliśmy się gdzie podziać z "Piotrusiem" - opo­wiada Stokłosa. W tym czasie dyrekto­rem teatru Roma został Wojciech Kęp­czyński. - Od razu wiedziałem, że "Piotruś Pan" to koń, na którego trze­ba postawić. Wspaniały polski musical, rewelacyjni twórcy - Janusz Stokłosa, Janusz Józefowicz i Jeremi Przybora. Do tego niezwykła legenda Piotrusia Pana. To gwarantowało sukces - mówi Kępczyński. Premiera odbyła się 26 lu­tego 2000 roku. Ponieważ jubileuszowy 150. spek­takl odbędzie się w Dniu Dziecka, mło­dzi widzowie mogą liczyć na prezenty. Zostanie też rozstrzygnięty konkurs ry­sunkowy na portret Piotrusia Pana.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji