Artykuły

Netrebko ryzykuje karierę dla separatystów

Największa operowa gwiazda, Anna Netrebko przekazała 1 milion rubli na potrzeby opery w Doniecku. Miał to być humanitarny gest wobec kolegów artystów, wyszła jednoznaczna deklaracja polityczna. Czek od Anny Netrebko odebrał Oleh Cariow, szef parlamentu konfederacji samozwańczych republik ludowych Doniecka i Ługańska - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Na konferencji prasowej w Petersburgu Anna Netrebko tłumaczyła, że milion rubli (ok. 19 tys. USD) z jej prywatnych środków to forma pomocy dla donieckich artystów znajdujących się w trudnej sytuacji. Rosyjskie władze zadbały jednak o to, by uroczystość przekazania datku otrzymała odpowiednią oprawę propagandową. Czek od Anny Netrebko odebrał Oleh Cariow, szef parlamentu konfederacji samozwańczych republik ludowych Doniecka i Ługańska. Oboje pozowali przed fotoreporterami i telewizyjnymi kamerami z niebiesko-czerwoną flagą Noworosji w rękach.

Zachodnie media zastanawiają się teraz, jak ten jednoznaczny gest wpłynie na karierę rosyjskiej gwiazdy. Anna Netrebko już raz przekonała się, że zbytnie utożsamianie się z rosyjską polityką bywa kłopotliwe. Dwa lata temu była wielokrotnie nagabywana przez dziennikarzy o swój stosunek do sytuacji w Rosji mniejszości seksualnych oraz postępowania wobec grupy Pussy Riot. Artystka unikała wówczas jasnych odpowiedzi, tłumacząc się, że na stałe mieszka w Wiedniu (od kilku lat Anna Netrebko ma obywatelstwo austriackie) i w Rosji bywa najwyżej raz do roku.

Teraz takie wyjaśnienia z pewnością nie wystarczą, o czym przekonują perturbacje rosyjskiego dyrygenta i szefa Teatru Maryjskiego w Petersburgu, Walerego Gergiewa. Był on jednym z sygnatariuszy list rosyjskich artystów, popierających aneksję Krymu, uchodzi ponadto za człowieka blisko związanego z Waładimirem Putinem, który na renowację i utrzymanie Teatru Maryjskiego przeznaczył ponad pół miliarda euro.

Opublikowanie przez rosyjskie ministerstwo kultury listu artystów zbiegło się w czasie z decyzją powierzenia Waleremu Gergiewowi dyrekcji Filharmonii Monachijskiej od 2015 roku. Bawarska Partia Zielonych domagała się zatem anulowania tej decyzji, niektórzy zakontraktowani wcześniej artyści odmówili wspólnych występów z rosyjskim dyrygentem. On sam próbował wyjaśnić swe stanowisko w liście otwartym. Pisał w nim. m. in., że pryncypia życia społecznego w Rosji są inne niż na Zachodzie, ubolewał, że realia tzw. Realpolitik brutalnie ingerują w kulturę, a jedynym sposobem na to jest ciągły dialog. Zapewnił również, że choć jest Rosjaninem przywiązanym do rosyjskiej tradycji, podczas pracy w Monachium będzie szanował obowiązujące tam prawa i zwyczaje społeczne.

List ten niewątpliwe stonował protesty i spowodował, że pierwszy koncert w Monachium Gergiewa (jeszcze z orkiestrą Teatru Maryjskiego) oraz innego artysty popierającego Putina, pianisty Denisa Matsujewa odbył się bez zakłóceń mimo pojawiających się wezwań do bojkotu. Kilka tygodni wcześniej w Londynie część widzów zwróciła wcześniej kupione bilety na występ Gergiewa i Matsujewa z London Symphony Orchestra.

Kolejna trudna konfrontacja Walerego Gergiewa i Anny Netrebko z widzami może zdarzyć się w końcu stycznia w Nowym Jorku, gdzie w Metropolitan Opera dojdzie do premiery "Jolanty" Czajkowskiego. Gergiew ma dyrygować, Netrebko wystąpi w tytułowej roli, zresztą jej partnerem będzie Piotr Beczała, a spektakl reżyseruje Mariusz Treliński. W ubiegłym sezonie cześć publiczności usiłowała zakłócić premierę "Eugeniusza Oniegina" z udziałem Gergiewa i Netrebko. Pretekstem były wypowiedzi Putina o homoseksualistach, tym razem powód może być znacznie poważniejszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji