Artykuły

Wiedza jest procesem

Istotną częścią wystawy jest film "Książę", odwołujący się do twórczości Jerzego Grotowskiego. Postać wielkiego twórcy polskiego teatru znajduje się jednak w tle, a wyeksponowany został jego najbardziej znany aktor - Ryszard Cieślak. Obaj stanowią jednak legendy, z którymi się nie dyskutuje. Tymczasem Radziszewski, poprzez wprowadzenie nowych kontekstów (np. seksualności Grotowskiego) i pomijanych świadectw (m.in. wspomnienia Teresy Nawrot, aktorki Teatru Laboratorium i wieloletniej kochanki Cieślaka), a także dzięki specyficznej formie ("spektakl dokamerowy") podejmuje próbę zmierzenia się z mitem - o wystawie Karola Radziszewskiego "The Prince and Queens. Ciało jako archiwum" w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu pisze Paulina Tchurzewska.

Karol Radziszewski, twórca wystawy "The Prince and Queens. Ciało jako archiwum", która miała wernisaż 21 listopada 2014 r. w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej, działa w następujący sposób: zbiera materiały o swoich bohaterach, poddaje je specyficznej przeróbce - umieszcza w nieco karykaturalnym, popkulturowym świetle, przepuszcza przez własną twórczość, uwydatnia marginalne aspekty - a następnie wrzuca je w przestrzeń galerii, tu i ówdzie wyznaczając punkty wspólne. Tak wytworzona sieć powiązań jest niezwykle elastyczna, łatwo poddająca się wyobraźni odbiorcy. Wystawa jest żywą strukturą, reagującą na doświadczenia i interpretacje tego, który ją odczytuje.

Siatka staje się coraz bardziej dynamiczna wraz z kolejną salą, do której wchodzimy. Chociaż każda z nich ma swojego bohatera, powiązania między nimi coraz bardziej zaczynają się zagęszczać. W pierwszej znajdują się typowe archiwa: książki będące świadectwem fascynacji Jerzym Grotowskim, krok dalej autentyczne pamiątki po Ryszardzie Cieślaku i realizacji "Thanatosa polskiego", spektaklu z 1981 r. Było to ostatnie dzieło członków Teatru Laboratorium, znajdujące się na pograniczu poszukiwań parateatralnych i przedstawienia scenicznego, wyreżyserowane przez Cieślaka. Grotowski, który w tym czasie skupił się na Teatrze Źródeł, służył jedynie radą. Kolejnym elementem układanki są rekwizyty i zdjęcia z realizacji "Księcia", inscenizowanego dokumentu, stworzonego przez Karola Radziszewskiego i Dorotę Sajewską. Film stanowi przede wszystkim próbę ukazania twórczości Jerzego Grotowskiego od nieco innej strony, a za punkt wyjścia posłużyła biografia Cieślaka. W sali poświęconej Natalii LL na pierwszy plan wysuwa się powtarzanie działań artystki przez Radziszewskiego oraz zestawianie różnych wersji tego samego wydarzenia. Dokumenty zaczynają się przenikać i wzajemnie przekształcać. W ostatniej sali artysta już bawi się luźnymi powiązaniami. Ryszard Cieślak zyskuje tu popkulturowy wymiar, w nawiązaniu do Warhola, który chwilę wcześniej był punktem odniesienia dla Natalii LL, a szczególnie "Sztuki konsumpcyjnej" - pracy prezentującej młode kobiety jedzące produkty o fallicznym kształcie. Oryginalna tapeta AIDS grupy General Idea przechodzi w wizualne wariacje tego samego napisu, zaczerpniętego z gejowskiego zinu Filo, tym samym wprowadzając nas w twórczość Ryszarda Kisiela, którego z Radziszewskim łączy działalność w środowisku homoseksualistów, z Natalią LL czerpanie radości z erotyki, a z Grotowskim fascynacja męskim ciałem. W tej sali najpełniej zdaje się wybrzmiewać wieloaspektowość archiwum, od zwykłej dokumentacji po wypaczenie i zabawę nawiązaniami. Lekkość, z jaką zostało to ukazane, wcale nie odejmuje tematowi powagi, wzbogaca go za to o wymiar dynamicznego procesu.

Istotną częścią wystawy jest film "Książę", odwołujący się do twórczości Jerzego Grotowskiego. Postać wielkiego twórcy polskiego teatru znajduje się jednak w tle, a wyeksponowany został jego najbardziej znany aktor - Ryszard Cieślak. Obaj stanowią jednak legendy, z którymi się nie dyskutuje. Tymczasem Radziszewski, poprzez wprowadzenie nowych kontekstów (np. seksualności Grotowskiego) i pomijanych świadectw (m.in. wspomnienia Teresy Nawrot, aktorki Teatru Laboratorium i wieloletniej kochanki Cieślaka), a także dzięki specyficznej formie ("spektakl dokamerowy") podejmuje próbę zmierzenia się z mitem. Warto zaznaczyć, że Grotowski sam pracował nad stworzeniem figury, za jaką go uważano. Przewodnik i mistrz, na widok publiczny wystawiający tylko swoich aktorów, coraz bardziej tajemniczy i zamknięty wraz z każdym kolejnym projektem, ściśle strzegący tego, co działo się na próbach i w trakcie spektakli, kontrolujący informacje na temat swojej twórczości. Cieślak, po części nieświadomie, także zbudował swój obraz niezwykle wrażliwego, poświęcającego się do cna twórcy; męczennika, gotowego za głębię sztuki zapłacić życiem prywatnym, chorobą i ostatecznie życiem. Ich praca, jako coś niezwykłego na skalą światową i duma polskiej historii teatru zostały wzięte pod bezpieczne skrzydła naukowców. Powstały książki, analizy, artykuły naukowe. Wraz z przekonaniem, że słowo pisane jest czymś obiektywnym i niepodważalnym, powstała kolejna odsłona mitu. Grupa osób przekonanych o swoich kompetencjach, a co za tym idzie, mających społeczne przyzwolenie, zebrała wycinki rzeczywistości i uporządkowała je w formie obowiązującej wiedzy. Żyją wciąż także świadkowie - znający Grotowskiego i Cieślaka. I chociaż mogłoby się wydawać, że to oni są najbardziej wiarygodni w swoich relacjach, należy zwrócić uwagę na aspekt subiektywny, który może zniekształcić cały obraz (oczywiście relacjonuje się zawsze z jakiegoś punktu widzenia, ale zaangażowanie emocjonalne i prywatne przeżycia mają tu szczególnie duży wpływ). W "Księciu" tę stronę prezentuje Teresa Nawrot (grana także przez Agnieszkę Podsiadlik) i córka Cieślaka, w którą wciela się Maria Maj. Mimo upływu lat w Teresie Nawrot ożywa ta młoda kobieta, po raz pierwszy zakochana w mężczyźnie, nie zdająca sobie sprawy z tego, że jest przez niego wykorzystywana. Tymczasem Agnieszka Cieślak, wypytywana przez nachalną dziennikarkę, za wszelką cenę podkreślającą wielkość i poświęcenie jej ojca, nie ma właściwie pojęcia, czego się od niej oczekuje. Nie zna ojca z tej strony, w ogóle prawie go nie zna, zostały jej strzępki wspomnień z dzieciństwa i kilka frazesów na temat wielkiego aktora Cieślaka, które każdy powinien znać.

Radziszewski decyduje się umieścić swój "spektakl dokamerowy" na pograniczu improwizacji i inscenizacji. Trzeba zaznaczyć, że "Książę" nie jest filmem dokumentalnym, a znajdujące się w nim materiały archiwalne czy autentyczny wywiad z Teresą Nawrot zostały poddane specyficznej obróbce, dzięki czemu zyskały nieco inny wymiar. Nie funkcjonują jako świadectwa, dowody niepodważalnej prawdy, ale wręcz przeciwnie - towarzyszy im aura niepewności. Wypowiedzi aktorki Grotowskiego funkcjonują na dwóch poziomach: po części płyną z jej ust, resztę odgrywa Agnieszka Podsiadlik. Ta sama opowieść, przekazana przez dwie różne osoby, wygląda zupełnie inaczej. Jest doskonale widoczne, że w Teresie Nawrot przywoływane wspomnienia nadal żyją, jej najdrobniejsze ruchy zdradzają, że ta historia jest w niej na trwałe zapisana. Chłodne aktorstwo Podsiadlik zdradza pewną niedoskonałość inscenizacji, która w zestawieniu z subiektywną relacją zdaje się martwa. Dystans ma jednak swoje zalety. Przy bezpośrednim kontakcie łatwiej jest uwierzyć w słowa naszego rozmówcy, natomiast aktor-pośrednik, re-performuje, bierze je w nawias i sprawia, że stajemy się bardziej krytyczni. Wielokrotne odtwarzanie przekazu (powtórzenia tej samej kwestii przez wiele osób) zwiększa naszą czujność, sprawia, że dostrzegamy jego niejednoznaczność. Radziszewski idzie jednak jeszcze krok dalej, postanawia odtworzyć ćwiczenia Grotowskiego, angażując niczego nieświadomych młodych mężczyzn. Oni nie znają kontekstu całego filmu, więc ich role opierają się w dużej części na improwizacji. Te niedoskonałe próby aktorskie jeszcze bardziej obnażają filmową konwencję, każąc nam zastanowić się nad prezentowanym zdarzeniem, a jednocześnie wprowadzają nowy kontekst, który przewrotnie ożywia refleksję nad pracą Grotowskiego. W oczy rzuca się przede wszystkim fizyczność, atrakcyjność męskiego ciała. Wykonywane przez nich ćwiczenia emanują witalnością, a z odgrywanych fragmentów przebijają osobiste pozy. Wypowiadane z udawaną estymą opinie o twórczości Grotowskiego zostają zderzone ze stereotypowym wizerunkiem modela. Tytułowy Książę (Paweł Tomaszewski) również wygląda jakby raczej robił sesję dla ekskluzywnego magazynu niż dzieło teatralne.

Oprócz nieco kontrowersyjnej sugestii o fascynacji Grotowskiego młodymi mężczyznami pojawia się tu także wątek zupełnie odmiennego podejścia do ciała w tej wyjątkowej relacji reżyser-aktor. Ryszard Cieślak składał swoje ciało w ofierze, nie tylko poddając je ogromnemu wysiłkowi, ale też angażując najbardziej intymne doznania fizyczne. Teresa Nawrot przyznaje, że wcale nie był dobrym aktorem, ale dzięki niezwykłej inteligencji emocjonalnej i poświęceniu był w stanie stworzyć wielkie, silnie oddziałujące kreacje. Proces przygotowania do roli w "Księciu Niezłomnym" opierał się na osobistych przeżyciach Cieślaka, związanych ze sferą erotyczną. Tymczasem Grotowski był jedynie obserwatorem, oceniającym czy działania jego aktora są wiarygodne czy nie. W tym kontekście pytanie o sublimację seksualną w twórczości Grotowskiego kieruje naszą uwagę na istotę pracy z ciałem w ogóle. Nie jest istotne, czy reżyser był aseksualny czy był ukrytym gejem, ale już sama wątpliwość wskazuje, że oto twórca przełomowych cielesnych technik sam posiada ciało, które nie jest w pełni otwarte i wyzwolone. Dlaczego tak się dzieje? Czy ma to jakiś związek z budowanym przez niego mitem? Odpowiedzi nie są oczywiście jednoznaczne, ale są przede wszystkim mniej ważne niż same pytania. Chodzi o to, aby z powszechnie uznanej narracji wyróżnić elementy, które nie pasują i zastanowić się z czego to wynika.

Karol Radziszewski stawia się po jednej ze stron w tej opozycji. Artysta sam przyznaje, że do tej pory w swoich pracach posługiwał się głównie ciałami innych ludzi, samemu się nie angażując i pozostając za kulisami. Stąd po części zrodziła się jego fascynacja twórczością Natalii LL, która otwarcie mówi o swoim ciele, nie boi się go wykorzystywać i ma odwagę wprost wyrażać radość z seksu i erotyki - to coś, czego Radziszewskiemu brakuje. Na wystawie pojawia się wiele innych autobiograficznych wątków, artysta przefiltrowuje archiwa, poszukując tego, co znajduje się w centrum jego twórczości. Jeśli potraktujemy poważnie pytanie o orientację seksualną Grotowskiego, czy to zmieni nasz odbiór jego pracy? Radziszewski doskonale wie, jak to jest być zamkniętym w szufladce artysty gejowskiego, choć nie przeczy, że istotne jest, kto znajduje się po drugiej stronie aparatu czy kamery.

Sposób pracy Radziszewskiego z archiwami pokazuje także film "America is not ready for this", w którym artysta odtwarza podróż Natalii LL do Nowego Jorku w 1978 roku. Spotyka się z osobami, które spotkała wtedy polska artystka, tak samo się z nimi fotografuje, próbuje zrekonstruować kontekst, w którym polska artystka pojawiła się wraz ze swoją pracą "Sztuka konsumpcyjna". Ta filmowa rejestracja, w której oglądamy piękne modelki w zmysłowy i sugestywny sposób jedzące banany czy parówki, była wyjątkowym wydarzeniem w rzeczywistości PRL-u. Natalia LL przyjechała do Stanów Zjednoczonych z przekonaniem o kontrowersyjności swojego dzieła, a właściciel jednej z nowojorskich galerii, Leo Castelli, miał powiedzieć, że nie może jej wystawić, ponieważ "Ameryka nie jest na to gotowa". Okazało się jednak, że polska i amerykańska rzeczywistość zupełnie do siebie nie przystają, a wspomnienia Natalii LL z tamtego czasu nie zgadzają się z relacjami innych artystów. To, co dla Polki było wielkim wydarzeniem, co było w centrum jej świata, dla twórców w Nowym Jorku było już czymś dobrze znanym. Radziszewski bada więc różne punkty widzenia, zastanawia się nad podziałami, z których może wynikać nasz obecny ogląd świata. Szuka także odniesień do własnej twórczości i próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, czy dawny rozdźwięk między Wschodem a Zachodem jest nadal aktualny. Natalia LL z pewnością była dumna, że we wschodnioeuropejskim kraju udało się stworzyć dzieło kontrowersyjne dla ludzi w Stanach Zjednoczonych, ale fakt, że nie miała racji, nie ma tu wydźwięku negatywnego. A to, że mamy skłonność do stawiania siebie w centrum w ciekawy sposób pokazuje historia fotografii "Spróbuj tego", która przedstawia Karola Radziszewskiego jedzącego banana. W Polsce odczytano to jako nawiązanie do "Sztuki konsumpcyjnej" Natalii LL, chociaż artysta inspirował się jedną z rejestracji Andy'ego Warhola, w której słynny owoc równie sugestywnie jest konsumowany przez Mario Monteza. Zestawianie różnych relacji, szukanie nowych kontekstów, ukazywanie pomijanych dotąd świadectw - to elementy, które łączą "Księcia" i "America is not ready for this", ale przyświecają też całej wystawie.

Jedna z prac Natalii LL znajduje się w kolekcji toruńskiego CSW i została także wykorzystana jako część "The Prince and Queens". To "Natalia ist sex" - właśnie to zdanie, w którym poszczególne litery ułożone są ze zdjęć przedstawiających artystkę w trakcie zbliżenia seksualnego z partnerem. Z daleka trudno jest dostrzec, co znajduje się na zdjęciach. Wachlarz potencjalnych reakcji widzów jest bardzo szeroki. Polska nie przeszła radykalnej rewolucji seksualnej, nadal krępuje nas poczucie wstydu czy zgorszenia, związane także z bardzo silną pozycją Kościoła katolickiego. Jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do cierpiącego, poddanego wyrzeczeniom ciała, a nie takiego, które czerpie radość z seksu i ulega pożądaniu czy podnieceniu. Radziszewski kieruje uwagę na obszar, którym sfera publiczna zręcznie manipuluje, a przecież każdy dysponuje seksualnością, która ma służyć czerpaniu z niej przyjemności. Apologetą seksualnego spełnienia jest obok Natalii LL Ryszard Kisiel, założyciel pierwszego w Polsce gejowskiego pisma "Filo". Prezentowane na wystawie zdjęcia, pochodzące z prywatnego archiwum Kisiela, są zaprzeczeniem wyobrażenia kultury gejowskiej w czasach PRL-u. Uwiecznieni na fotografiach mężczyźni tryskają energią i humorem, po prostu dobrze się bawią, organizując sobie przebierane sesje zdjęciowe na granicy artyzmu i pornografii. I chociaż w tle przewija się strach spowodowany epidemią AIDS i piętnująca środowisko akcja Milicji Obywatelskiej pod kryptonimem "Hiacynt", oni nie mają zamiaru stawiać się w pozycji męczenników.

Ta radosna fizyczność pojawia się także w "Księciu". W którymś momencie ćwiczenia Grotowskiego zamieniają się w zabawę, młodzieńcze popisy atrakcyjnych, pełnych energii ciał. Ci młodzi mężczyźni po części są reinkarnacją Ryszarda Cieślaka, ale zwracają też uwagę na pomijany obszar "Księcia Niezłomnego" - fakt, że nawet on mógł w erotyczny sposób oddziaływać na widzów. Podświadome impulsy płynące z ciała zostają przez Radziszewskiego dowartościowane. Są one ważnym źródłem informacji, chociaż mają charakter ulotnego zjawiska. Ten aspekt wystawy akcentują dwa performanse, które odbyły się w trakcie wernisażu. Pierwszy z nich, "Rehearsal" ("próba"), przeniósł w przestrzeń wystawy młodzieńców z "Księcia", tak aby widzowie mogli bezpośrednio odczuć ich fizyczność. Siedmiu atrakcyjnych, niemal nagich mężczyzn, na specjalnych podestach wykonywało ćwiczenia fizyczne. Szybko zaczęły ujawniać się pozy i gesty, których musieli nauczyć się przez lata - łatwo było rozpoznać, który z nich jest tancerzem, a który piłkarzem, ich ciała operowały odmiennymi rodzajami odruchowych działań. Nie mieli żadnego scenariusza, po prostu robili to, co nakazywało im ciało. Według Radziszewskiego jest to całkowicie prawdziwe archiwum, najlepiej oddające rzeczywisty stan rzeczy. Należy się jednak zastanowić: jaki jest stopień wiarygodności i trwałości archiwum, które opiera się na impulsie? Jak duży jest wpływ impulsu na historię i społeczny kontekst? Na poziomie impulsywnym ciało mówi, że czegoś chce i po prostu to robi, chęć natychmiast zamienia się w działanie. Istotne jest także spotkanie dwóch ciał, które wpływają na siebie w niepowtarzalny sposób. W takim ujęciu tkanka społeczna jest czymś tak ulotnym, że nie możemy mieć żadnej pewności co do jej kształtu.

Jednak w ujęciu Karola Radziszewskiego nie jest to pesymistyczna konstatacja. Ledwo uchwytne zjawiska, nietrwałe ślady, to, co subiektywne i podświadome, zostają tutaj dowartościowane. Widać to także na przykładzie drugiego re-performansu, "Śnienie", powtórzenia akcji Natalii LL. W 1978 roku artystka zainicjowała cykl, w którym eksponowała śpiące ciało, początkowo ona sama spała na przykład w galerii sztuki, później w specjalnie ku temu stworzonej piramidzie, częścią pracy były także zdjęcia śpiących osób. W ten sposób bardzo osobiste, nieprzekazywalne doświadczenie stało się częścią przestrzeni publicznej. Karol Radziszewski postanowił powtórzyć jeden z tych performansów. Okazało się, że ciało śpiącego człowieka również działa bardzo intensywnie. Odbiorcom udzielało się pewne uczucie błogości, byli urzeczeni widokiem bezbronnego artysty, leżącego na środku wystawowej sali, nie zważającego na otaczających go ludzi. Dzięki tym pozytywnym emocjom wzmaga się chęć nawiązania kontaktu, choć tym razem drugie ciało nam go odmawia. Możemy jedynie obserwować jego najdrobniejsze drgnienia, szukając sygnałów świadczących, że artysta przeżywa coś niezwykłego w niedostępnym dla nas świecie. Cała wystawa wokół jest jego śnieniem, z naszej perspektywy ma taki sam status. Ogromną rolę odgrywa tu nie tylko wyobraźnia artysty, która tworzy akurat marzenia senne, ale też odbiorcy, który mimochodem stara się rozgryźć zagadkę nieświadomości i intuicji. Ciało dokumentuje przeżycia z innej sfery rzeczywistości, dostępne tylko dla przeżywającego, ale również odwołujące się do swoistej dla nas wszystkich płaszczyzny podświadomości.

Fakt, że po wernisażu performanse zniknęły z przestrzeni galerii, a pozostały po nich jedynie materialne ślady, sprawia, że odbiorca jest zaangażowany w wystawę w jeszcze większym stopniu. Informacja o tamtych niepowtarzalnych wydarzeniach zostaje zapisana w ciele widza, dzięki czemu także ono staje się archiwum. Jest w stanie utrwalać i przekazywać dalej pamięć o tym, w czym brało udział. Dodatkowo jest to świadectwo przefiltrowane przez subiektywność, uzupełnione emocjami z konkretnego dnia, skazane na pewne zniekształcenia wraz z każdą kolejną odbitką. Spotkanie dwóch archiwów, będących świadkami performansu, wpływa na modyfikowanie znaczeń. Ciała bawią się doświadczeniem, odtwarzają, szukają połączeń, weryfikują i miksują. Praca, której nie ma już na wystawie, przekształca się w proces. Ten, kto był obecny na wernisażu, jest w stanie ponownie uruchomić swoje przeżycie w wyobraźni. Co jednak z tym, kto ma dostęp tylko do śladów zdarzenia, porzuconych po tym jednym wieczorze? Może szukać pomocy u innych ciał-archiwów, które były obecne na wystawie, może próbować odtworzyć wydarzenia na podstawie tych kilku dokumentów. Tak samo jednak musi w to włożyć pracę i zaangażować swoją wyobraźnię oraz dotychczas zdobyte doświadczenia.

Strategia powtórzenia jest kluczowa dla całej wystawy. Re-performans uświadamia nam, że pewnych dzieł nigdy nie będziemy w stanie odtworzyć, ale z drugiej strony podejmuje próbę jak najlepszego zrekonstruowania tego, co ulotne i unikatowe. Niektóre obszary sztuki w swej istocie procesualne, albo zostaną odtworzone, albo zupełnie wypadną z obiegu. W tym wypadku wiedza zostaje przekazana poprzez doświadczenie czegoś, zdobywana jest w działaniu, procesie. Tradycyjnie rozumiana wiedza jako racjonalnie uporządkowany obszar zostaje tutaj odrzucona. Warto zwrócić uwagę, że takie czynniki jak podświadomość czy intuicja powszechnie kojarzone są z kobietami, które w pewnym sensie zostają dowartościowane na wystawie Radziszewskiego (pochwała twórczości Natalii LL, pomijane świadectwo Teresy Nawrot czy córki Ryszarda Cieślaka). Kobieta, symbol tego, co zmienne, nieuchwytne, trudne do skategoryzowania, staje się przeciwieństwem mitu obiektywnej wiedzy - a to za sprawą figury ojca, która pojawia się w "Księciu". W filmie kilkakrotnie padają słowa "Grotowski-ojciec" czy "Grotowski-bóg". Ojciec jest tutaj tym, który ma moc i przywilej kreacji, a jednocześnie jest autorytetem. Teresa Nawrot mówi w pewnym momencie: "ojciec nas zostawił". Nie było wiadomo, co robić dalej. Ryszard Cieślak chciał udowodnić, że bez swojego mistrza jeszcze coś znaczy, wraz z pozostałymi członkami Teatru Laboratorium stworzył spektakl "Thanatos polski". Sam jednak zachował się bardzo podobnie: zostawił swoją córkę, która w tej sytuacji jest równie zagubiona. Mit ojca upada. W "America is not ready for this" Vito Acconci zwraca uwagę, że mężczyźni często uparcie obstają przy swoim, po to, aby udowodnić swoją siłę, podczas gdy u kobiet za wadę uważa się częste zmienianie zdania. Artysta pyta: "Co jest złego w zmienianiu zdania? Ja chciałbym tak robić". W żadnym wypadku Radziszewski nie próbuje stawiać muru pomiędzy kobietami i mężczyznami. Można jednak odczytać to jako metaforę nowej metodologii, odrzucającej analityczne, racjonalne myślenie i płynącą z niego niepodważalną wiedzę, na rzecz wiedzy zdobywanej w działaniu. Świat zbudowany z ulotnych śladów może odczytać równie akcydentalne i subiektywne ciało, którego rozumność opiera się na impulsywnej reakcji. W tym wypadku "rozumieć", znaczy "czynić".

Nie można oczywiście całkowicie odrzucić racjonalizmu i obiektywizmu, Radziszewski chce jednak wytrącić odbiorcę z pewnych schematów myślowych i pokazać, że nie wszystko jest tak wyraźnie posegregowane, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Artysta poszukuje zakłóceń, odmienności, dziwności, które sprawią, że struktura społeczna będzie raczej stawaniem się. Tak ważna dla Grotowskiego procesualność łączy się z filozofią queer, znajdując odzwierciedlenie już w tytule wystawy: "The Prince and Queens", gdzie drugie słowo ma w sobie ukrytych "odmieńców" ("queers"). Ten zamysł został zwięźle ujęty przez Dorotę Sajewską, która napisała scenariusz do "Księcia": "Tylko dopóki queer nie jest zrealizowany, może być subwersywny. Niech będzie zawsze zadaniem, niech będzie zawsze potencjalnością, która na chwilę spełni się performatywnie po to, by później od początku i na nowo podjąć pracę wobec rzeczywistości normatywnej. Queer jest procesem" . Tak samo jak otaczająca nas rzeczywistość i zdobywana na jej temat wiedza.

***

Tekst ukaże się także w internetowym czasopiśmie "Inter-. Literatura-Krytyka-Kultura"

***

Na zdjęciu: "Rehearsal", 2014, dokumentacja performansu zainspirowanego ćwiczeniami aktorskimi Jerzego Grotowskiego, Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu" w Toruniu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji