Artykuły

Ezop Peerelu

Brzechwa - dzieciom? Skądże, Brzechwa dla dorosłych! Na taki szatański pomysł mógł wpaść tylko Strzelecki, wykarmiony mlekiem kabaretu ("Kur"), od lat żywiący się skamandryckim duchem teorii uszlachetniania rozrywki. Pisze, kompiluje, nicuje, wystawia perfekcyjne autorskie spektakle, mieszając w swój teatr niezmiennie gorzką ironię historii. Musical polityczny jest jego odkryciem i w ten sposób możemy nareszcie oznajmić z całą odpowiedzialnością, że oto jest, narodził się Ezop Peerelu.

Pomysł jest istotnie wyśmienity - przeczytać bajki Brzechwy tak, aby opowiadały historię ostatnich czterdziestu paru lat. Wyobraźcie sobie tylko tych "Lisków Witalisków", tego "Pana Pytalskiego" co to inwigiluje wszystkich i wszystko, tego Prota, co bez Filipa nigdy żadnego kroku nie uczyni, bo bez Wielkiego Brata, nie uchodzi podejmować żadnej decyzji...

Jest więc śmiesznie, a jest to wesołość z gruntu inteligencka, pozbawiona choćby cienia przaśnego dowcipu. Satyryczny pazur Strzeleckiego, który potrafi do granic perfekcji doprowadzić karykaturę stereotypu, narysował tym razem sensacyjny wręcz komiks historii PRL-u. Ale ten liryczny portret społeczeństwa, które Strzelecki darzy wielkim uczuciem, czego dobitnym przykładem jest wzruszająca scena marzeń "Na Wyspach Bergamutach".

Nie od dziś teatr Strzeleckiego to przestrzeń, w której tekst literacki występuje w cudownej symbiozie z tańcem, muzyką, śpiewem. Fenomenalny zespół potrafi wszystko, a ma jeszcze swego Jerrome'a Robinsa, choreografa o nieokiełznanej wyobraźni, Janusza Józefowicza. Symultaniczne konstrukcje, bogaty katalog chwytów scenicznych, stosowanych, by pokazać tę kuriozalną, wizję komunizmu, grand-groteskę la Broadway - po prostu wspaniałe! Jeśli wyobrazicie sobie Państwo, że te spirale pure nonsensu rozkręcają slajdy ze zdjęć do niedawna publikowanych tylko na pierwszych stronach gazet, zgodnie z wytycznymi najwyższych organów partyjnych - obraz będzie pełny. Teatr "Rampa", który premierę "Stoliczka" dawał na wrocławskim Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, skorzystał z tej okazji, aby gości. Ich listę otwiera Zbigniew Namysłowski, pierwszy jazzman Rzeczypospolitej. Wpada przezabawny Olbrychski, jest Piotr Machalica - niezrównany generał operetkowego stanu wojennego w państwie muchomorów, jest Adrianna Biedrzyńska, dopowiadając swoją nutę w tej antologii bzdury. I jest Michał Bajor, którego kreacja w "Pali się" przejdzie do historii sceny literackiego kabaretu.

Cóż tam zresztą wiele gadać: pędźcie na Targówek. Ustawiajcie się w kolejkę po bilety, bo jest to jedyny ogonek po paradoks, kalambur, groteskę, dodające nam ducha.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji