Artykuły

Przed premierą w Teatrze Wielkim

Na 5 kwietnia w warszawskim Teatrze Wielkim zapowie­dziano premierę dawno tu nie wystawianej opery Czaj­kowskiego "Eugeniusz Oniegin". Mówi reżyser przedsta­wienia Mariusz Treliński:

Zagadka kryje się już w podtytule opery: "Oniegin - sceny liryczne". Sceny liryczne to pewne obrazy, fragmenty większej całości. W poemacie Puszki­na tę całość spaja postać autora, który jest bohaterem, pierwszym czytelnikiem i zarazem interpretatorem swojej opo­wieści. Zabieg ten dodaje pewnej pi­kanterii, wnosi poczucie ironii, dystan­su, wprowadza inny wymiar. Historia Oniegina pozbawiona tego kontekstu pozostaje dość błahym romansem.

Zastanawiałem się, jak ocalić to spoj­rzenie? Jak połączyć sceny liryczne? Jak zbudować z nich ciąg, który miał­by walor dramatyczny? Te zagadki zna­lazły rozwiązanie w milczącej postaci, której byt świadomie nie jest do końca definiowany. Jest ona kimś pomiędzy narratorem, poetą a może po prostu sta­rym Onieginem, człowiekiem, który zna tę historię i opowiada ją raz jeszcze, niczym Syzyf, powtarzając na nowo hi­storię swojego upadku. Z perspektywy czasu zauważamy wszystkie swoje błę­dy, wszystkie blaski i cienie młodości. Poezja daje nam możliwość cofnięcia czasu, wejścia w ten świat raz jeszcze i doświadczenia naszej drogi. Problem w tym, że niczego już nie możemy zmie­nić. Tatiana raz jeszcze przeżyje zawód miłosny, Leński raz jeszcze zginie w pojedynku, a Oniegin stoczy się w pust­kę i blichtr marnego świata, jak to pięk­nie ujął Puszkin. Tę milczącą postać w naszym spektaklu gra Jan Peszek. Jest to aktor niezwykły, który potrafi użyć swego ciała jak instrumentu muzycznego i niesłychanie precyzyjnie wyra­zić wszelkie emocje, mieszcząc się w rygorach partytury.

W tej realizacji próbuję wprowadzić nowe dla mnie tony. Wiele scen utrzy­manych jest w tonacji ironicznej, peł­nej dystansu czy wręcz drwiny. Cha­rakterystyczne są mocne, elektryczne, wręcz "acidowe" barwy, które przywo­łują wiosenną aurę. Począwszy od pla­katu w fosforyzujących barwach, po­przez scenografię Borisa Kudlićki i kostiumy Joanny Klimas, próbuję bu­dować umowny świat, który oczywi­ście wynika z rosyjskości, ale jest jej dalekim echem. Także ci, którzy chcie­liby zobaczyć na scenie samowar, mogą się poczuć nieco zawiedzeni.

A tak na serio. Głównym tropem w interpretacji "Oniegina" jest dla mnie pra­stary mit o utracie niewinności, o wy­gnaniu z raju. Oniegin, skazany na tu­łaczkę, bezskutecznie próbuje odtwo­rzyć w sobie ten moment, kiedy wszyst­ko było jeszcze możliwe, próbuje raz jeszcze przeżyć historię swojej młodo­ści.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji